Batem na jazia

/ 2 komentarzy / 7 zdjęć


Ciągłe opady deszczu w regionie (wylany Skrzypiów, bardzo wysoki poziom rzek i na zbiorniku Pińczów) zmusiły nas do poszukiwań bezpiecznego łowiska. Padło na naszą Cedzynę duży zbiornik koło Kielc do czego nas przekonał z ostatniego wypadu niezły wynik (ja złowiłem 9 leszczyków i kilkanaście ładnych płoci). Wyjazd o 4,00 a po kilkunastu minutach byliśmy już na dopływającej do zbiornika Lubrzance. I zaskoczenie, najbliższe miejscówki zajęte ale moja nie. Po kostki w błocie dotarłem do niej obok mnie usadowił się Lech z „Kroplą” a Krzysiu i Jurek poszukali innych miejscówek na twardym gruncie. Jak zwykle zastosowałem zanętę Bogusława Bruda na LESZCZA , do niej dodałem płatki owsiane i pęczak oraz „pinki”. W miedzy czasie rozłożyłem podbierak, siatkę na ryby oraz mojego „bata” 7 metrowego CRYSTALIS . Na łowisku zauważyłem zmianę gdy tydzień temu wędkowałem w tym miejscu grunt był ~2 metrów, łowiłem na przepływankę, teraz było ~1,6 metra i bez choćby najmniejszego uciągu.
Po zanęceniu łowiska i po kilkudziesięciu minutowym wyczekiwaniu rozpoczęły się brania. Brały małe płotki i sporadycznie „japończyki” dłoniaki. Na sąsiednim stanowisku u Lecha i „Kropli” to samo. Po kilku godzinach zabawy z drobiem przy coraz ostrzej grzejącym słońcu postanowiliśmy skrócić wędkowanie do 11-tej. Około godziny 9-tej, odłożyłem wędkę i wyruszyłem do Krzysia by nieco rozprostować kości i ochłodzić się w cieniu. U Krzysia to samo co u nas, lecz miał jednego leszczyka, Jurek siedział w cieniu i zadowolony pochwalił się okoniem ~30 centymetrowym. Po schłodzeniu się łykiem zimnej ”Łomży” od Jurka powróciłem na stanowisko. Była godzina 10-ta gdy nagle zauważyłem powoli chowający się spławik pod wodę, zaciąłem. Poczułem mocny opór i odjazd , przytrzymałem, ryba trzymając się dna, szarpiąc próbowała odpływać. Przytrzymałem, na chwilę pokazała się przy wierzchu, a po chwili znowu zamurowała do dna. Nie rozpoznałem jej, myślałem że mam amura i nastawiłem się na dłuższą walkę. Jednak w trzecim podejściu ryby została rozpoznana, (to był JAŹ) i znalazła się w podbieraku którym operował Lech. Gdy znalazła się na brzegu, odetchnąłem z ulgą że zestaw z przyponem 0,12 wytrzymał. Odhaczyłem delikatnie i zmierzyłem (miał 47 cm a ważył 1,433 kg). To była moja pierwsza i ostatnia ryba tego dnia. O 11-tej zakończyliśmy wędkowanie i do domciu.

 


4.7
Oceń
(19 głosów)

 

Batem na jazia - opinie i komentarze

dunster35dunster35
0
Ładne jazie z małej rzeczki ,pozdro ***** (2013-06-18 20:28)
u?ytkownik86032u?ytkownik86032
0
U mnie w Rzece zadziwię was jest dosyć niski ***** (2013-06-18 21:22)

skomentuj ten artykuł