Boleniowa nauczka

/ 24 komentarzy / 2 zdjęć


Jakiś czas temu na łamach WW ukazał się mój artykuł pod tytułem "Żyłka czy plecionka". Porównałem w nim zalety i wady łowienia boleni na rozciągliwe i wybaczające błędy żyłki oraz sztywne ale za to wytrzymalsze plecionki. Czytelnikowi dałem wolny wybór, choć nie do końca. W tekście lekko podszepnąłem, że łowienie rap na plecionkę jest jednak o wiele bezpieczniejsze dla wędkarza jak i zresztą dla ryb. Na żyłki (grube!) łowiłem jeszcze w całkiem niedawno, przez co straciłem dwie duże ryby, razem z woblerami. Łowienie plecionką też nie jest mi obce i mogę zapewnić Was, że dużej różnicy w ilościach brań nie zauważycie. Lubię dzielić się wędkarską wiedzą, choć czasami powinienem sam przeczytać to co piszę dla innych. W tym sezonie, który zresztą z powodu wysokiej wody w bolenie zbyt obfity do tej pory nie był, dostałem od wędkarskiego losu kopa w zad. Na branie dużego bolenia czekać trzeba czasami wiele tygodni. Najczęściej wędkarskim łupem padają ryby, w okolicach sześćdziesięciu kilku centymetrów. Są najłatwiejsze do przechytrzenia i łatwiej je podejść niż duże, czujne, trzymające się głębokich rynien osobniki.

W tym sezonie, po paru "malakach" spotkanie z pierwszym "klocem" miałem dopiero tydzień temu. Co najciekawsze, tamtego dnia ubzdurałem sobie, że poszukam kleni. Ubzdurałem sobie, bo zamiast kleniowej witki, zabrałem ze sobą boleniową dzidę, a wymieniłem jedynie kołowrotek z plecionką na maszynkę z żyłką 0.18. Wiecie jak to sobie człowiek tłumaczy - pójdę na klenie, a jak się bolek chlapnie to gada zdejmę. I tak z naiwnością nastolatka, stawiłem się nad wodą, ufny w swoje umiejętności i uśmiech losu. Faktycznie, los się do mnie tego dnia uśmiechnął. Stanąłem na zarośniętej wysokim zielskiem podmytej burcie. Dwa metry ode mnie w dół rzeki, utworzył się przy zalanej główce bardzo głęboki wlew. Kleniowym woblerkiem rzuciłem od niechcenia może ze cztery razy. Jak w hipnotycznym transie moja ręka powędrowała do pudełka z przynętami i na agrafce zawisł Salmo Trill (z takim zestawem nawet nie powinienem ich mieć przy sobie!). Ot parę kontrolnych rzutów aby sprawdzić, jak nowa przynęta sprawdzi się w wodzie. Salmiaka ściągałem wzdłuż zalanej główki, aż do chwili, w której przynęta utknęła w zalanych trawach. No i proszę - kaszana, jakbym miał plecionkę to bym go na pewno wyrwał z zaczepu. Dokręciłem hamulec w kołowrotku, złapałem za szpulę (uwaga tak nie powinno się robić) i powoli wytaszczyłem kulę zielicha razem z wobkiem. Udało się! Przerzuciłem woblera kilka metrów w stronę głębokiego wlewu i z troską zacząłem przyglądać się kołowrotkowi, zastanawiając się czy nic mu się nie stało. Zakręciłem korbką i kątem oka zauważyłem wielką, srebrną kluchę, która wyskoczyła z wlewu. Jak opisać to co stało się w trakcie kolejnych trzech sekund? Na raz spojrzeliśmy sobie w oczy. Na dwa boleń chyba stwierdził, że mnie pogrzało. Na trzy wykonał potężne szarpnięcie i odpłynął z woblerem w pysku. A ja stałem tam jak ostatni osioł, spoglądając na kołowrotek z maksymalnie zabetonowanym hamulcem. Popełniłem błąd, który mógł popełnić tylko i wyłącznie jakiś półmózg lub amator, będący pierwszy raz na rybach. Prawdopodobnie zabiłem piękną, waleczną rybę przez rutynę i bezmyślność. Mała była szansa aby rapa uwolniła się od uzbrojonego w dwie kotwice woblera. Taki stary, a taki głupi - pomyślałem sobie i polazłem ze zwieszoną głową polować na kleniki, choć powinienem wypłacić sobie liścia i pójść do domu.

