Trzydniowy wypad na Jezioro Roś

/ 1 komentarzy / 4 zdjęć




  • konto usunięte

 


Płoć Leszcz

Trzy dniowy wypad na Jezioro Roś


Po tygodniowym urlopie w słonecznej Chorwacji, postanowiłem wyrwać się na trzy dniową wyprawę wędkarską na nasze polskie łowiska, a dokładnie Mazury. Samo miejsce nie było wcześniej w żaden sposób określone ale po dłuższych namysłach postanowiłem wybrać jeziora leżące w okolicy miejscowości Pisz. Na samym początku typ padł na jezioro Wiertel o którym nic nie wiedziałem, ale po dotarciu na miejsce i krótkiej rozmowie z wędkarzem od razu uciekłem stamtąd jak najdalej. Okazało się że za łowisko trzeba płacić jakieś ogromne sumy, a ryb po prostu brak. Dlatego po opuszczeniu wsi od razu zajechałem na pierwszą stacje benzynową na której uzyskałem oczekiwane wiadomości. Pracownik polecił mi jezioro Roś i tam właśnie się udałem na wędkarską przygode. Ośrodek do którego po raz pierwszy zajechałem to tzw. Elektryk czy jakoś tak i tam właśnie wykupiłem pozwolenie na wędkowanie które kosztowało mnie około 40zł za 3 dni. W sumie summarum moim lokum okazał się ośrodek SUS Rybitwy w którym noc w domku kosztowała 36zł od osoby- czyli nie tak drogo. Do jeziora miałem chwile a z jego tarasu był widok na wodę. Miejsce od razu mi się spodobało chociaż w ośrodku nie było praktycznie nikogo więcej niż kilku wędkarzy, emerytów i grzybiarzy. Czyli spokój, cisza i to co najbardziej cenie w Mazurach. Pierwszy dzień poświęciłem na mały rekonesans i pochodziłem trochę ze spinningiem. Po drodze spotkałem kilku wędkarzy i podpytałem się o wyniki oraz miejsca ponieważ wiadomo pierwszy wypad na nieznanej wodzie to tak jakby szukanie igły w stogu siana (albo się wstrzelisz w miejsce albo nie). Na dodatek ważną rzeczą jest poznanie sposobu żerowania danych ryb na tym akwenie oraz rodzaj i ilość ich występowania. Bez wcześniejszego przygotowania oraz poznania specyfiki akwenu na internetowych forach to po prostu jest lipa. No chyba że się komuś chce pływać z lornetką i szukać np. spławów dużych leszczy, lub opływać całość z echosondą. Ja poszedłem na łatwiznę i po krótkiej rozmowie wiedziałem gdzie stawać aby coś połowić. Miejsce w którym łowiłem to płytki blacik który stopniowo pogłębia się w pobliże brzegu. Miejscowi twierdzą że jakieś 20, 25m od brzegu jest tam coś około 15m głębokości. Wszyscy rzucają tam na głębokość 4-6 m tuż za skrajem płytkiego blatu i porastającego go roślinności. Dużo osób łowi tam przez dłuższy okres czasu nęcąc koszykami łowisko w tym samym miejscu albo wywożą kule zanęty z gliną za pomocą łódki. Taka technika sprawdza się tam najlepiej czyli dobrze podsypać i czekać na efekty. Ja nie miałem tyle czasu no i dostępu do najlepszych miejscówek ale i tak bylem pełen optymizmu. Pierwszy dzień zleciał szybko a ja i tak nic nie złowiłem ale uzyskałem dużo przydatnych inf. chociaż nie były one w stu procentach zadowalające. Ponieważ jadąc na mazury myślałem bardziej o linie, dużym karasiu a tu trafiłem na głębokie sielawowe jezioro które ma głębokość sięgającą trochę poniżej 40m. Niestety nie były to dla mnie najlepsze informacje ponieważ na wypad wziąłem ze sobą sprzęt głównie do łowienia na spławik. Czyli Bata 7m i odległościówke 3,9m z cw. do 15g a do tego dwie tuby ze spławikami i inne pierdoły. Ale na szczęście przezorny zawsze ubezpieczony i nad wodę zabrałem również feedera 3,9m z cw do120g i lekkiego Quiwera 2,7m z cw. do 40g. Zanęty miałem dużo ponieważ ostatnio właśnie wygrałem prawie 40kg. Drugiego dnia od razu wziąłem się za łowienie, zamieszałem zanętę, przetarłem ją przez sito dodałem do niej kilka składników dzięki którym stada dużych leszczy na dłużej zagościły by w moim łowisku. Po czym wędki poszły w ruch. Ryby które łowiłem nie były duże ponieważ nawet nie przekroczyły 30cm, a najczęściej były nimi leszcze oraz krąpie. Jako przynęta stosowałem standardowo białe robaki łączone z kolorową pinką. Największą rzeczą która mnie wkurzyła było to że miejscowi wędkarze wyjęli dwadzieścia mętów ode mnie dwa leszcze po 2kg a ja nic konkretnego. Na szczęście nie byłem sam ponieważ wędkarz łowiący obok mnie który wywiózł tamtego dnia 8kg zanęty łączonej z gliną w proporcji pól na pół też nic większego nie łapał. Niestety pogoda tego dnia nie dopisała ponieważ ciągle coś padało ale i tak po mimo to na rybach przesiedziałem cały dzień aż do późnej nocy co okazało się również błędem ponieważ miejscowi twierdzą że od kilku lat nikt z tego miejsca w nocy nic nie wyjął i tak się stało, (brania nawet tych najmniejszych ryb ustały).


