Ani szczupły, ani garbus, a w dodatku tłok
Robert Karcz (robson1)
2009-05-26
Miałem dzisiaj urlop, a więc wyskoczyłem na mały rekonesans na spinning, do Roszkowa nad Zalew. Okazało się na miejscu, że nie był to najlepszy pomysł.Chyba nie tylko ja miałem urlop.?
Amatorów wędki, było co najmniej tylu ,co w weekendy. Na początku nawet pomyślałem, że może są jakieś zawody. Co najgorsze to 99%,ludzi polowało na białą rybę….krótko mówiąc byli porozstawiani na całej długości zalewu, od m.Siedlemin, aż po Roszków. Znalazłem zaledwie, krótki pas „niczyjej ziemi”, gdzie byłem zmuszony się skupić. I tam zapolować na szczupłego i garbuska.
Oczywiście w pierwszej chwili jak, zobaczyłem ten tłok, to pożałowałem że nie mam żadnej przynęty ( bolonka i zanęta były w samochodzie od jakiegoś czasu), to zrezygnowałbym ze spina na rzecz spławika. Ale trudno zakładam kopytko i do wody. Po jakimś czasie zmieniam na inne w innym kolorze, i znowu zmiana, tym razem na twistera, i zmiana na inny kolor itd.
Po upływie może trzech godzin ,i po przemieszaniu wody w tą i z powrotem wzdłuż brzegu, widząc że na szczupłego nie mam co liczyć, zakładam małą obrotówkę nr2 w czerwone kropki. Dwa rzuty i hura , jest mały okonek. Za chwile znów jest, ale też mały. I zaczynam całą historie ze zmienianiem przynęt tylko, że tym razem okoniowych. Zakładam w końcu boczny trok, i zacząłem wyciągać. W sumie wyciągnąłem jedenaście,okoni, ale tylko trzy z nich były wymiarowe. Największy miał 19 cm. Jak zawsze wszystkie wróciły do wody.
Po pięciu godzinach, wróciłem do domu, raczej z niezbyt zadowoloną miną. Mogłem wybrać inny akwen, na spinning, no cóż zrobię tak następnym razem.
A jak u Was wygląda połów szczupłych na spina ?
Pozdrawiam Robert