Nieoficjalne zawody rodzinne Szpitalne 24.02.2013
Rafał Cemka (rav74)
2013-02-24
Witajcie wędkujący. Kolejny raz udało nam się bezpiecznie wejść na lód i z niego zejść, no i oczywiście powędkować. Idąc za zeszłotygodniową myślą, a mianowicie tym, że brania na madę były lepsze niż na ochotkę postanowiliśmy wspólnie z moim bratem Piotrem urządzić sobie małe nieoficjalne rodzinne zawody podlodowe. Łowisko wybraliśmy znane-obeznane, lód sprawdzony dalej utrzymuje swoją grubość, więc można powędkować. Zawody też stąd, że w naszym kole nie urządzono takowych jeszcze. Przyjęliśmy dodatkową strategię, że każdy z nas zakłada inną mormyszkę i stosuje inną przynętę naturalną. Jak widać na zdjęciach mormyszka brata jaskrawa pomarańcz+mada, a moja kolor miedziany z zielonym oczkiem+ochotka. Czas trwania zawodów 3 godziny 10.00-13.00, do wykorzystania po dwa otwory w wybranym przez siebie miejscu, ale niezbyt od siebie oddalone. Brat zanęta leszczowa (arachidowa)+suszona krew, ja zanęta czarna płoć+suszona krew. Ktoś pewnie powie, co to za zawody?, jak różne przynęty i zanęty, ale nam bardziej chodziło o potwierdzenie faktu z poprzedniej niedzieli, a słowo zawody wpływa badziej mobilizująco na współzawodnictwo. No i pierwsza wrzutka u mnie siedzi okonek na oko 20cm. Faktycznie na mojej wędce oprócz tego okonka znalazło się jeszcze 5 płoci ładne sztuki-średnie rozmiary. Kilka brań popsułem, brania były bardzo delikatne mógłbym powiedzieć himeryczne-coś skubnęło i dalej nic. To co się działo zaledwie 2 metry ode mnie, to wrzutka------>branie------>rybka-leszczyk i tylko leszczyk, czyli zanęta leszczowa się sprawdziła znakomicie. Brat złowił 34 sztuki leszczyka, też nie większe, jak na zdjęciu, więc powędrowały do wody rosnąć. Miał chłop dzisiaj frajdę ogrmoną. Szanse mieliśmy wyrównane, wręcz można powiedzieć, że płotka powinna brać lepiej, bo gdy łowimy tam białą rybkę, kiedy nie ma lodu to statystycznie jeden złowiony leszcz przypada tak na 3 płocie. Nie ma co patrzeć na statystyki liczą się pewne dzisiejsze fakty, a są one takie, że wygrał brat i jego biały robak. Serdecznie mu pogratulowałem. Na koniec naszej wyprawy zaczął padać deszcz, temperatura oscylowała ok 1st. w plusie, ale ze względu na wilgoć odczuwalna była większa, wiało dodatkowo dość mocno. Trochę z żalem stwierdziliśmy, że to może być jedno z ostatnich wędkowań w tym podlodowym sezonie, ale słońca już zaczyna brakować tym bardziej, że sprzęt nowy jest do przetestowania. Pozdrowienia z Gostycyna.