Na sam koniec gdy już wracałem postanowiłem zapalić latarkę i pozostałą zanęty podać punktowo w jedno miejsce przy pasie trzcin po to aby powtórzyć tą czynność jeszcze raz rano i spróbować połowić ryb wieczorem. Następnego dnia postanowiłem zmienić technikę i po pierwsze zmieniłem miejsce, a po drugie dopaliłem odpowiednio zanętę. Moja mieszanka składała się z bazy głównej Dragon Maxima Jezioro Uniwersalna oraz gotowanych ziaren konopi, kukurydzy, pęczaku, melasy w płynie, pieczywa fluo, trzech paczek zamrożonych białych robaków i dwóch paczek zamrożonych pinek. (robaki dla tego były zamrożone ponieważ po przyjeździe włożyłem je do lodówki która trochę za mocno chłodziła i wszystko zamarzło). Idąc za tym że robaki zamarzły na mój hak lądowała kukurydza, jednak niestety nic na nią nie połowiłem. Na szczęście mogłem liczyć na miejscowych wędkarzy którzy poratowali mnie dwoma paczkami ,mięska". Mając już robactwo zacząłem znowu łowić, ale na dwanaście białych robaków znowu wieszały się małe sztuki co doprowadzało mnie do szału. Jedną zadowalającą rzeczą było to że ryb brało dużo ale małych, chociaż nie o to mi chodziło. Tego dnia musiał być po prostu kiepski cykl żerowania, ponieważ nawet miejscowi na stałym miejscu nic nie łowiły a zmiana ciśnienia dodatkowo wszystko nam popsuła. Na sam wieczór postanowiłem połowić na wcześniej wspomnianym miejscu przy trzcinach i to właśnie okazało się strzałem w dziesiątkę. Ryby które łowiłem to wzdręgi których było tam mnóstwo, praktycznie co rzut wyciągałem rybę. Na prawdę wielka frajda, pomimo małych rozmiarów ryb. Jedno wiem na pewno: za rok wracam tam z pontonem, 2.5 koniowym silnikiem, oraz całą gromadą sprzętu przynajmniej na tygodniowy wypad.


Jedną z rzeczy która mnie zaniepokoiła to, to że wszyscy skarżyli się na złą gospodarkę rybacką. Ale niestety ten problem coraz częściej jest poruszany na każdym łowisku na którym mam okazje łowić. Nawet z kilkoma zapoznanymi wędkarzami rozmyślaliśmy sobie taki plan. Który polegał na zakazaniu na kilku Mazurskich jeziorach odłowów rybackich. Co spowodowało by odnowę wód i zwiększenie atrakcyjności dla wędkarzy. Tak na prawdę plan był słuszny tylko wprowadzenie go w życie może okazać się nie możliwe. Do tego kilka zarybień i nasze wędkarskie eldorado gotowe. Teraz sobie proszę pomyśleć ile ryb wędkarze biorą ze sobą, a ile jeden odłów rybacki? Według mnie można to porównać do tego iż 232 ciężarówki niszczą drogi tak jak 38 milionów osobówek. Niektórzy sądzą że to my czyli sami wędkarze niszczymy wszystko ale to nie do końca prawda. Ponieważ mentalność ludzi się zmienia a co za tym idzie ich samouświadomienie. Czego dowodem jest zachowanie miejscowych wędkarzy którzy każdą mniejszą rybę wyrzucali z powrotem do wody.


