Blachy wahadłowe
Paweł Wojtkiewicz (pawel)
2008-05-20
Blachy wahadłowe - Najczęściej używane nad Parsętą wahadłówki to pochodne słynnej "karlinki". Miała ona owalny przód i zwężający się trójkątnie tył, z silnym wykrępowaniem w środkowej części. Pierwowzór jest dzisiaj trudny do ustalenia, bowiem blaszki te były wycinane i klepane ręcznie, co wyklucza powtarzalność kształtu - do krępowania materiału używano kulki z łożyska i ołowianej formy. Były wśród nich wzory, które lepiej pracowały przy niższej wodzie, inne przy wysokiej. Każdy nowy wykonawca modyfikował je w poszukiwaniu optymalnej pracy w nurcie rzeki - i tak jest do dzisiaj.
"Karlinki" mają najczęściej długość 5,0-5,5 cm, a szerokość 2,7-3,0 cm. Wykonywane są z blachy miedzianej, mosiężnej lub stopowej o grubości od 1,5 do 2,0 mm. Cechuje je głębokie wytłoczenie, powodujące łatwość wchodzenia przynęty w ruch obrotowy. W kolorystyce dominuje miedź (zgodnie z powiedzeniem: "kto nie ma miedzi, ten w domu siedzi"), mosiądz i srebrzenia. Często stosuje się blachy dwukolorowe w dowolnych wariantach (srebrzenie i kolor materiału) oraz różnego rodzaju tłoczenia i frezy, tworzące wzorki na powierzchni i załamujące światło.
Renomę, szczególnie w połowie łososi, uzyskały klasyczne srebrne ALGI 2 i 3 oraz CYKLOPY.
Rzadziej nad Parsętą stosuje się "trzebiatówki" z dociążeniem oraz modne i skuteczne na Redze MORSY i ich pochodne.
Blachy wahadłowe są uniwersalną przynętą, szczególnie cenioną wśród doświadczonych, miejscowych wędkarzy, którzy - uznając ich walory - w mniejszym stopniu podlegają "modzie" oraz wpływom reklamy. Nie bez znaczenia jest też niska cena wyrobów fabrycznych, ich dostępność oraz możliwość samodzielnego wykonania przy użyciu prostych narzędzi.
Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że wahadłówki nie są przynętą dla wędkarzy, dla których receptą na sukces jest mechaniczne (czyt. bezmyślne) ściąganie przynęty do siebie - choć różnie z rybami "w kropki" bywa.
Skuteczność wahadłówek tkwi w ich możliwościach - w rodzaju i zakresie pracy, sposobach prezentacji oraz świadomego ich wykorzystania. Pod tym względem można śmiało porównać je do woblerów.
Dobrze dobrana do warunków wahadłówka pracuje w opadzie i (przy blokadzie) w poprzek nurtu; można "puszczać" ją z prądem, kontrolując jej spływ i rodzaj pracy przy otwartym kabłąku kołowrotka; można nawijać do siebie regulując prędkością jej zachowanie oraz łączyć wszystkie wymienione metody podczas jednego rzutu. Zakres pracy to klasyczne wychylenia na boki (wahadłowe) z różną amplitudą i częstotliwością, poprzez ruch wahadłowo-obrotowy do pełnej, bardzo agresywnej pracy obrotowej. Do tego dochodzi świadomy dobór kolorystyki do warunków oraz ryb, na które się nastawiamy - kelty, srebrniaki, czy ryby "zasiedziałe".
Kilka dobrze dobranych wahadłówek pozwala skupić się wędkarzowi na sposobie łowienia, zamiast szukać innych rodzajów przynęt i rozpraszać się przy ich doborze i zmianie rytmu wędkowania.
Znam wędkarzy, którzy łowią wyłącznie na wahadłówki, często własnej roboty, z których każda jest inna i nieraz mało starannie wykonana, a uzyskiwane przez nich wyniki - w ciągu całego sezonu - budzą podziw i uznanie. Świadczy to niewątpliwie o możliwościach tych przynęt, a przede wszystkim o sztuce wędkowania, której, niestety, wielu wędkarzy nie docenia.
Uwaga: posiadanie na łowisku różnych przynęt jest wysoce wskazane; tam gdzie ryba zaznaczyła swoją obecność, a nie reaguje na przynętę przy różnych sposobach jej prezentacji - zmiana może przynieść sukces!
Janusz Ostrysz https://www.facebook.com/janus