Archipelag Świętej Anny

/ 13 komentarzy



  • konto usunięte




ARCHIPELAG ŚWIĘTEJ ANNY (w krainie Karola Janusza)

KARLJOHANN
Tak po szwedzku nazywa się nasz poczciwy prawdziwek, na cześć pewnego króla. Zanim ruszylismy na wyprawę, wpadłem po zakupy na Spójnię. Miałem trochę duszę na ramieniu, na wybrzeżu szwedzkim nigdy nie łowiłem. Dostałem śledziowe wytyczne w postaci gum, ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Odżyły wspomnienia z dawnych, obfitych, mazurskich lat....

Ponieważ wybrałem najlepsze dni brań /lata wędkowania zrobiły swoje/ - byłem spokojny. Brakowało tylko rozpoznania miejsca i przynęt. Okazało się to dość proste. Kraina, w której się znalezliśmy, sypnęła rybami. Złowiliśmy we trzech około 130 okoni i szczupaków, oczywiście zostały ona uwolnione poza kilkoma najwiekszymi okoniami, oraz niewielkimi, wymiarowymi szczupakami. Łowienie odbyło się na płytkiej, nawet metrowej wodzie, oraz na spadach, koniecznie przy trzcinie. Trzeba było połozyć wobler, obrotówkę lub slidera na powierzchni, i bez zaczepiania zielska ściągac. Ataki drapieżników gwałtowne, a okoni było niezbyt dużo - ale fajne - cztery około kilograma.

Początek września to jeszcze lato w wodzie, ale szczupakom nie przeszkadzało. Pokazały się na wędkach w obfitości. Ciekawe, że głównie atakowały samice, i co po raz pierwszy spotkałem - każda ryba, którą zabraliśmy, miała pusty żołądek. Drapieżników jest tam naprawdę zatrzęsienie. Znalezlismy w czasie całego pobytu tylko jedno miejsce, gdzie śmigało stadko śledzi i płotek, ale dosłownie pędziły one do zatoki, gdzi była mętna woda, by ocalić życie przed okoniami i szczupakami. Zapamietajcie tą wskazówkę ! Widzieliśmy całe hektary krystalicznie czystej, szmaragdowej wody bez ryb. A czemu szukają mętnej? Większa szansa na przeżycie, oraz - lepsze warunki znalezienia pożywienia /jedyne stado leszczy jakie spotkaliśmy/.

Największy szczupak pomęczył mnie trochę na starym, delikatnym Robinsonie Senso Jig /moja ukochana wędka/, żyłka 0.20, po wielu holach nie zmieniłem węzła - nie chciało się !!! Ale najlepszy był moment lądowania. Kto nie widział, niech żałuje ! Miałem gumową, śliską rekawiczkę. Nie uzywam podbieraka, haka, chwytaka od poczatku tego sezonu, i tak juz zostanie . Otóż 'szczupaczek' wymęczony prawidłowo, z dużą rdestnicą w japie, kiedy go chciałem chwycić oburącz - wywalił salto z moich ramion w górę.!!!Ale wtedy Marcin pośpieszył z pomocą - RAZ użyłem chwytaka, nie dałem rady inaczej. Pożegnałem po serii zdjęć dobrego przeciwnika - obiecał spotkanie za rok. Ciekawe, że walczył nieszczupakowo. Mało odjazdów, dużo młynków, okręcania dzioba żyłką. Pod koniec holu widziałem spięty woblerem pysk, dodatkowo owiniety żyłką jak baleron. Ale - na szczęście uchylił paszczę !

To był wyjazd trzech przynęt. Stara obrotówka HRT, wąska, srebrna, podobna do śledzika, podobny wobler Dorado, no i nie pasująca mi tutaj guma - ripper Mannsa, zielony, z czerwonym ogonkiem. Moje zalecenia dla współtowarzyszy wyprawy co do transparentnych gum były słuszne - jak zwykle na czystej wodzie. Ciekawe jednak, że nie stwierdziliśmy kanibalizmu - brak uderzeń na małe imitacje drapieżnika.

Na miejscu regulamin zupełnie inny, niz tam gdzie jeżdżą Polacy. Wymiar tylko na szczupak - 50 cm, bez limitów ilości, zakaz trollingu, oraz żywca jako przynęty. Niedaleko, gdzie byli znajomi - limit 2 ryby na domek dziennie. Najwiekszym zdumieniem było dla mnie stwierdzenie, że istnieja dwie różne mapy. Mam je na pamiątkę. Otóż - na mapie 'oficjalnej' nie ma w ogóle dużego jeziora w naszej okolicy. To naprawdę dziwne, ale wytłumaczalne szwedzkim poczuciem prywatności. Za rok się wybiorę na spacer nad to jezioro - może tam są selekty półtorametrowych.... krokodyli....???