A teraz postaram się wam opisać łowisko na którym łowiłem, chociaż nie znam go tak dobrze jak własną kieszeń. Ale trochę wiedzy już mam a na pewno komuś się to przyda:


Jezioro Roś znajduje się nie daleko najbardziej znanego akwenu na mazurach czyli jeziora Śniardwy. Jest położone około 2 km od miejscowości Pisz w której można załatwić wiele spraw i zrobić zakupy. Z tego co opowiadali mi tamtejsi wędkarze, jezioro łączy się poprzez kanał Jegliński i jezioro Seksty z Śniardwy. Jezioro podobno w niektórych miejsca jest bardzo płytkie a jego linia brzegowa jest porastania przez trzcinę. Takie miejsca to najczęściej zatoki do których trzeba płynąć kawał czasu. Dlatego ja bez silnika niestety musiałem z nich zrezygnować. Jezioro jest obfite w duże ilości ryb a jego zasoby nie zostały jeszcze do końca wyczerpane. Najgłębszy punk jeziora ma trochę poniżej 40m czyli robi to już duże wrażenie. Z obserwacji wody nawet największy laik może stwierdzać że jest one obfite w dużą ilość drapieżnika. A dokładnie bolenia, sandacza oraz szczupaka sielawowego. Co do okoni to wszyscy twierdzą że go tam nie ma, ale dla mnie to mit. Ponieważ większość osób łowiących tam się na niego nie nastawia- więc z skąd może to wiedzieć. Uważam że akurat te ryby trzeba sobie wypracować i odpowiednio się do nich dobrać. Ale to też bez łodzi, silnika oraz echosondy może okazać się nie takie łatwe a już szczególnie na tak głębokim akwenie. Rzeczą która mi się bardzo tam podoba to to że na wodzie nie ma aż tyle żaglówek które potrafią zepsuć nawet najlepszy humor wędkarzowi. Sam typ jeziora jest opisywany jako sielawowe ale tamtejsi wędkarze mówią na nie leszczowe ponieważ populacja tej ryby ciągle się zwiększa. Leszczy jest tam dużo ale niestety małych chociaż większe sztuki też się trafiają, ale jest to też kwestia wcześniej wspomnianego dobrego zanęcenia.

Nawet pani sprzedająca mi pozwolenie po zadaniu jej pytania czy coś tu można złowić odpowiedziała. Że owszem ale wszyscy mówią że bez odpowiedniego podsypania ani rusz. Ciekawą atrakcją dla początkujący wędkarzy, bądź osób które chcą się nauczyć łowić mogą okazać się wzdręgi które występują tam bardzo licznie.


Co do noclegów to znajduje się tam kilka ośrodków ale ja akurat miałem okazje przebywać w wcześnie wspomnianym Susie który znajduje się w miejscowości Rybitwy. Na teranie ośrodka znajduje się bar oraz kilka pomostów. Do tego niedaleko znajduje się wypożyczalnia sprzętu pływającego czyli: kajaków, rowerków wodnych oraz oczywiście łodzi wiosłowych. Z tego co się orientuje łódź kosztuje 20zł za dobę czyli nie tak drogo. Dużą wygodą jest jadalni która jest w okolicy. Trzy posiłki kosztują tam 44zł i co ciekawe wiele osób z tego korzystało, ponieważ jedzenie jest nawet całkiem dobre. Śniadanie i kolacja kosztują po 11zł a dwu daniowy obiad 22zł (wszystko jest przygotowane na bieżąco a jedzenie jest zawsze ciepłe).


Zapraszam do przeczytania poradnika dotyczącego łowienia zimowo-jesiennych płoci z glinianek w Zielonce. A o to link do artykułu: http://wedkarstwoponadzycie.blogspot.com/2015/05/wiosenno-zimowe-pocie-z-glinianki-w.html


Zapraszam również do odwiedzenia:

Naszego bloga --->http://wedkarstwoponadzycie.blogspot.com/

Strony na facebooku ---> https://www.facebook.com/WedkarstwoPonadZycie?ref=hl

Strony na Google+ ---> https://plus.google.com/u/0/107249486647331647533/posts


Pozdrawiamy: Wędkarstwo Ponad Życie


Trzydniowy wypad na Jezioro Roś opis łowiska:

Akwen: -
GPS: N E
Położenie:
Właściciel:
Noclegi w pobliżu: meteor-turystyka.pl
Tagi łowiska:

 

4.4
Oceń
(8 głosów)

Jak było dziś na rybach?

Dodaj swoją relację



- opinie i komentarze

bartjur85bartjur85
0
BANIA FILIP! Ile razy będziesz wrzucał to samo? Spaliłeś konto @bocznytrok przez aferę z trollkontami (przypominam @amand, @pawelldd@ @bocznytrok@ i teraz kolejne-podejrzewam jeszcze cztery ale nie mam dowodów). Robisz gnój na poralu. Nie umiesz czytać, masz problemy z pisaniem i jeszcze plagiatujesz sam siebie. Pod wpisem o okoniach napisałem ci soczysty komentarz, to ze strachu przed kompromitacją cały wpis usunąłeś! (2015-05-12 10:05)

skomentuj ten artykuł