Zaloguj się do konta

Bajka o złotej rybce.

Jakże trafny jest tytuł mojej opowieści.Pomimo,że jest tylko epizodem całego mojego wpisu.Trochę tajemniczo?Zaraz wam opowiem moją niewiarygodną historię.Kto chce niech wierzy.
Jeżeli kiedykolwiek przejeżdżaliście przez most Milenijny we Wrocławiu,nie zdawaliście sobie sprawy o zasobności Odry w tym miejscu.Stojąc w korku na moście w kierunku Poznania,możemy sobie dokładnie popatrzeć na miejscówki w dole,które kuszą.Są naprawdę ciekawe.
Chciałbym wam przybliżyć łowisko,które znajduje się w mieście,dużym mieście.Jakiś czas temu pracowałem we Wrocku,a most Milenijny przejeżdżałem codziennie.Jako penetrator wszystkich nowych miejsc,tęsknie spoglądałem w dół i pomyślałem,że kiedyś tu spróbuję swoich sił.W tym czasie mieszkałem u mojego brata.Pewnego dnia powiedziałem,że wybieram się na rekonesans pod Milenijny.Szwagierka na odchodne powiedziała..."tylko złap złotą rybkę",zabierając małe czerwone wiaderko odparłem-masz jak w banku:)
Zapakowałem służbowego citroena c-15 i pojechałem.Jakiś czas temu czytałem o dużych karpiach,sumach oraz sandaczach,które się tam ulokowały.Znajdziemy tu także szczupaka,leszcza,okonia,płoć oraz wszędobylskie populacje ryb,które występują na Dolnym Śląsku.Licznie występuje tu niechciany sumik karłowaty,dorasta tu do naprawdę pokaznych rozmiarów.
Po przyjechaniu na miejsce przeprowadziłem rozmowę z miejscowymi wędkarzami,i do roboty.Na początek poszły dwa klasyczne zestawy typu feeder na rzekę.Pod mostem miałem do wyboru Odrę oraz barkowisko,które dzieli długi pirs.(Jednak nie wolno na niego wjeżdżać,bo grozi to mandatem,pomimo,że droga kusi by wjechać do samego końca:))Wybrałem to drugie,zimowisko dla barek.
Pierwsze zestawy powędrowały około godziny siedemnastej.Koszyki napełnione zanętą leszczową,pinka i białe.Coś drgnęło,jest krąp.Jednak nic specjalnie się nie dzieję.Kombinuję dalej.To była pózna jesień,więc było już ciemno.Odpaliłem światło chemiczne.W przedzimiu i tak nie spodziewałem się jakiś rewelacji.Przypomniałem sobie,że zostało mi pudełko dendrobeny,po ostatnim wypadzie.Jedną założyłem i długo nie musiałem czekać na dużego byczka.Za chwilę przygięcie na drugim kiju.Pomyślałem,że to ostatnie branie i spadam.Zacinam i oświetleniu padającym z mostu,ukazała mi się pomarańczowa plama.Nie wiem dlaczego skojarzyła mi się z pomarańczową przebitą gumową piłką.Chwila...piłka nie amortyzuje!Sam nie mogę uwierzyć co wyciągam.Karaś koi!Całkiem spory.Jakże zdziwiona była moja bratowa,której de facto przywiozłem obiecaną złotą rybkę.Rybka trafiła do oczka wodnego,a ja nie odpuściłem temu uroczemu miejscu.Myślę o powrocie pod Milenijny.Czym następnym razem mnie zaskoczy?:)

Opinie (0)

Nie ma jeszcze komentarzy do tego artykułu.

Czytaj więcej