Atraktory spinningowe Trapera, moje obserwacje.
Adrian Lasota (Wolverine783)
2017-01-19
Na wstępie tego wpisu chciałbym zaznaczyć, że żadna powtarzam żadna firma nie zleciła mi napisania tego tekstu. Robię go z własnej inicjatywy i jest on oparty na obserwacjach, którym poświęciłem ostatnie pół roku. Jak zdążyliście moi drodzy przeczytać w tytule, chodzi o atraktory spinningowe trapera. Po przeczytaniu ubiegłej zimy wielu opinii na temat atraktorów, stwierdziłem, że warto to sprawdzić na własnych wodach. Czy rzeczywiście dają gwarancję lepszej ilości brań? Czy może jednak przeszkadzają. Mój mętlik informacyjny, który mam w głowie, postaram się opisać wam w możliwie jak najprostszy i najszybszy sposób.
Myślałem sporo jak to zrobić, żeby obserwacje były w miare obiektywne i rzeczywiście pokazywały czy dopalacze mają jakiś wpływ na ilość brań. Wpadłem na pomysł aby w pudełku mieć dwa komplety przynęt. Jedne bez atraktora i drugie takie same, które będę smarował co kilka rzutów. Najwięcej czasu na testy poświęciłem na jednym z moich okolicznych linowo-szczupakowych zbiorników, które mają dużą populację średnich szczupaków ( 40-65 cm) oraz okoni. atraktory biały sandaczowy oraz sumowy testowałem najmniej z racji małej dostępności wód, które były by zasobne w te gatunki ryb( nie licząc Wisły) i nie zauważyłem większych różnic między przynętami z atraktorem i bez. Co się tyczy dopalacza szczupak, okoń i ochotka, tutaj pole do obserwacji było dużo większe, ponieważ poświęciłem na sprawdzenie wyżej wymienionych dopalaczy kilkadziesiąt wypadów. Aby obserwacje były najbardziej wiarygodne wybrałem tylko jeden rodzaj gumy. Może to źle, że tylko jeden ale chciałem aby moje obserwacje były jak najbardziej dokładne. Jako królika doświadczalnego wybrałem gumę Savage Gear Cannibal 10 i 12 cm. 5 kolorów w jednym pudełku na główkach 8, 10 i 12 gram i taki sam zestaw w drugim pudełku, poddawany smarowaniu co kilka rzutów. Na moim zbiorniku wybrałem 7 miejscówek. Jedne czyste od zaczepów, drugie z bujną roślinnością aby wprowadzić element różnicujący ( mam tu na myśli fakt występowania roślin w miejscówce oraz ich brak). Każdą z miejscówek obławiałem tzw. wachlarzem, jednym kolorem gumy bez atraktora, po czym zakładałem ten sam kolor gumy z atraktorem, obławiając miejscówke w ten sam sposób co poprzednio. Robiłem tak za każdym razem i co zauważyłem. Gdy ryby były na przysłowiowym biciu to według moich spostrzeżeń, nie robiło im (czyt. rybom) większej różnicy to czy przynęta była posmarowana dopalaczem czy nie, ponieważ biły w oba rodzaje gum podane przeze mnie na talerzu. Różnica pojawiała się dopiero w momencie gdy ryby zachowywały się himerycznie i z moich obserwacji wynika, że dopalacz rzeczywiście pomaga. W momencie gdy ryby były himeryczne, na ,,czystych"" gumach miałem dużo mniej brań a jeśli już występowały to najczęściej kończyło się to pociętym ogonkiem lub ściągniętą przynętą z główki w przypadku okonia ( dopowiem tylko, że nie dozbrajałem żadnych gum). W momencie powtórnego zarzutu w to samo miejsce, posmarowaną gumą, bardzo często następowało branie i hol kończył się bardzo często, na brzegu z ledwie wystającą główką jigową z pyska. Jak procentowo przedstawiają się moje wyniki nie jestem w stanie wyliczyć, ale szczerze mogę stwierdzić, że dopalacze w ,, słabych ‘’ warunkach nie przeszkadzały rybom, ale dawały lepsze wyniki. Jeśli chodzi o atraktor, który dał najwięcej ryb to zdecydowanie wygrywa zapach ochotkowy. Wygrywa i to z ogromną przewagą nad innymi, według mnie jest to najlepszy dopalacz z wyżej wymienionych rodzajów. Zastanawiam się tylko czy zapach robi robotę w dopalaczu? Czy może brokat, który znajduje się razem z atraktorem i dodatkowo połyskuje w wodzie, kusząc ryby do brania? Zapewne prawda jest gdzieś pośrodku.
Podsumowując, starałem się jak najprzystępniej przekazać wam moje półroczne obserwacje i mam nadzieję, że w zrozumiały sposób udało mi się to uzyskać.
Według mnie w specyficznych warunkach, atraktory do przynęt spinningowych, pozwalają uzyskać lepsze wyniki. Pamiętajmy jednak, że to wędkarz łowi a nie przynęta i dla mnie większe znaczenie odgrywa sposób podania przynęty niż sam jej kształt, wygląd i inne bajery. Osobiście zająłem się tylko dopalaczami trapera i jestem ciekaw waszych opinii na ten temat. Czy może używacie atraktorów innych firm? Czy dopalacze innych firm dały wam efekty? Czy w ogóle używacie atraktorów? Czy jest to dla was ściema i marnowanie kasy? Podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach pod tym wpisem. Ja osobiście mogę polecić te smarowidła bo na moich wodach pozwalają troszkę podrasować przynęty. See ya!
Z wędkarskim pozdrowieniem Adi ;)