Co do grzybów - dużo! Około dwieście rydzów w trzy godziny, inne też w obfitości . Miałem 'na oku' swojego prawdziwka. Pokazał się na kilka cm, po czym przestał rosnąć. Były dwie chłodne noce. W ciągu jednej - prawdziwie letniej doby wyskoczył na dorodny okaz ! Ach..kiedy tam znowu będę - w krainie Karola Janusza, Gedda, Aborre, oraz mapy, która - jak mawiał Szwejk - też się może mylić !

 


4.2
Oceń
(66 głosów)

 

Archipelag Świętej Anny - opinie i komentarze

BobertoBoberto
0
..sielanka :) ... tylko pozazdorscic :) (2009-09-22 16:19)
u?ytkownik10172u?ytkownik10172
0
Szybki, wartki i konkretny opis tamtejszych łowisk. Bez zbędnego koloryzowania i echów, achów. Bardzo przyjemna lektura, "5" (2009-09-22 19:16)
u?ytkownik2569u?ytkownik2569
0
No fajnie, się czyta ale zdjęcia tych rydzów gdzie one są kunia podrażniłeś podniebienie a nie Pokazałeś 5 za tekst (2009-09-22 19:59)
u?ytkownik15975u?ytkownik15975
0
Piekny wyjazd, pisz wiecej! :)
Tez sie zbieram do Szwecji ale kasy braknie, na razie powinny mi wystarczyc jeziora Mazurskie.
Pozdrawiam serdecznie z Mazur,
Maciek. (2009-09-22 20:55)
u?ytkownik22602u?ytkownik22602
0
Dzięki za miłe słowa, koledzy! Rydze w załączniku, szczerze mówiąc nasze polskie są ciut lepsze w smaku. Ale - żeby je upolować, to tylko w swoich miejscówkach. Pozdrawiam ! PS. Zdjęć mam sporo, ale nie chcę robić choinki, bo głównie jednak jestem wędkarzem, i niech tak zostanie. (2009-09-22 21:52)
szangala2008szangala2008
0
tylko pozazdorscic , kiedyś na Pzw ?????????????????????????????? (2009-09-22 21:55)
u?ytkownik6876u?ytkownik6876
0
Bardzo fajny opis udanej wyprawy , tak trzymaj , pozdrawiam ,5 . (2009-09-22 22:01)
Zbig28Zbig28
0
Jak sobie pomyślę, że podobnie było na Mazurach w latach 60 i 70-tych... Łza się w oku kręci.
Tylko sprzęt i przynęty inne. W Szwecji nie ma jeszcze "racjonalnej" gospodarki rybackiej preferowanej na polskich wodach przez władze PZW. Nie ma tak "mądrych" operatów wodnych, obarczonych tumiwisizmem prezesów, prezesików i innych działaczy związkowych "dbających" o środowisko wodne. Nie ma zjazdów, pseudodemokratycznych statutów, tysięcy uchwał,zarządzeń i stanowisk, społecznej straży rybackiej... Ale mimo to są ryby... Dziwny to kraj.
Gratuluję fajnej przygody i artykułu. (2009-09-22 22:10)
u?ytkownik22602u?ytkownik22602
0
Zbig - do twojego celnego strzału dopowiem, że w Szwecji jeden wędkarz przypada na 1000 ryb, a w Polsce - odwrotnie oczywiscie. Mimo upływu wielu lat, skansen PZW macha skrzypiacymi skrzydłami wiatraka, w którym dawno nie ma już grama mąki. Sa pensje, życiorysy, ordery, sprawozdania, zarybienia, i niesmiałe próby odmowy dzierżawy wód dla sieciarzy - po dziesiątkach lat ich owocnej pracy. Myśmy wkładali - a oni wyciągali, czasem jeszcze drobne, podeszczowe zatrucie. Więcej nie napiszę tym razem, chociaż mnie nosi przeokrutnie. Wasze życzliwe przyjęcie mojej osoby pozwala mi na parę słów w przyszłości - niedługo. Pozdrowienia. (2009-09-22 22:24)
SumiarzSumiarz
0
Elegenacko , ciekawi mnie tylko ile takie chwile radosci kosztuja , może się wybiore za rok jak wydołam finansowo .Artykuł super tylko że rybki sledziki i leszcze nie plywaja stadami tylko lawicami .pozdro (2009-09-23 06:58)
pikemeisterpikemeister
0
pogratulował :D :) (2009-09-25 21:59)
kabulkabul
0
Nastepny dobry artykuł , fajnie napisane :) Też zawsze chciałem pojechać w tamte rejony wędkować może sie kiedyś uda . Pozdrawiam i powodzenia nad wodą :) (2009-11-15 15:05)
mapet77mapet77
0
Pięknie! Ja też miałem okazję wyjechac do Szwecji na J. Asnen jednak ilosc ryb w porównaniu do opisu kolegi była znikoma. Sporadyczne sztuki i to wszystko. Jedno tylko było powalające: czystośc brzegów i wody! Szwedzi bardzo życzliwi, służyli radą gdzie na ryby się wybrac. 5* (2009-11-16 13:31)

skomentuj ten artykuł

Sklep wędkarski internetowy, duże okazje tanie wędki i kołowrotki online - zdjęcia i fotki

Wędkarstwo wiadomości