Alternatywna majówka
Monika Urbańska (Szalona)
2009-05-21
Dla większości wędkarzy dni inauguracji sezonu przypadły na długi weekend majowy. Setki pasjonatów z całego kraju, przemierzyło znaczne odległości, aby móc zawitać nad swoimi ulubionymi łowiskami. Miejscami najchętniej odwiedzanymi podczas Święta Pracy są mazurskie jeziora oraz zbiorniki zaporowe w całej Polsce.
Dla jednych rozpoczęcie sezonu okazało się szczęśliwe, niektórzy niestety powrócili do domów o przysłowiowym kiju. Jedno jest pewne – wędkarze jak co roku stawili się nad wodą tłumnie, a to jak wiadomo nie wróży udanych połowów. Całość nie wygląda aż tak pięknie, kiedy dodamy do tego gigantyczne korki samochodowe oraz dziesiątki jak zwykle hałaśliwych biwakowiczów...
Te oto czynniki sprawiły, że od kilku lat – podczas tzw. wielkiej majówki, z powodzeniem odpoczywam nad okolicznymi, miejskimi akwenami. Zapewne każdy z nas ma obok miejsca swojego zamieszkania kilka niewielkich jeziorek lub stawów, które w te dni wydają się niegodne naszej uwagi.
O dziwo – te alternatywne łowiska niejednokrotnie potrafiły zaskoczyć mnie swoim rybostanem. Owe na pozór mało atrakcyjne zbiorniki wodne, w których na co dzień poławiane są drobne karasie, czy płotki – potrafią obdarować wędkarza pięknym zębatym lub wyrośniętym garbusem. W okresie jesiennym, w wielu jeziorkach tego typu uaktywniają się także mętnookie drapieżniki. Swoją obecność sandacze zawdzięczają dawnej gospodarce zarybieniowej.
Łowiska te – w pierwszych miesiącach sezonu szczupakowego, dają nam szerokie pole do popisu - jeśli chodzi o różnorodność przynęt, którymi z powodzeniem możemy kusić drapieżniki. W maju i czerwcu grążel żółty oraz inne gatunki flory wodnej są w początkowym stadium rozwoju. W związku z tym do wody możemy posyłać przynęty skutecznie penetrujące wszystkie partie wody. Później bardziej płytkie akweny, częściowo zarastają, uniemożliwiając dotarcie wabikiem w odpowiednie miejsce.
Obławianie mojego łowiska zawsze rozpoczynam od posyłania przynęt pracujących w powierzchniowej partii wody. Majowe, wygrzewające w słońcu szczupaki z powodzeniem można łowić na wszelkiego rodzaju jerki, slidery i większe płytko schodzące woblery. Z doświadczenia wiem, że najskuteczniejsze w tym okresie są kolory naturalne ,a w szczególności imitacje samego szczupaka. Często zdarza się, atak niewiele większego od przynęty kanibala, dlatego nie bójmy się stosować dużych przynęt.
Jeśli bez efektów obłowimy powierzchniową partię wody, należy dokonać jednej z dwóch zmian – wypróbować przynęty o jaskrawych i prowokująch kolorach lub przystąpić do obławiania głębszych fragmentów łowiska. Szczupaków przebywających w toni z powodzeniem możemy szukać za pomocą dużych, kontrastowych gum. Moimi ulubionymi są 10-12 cm twistery i rippery powstające z połączenia dwóch kolorów – np. bieli i czerwieni lub seledynu i jaskrawej pomarańczy. Taki arsenał przynęt z pewnością sprawdzi się na tego typu łowiskach.
Nadchodzące tygodnie są zatem najlepszym czasem na sprawdzenie tych mniejszych, lecz niejednokrotnie bardziej ciekawych zbiorników. W końcu mamy je praktycznie „pod samym nosem”. Może się bowiem okazać, że jest to idealne miejsce na przyszłoroczną majówkę, przecież nie od dziś prawdę głosi powiedzenie: „Cudze chwalicie, swojego nie znacie”...