Wczoraj na bolenie zameldowałem się już z plecionką i trzeźwym umysłem. Bo najważniejsze na rybach jest myślenie. Pozostawianie czegokolwiek przypadkowi lub wychodzenie z założenia, że może się uda, najczęściej kończy się porażką i zgrzytaniem zębami. Gdyby nie plecionka wczorajszego bolenia również bym nie wyjął. Żyłka w granicach 0.22 mogłaby nie wytrzymać prawie dwudziestominutowego holu silnej i nażartej lipcowej ryby. Bolenie, których długość zbliża się już do osiemdziesięciu centymetrów to już nie chlapaki dające się prowadzić jak barany na postronku. Plecionkę chyba zmienię na jeszcze mocniejszą bo w Wiśle są dużo większe rapy. Wiem o tym bo już miałem przyjemność z takimi przegrać.

 


5
Oceń
(60 głosów)

 

Boleniowa nauczka - opinie i komentarze

u?ytkownik32263u?ytkownik32263
0
Przewielka piona za samokrytycyzm oraz , co prawda już po fakcie ale zawsze:) trzeźwe myślenie i wyciągnięcie słusznych wniosków. Piszę to dlatego gdyż dokładnie wczoraj widziałem nad Wisłą kolesia. Łowił na paprocha a jak przyuważył niezłego bolka to nie ściągając żyłki 0,16 od razy bach do pudła po woblera. Nie opisał bym tego gdyby nie to że wcześniej zamieniłem z nim kilka słów gdzie chwalił się że łowi bolki dla sportu i je natychmiast wypuszcza. Nawet stwierdził że na bodaj 0,18 wyjął kiedyć szczupłego 105cm. Tylko że skoro ma zamiar wypuszczać ryby to dlaczego łowi na pajęczynki? Bo sam się przyznał do tego. Tu już nie wchodziłem w polemikę... Było mi szkoda słów na takie podejście. Pozdrawiam Sebastianie i życzę srebrnej metróweczki! Oczywiście na odpowiedni sprzęt;) (2013-07-11 00:42)
JKarpJKarp
0
A śmieją się i nabijają z karpiarzy, że skrupulatnie dobierają akcesoria i nic nie pozostawiają przypadkowi. Jak zwykle miła lektura dająca do myślenia :-) JK (2013-07-11 06:47)
RumcojsRumcojs
0
Sebastian podświadomie spakowałeś woblerka ze sobą, widocznie przeczuwałeś że się przyda:) Może przeczuwasz takie rzeczy, kiedyś czytałem o szczupaku prawie metrowym i kobiecie która za podwiezienie wam wróżyła:) Tam też kupiłeś nową blachę jakbyś coś czuł i na nią dostałeś szczupaka:) Może zbierz swoje opowiadania w jedną książkę - naprawdę miło się je czyta, lubie trzeźwe spojrzenie na to co robisz i Twoje analizy:) Myślę, że już na bolenie nie pójdziesz bez plecionki:) Pozdrawiam:) (2013-07-11 08:35)
wirefreewirefree
0
Duzy Bolen 60-80cm ma max 5-6kg i żyłka 0.18 jest wystarczająca moim zdaniem. Bolęń szybko się męczy i przy dobrze wyregulowanym hamulcu można go doprowadzić do brzegu po kilku odjazdach. Sam łowie na 0.16 0.14 i tylko raz Bolen zerwał żyłke i to tylko dlatego że miałem zbyt mocno dokręcony hamulec. (2013-07-11 10:37)
henryk58henryk58
0
Ciekawy wpis i przestroga dla rutyniarzy ***** i gratki za rybkę a przy okazji , ostatnio uganiałem się za szczupłym po "drzewach" a przyłowem był bolek 57 i żeby nie plecionka to z tych krzaczorów chyba bym go nie wyciągnął (2013-07-11 10:59)
dunster35dunster35
0
wow;) No wielkie gratki ,po prostu piękna sztuka tylko pozazdrościć . *****:) (2013-07-11 11:26)
u?ytkownik20737u?ytkownik20737
0
Dobra lektura jak i przestroga dla innych tak jak wyżej ktoś napisał :) Ja przy okoniowym sprzęcie z żyłką 0.14 miałem na jeziorze ( tak na jeziorze ) bolka i to dobrego bolka bo nie mogłem go zatrzymać.. Widziałem tylko jak dwa razy cały wyskoczył z wody i poszedł z paprochem.. Tak to już jest, a na okoniówce u mnie siedzi już pletka 0.10 a na drugiej szpuli 0.12 :) 5 leci (2013-07-11 11:37)
esox61esox61
0
Na to mądrych nie ma. Musielibyśmy stale łowić na ciężko by nie męczyć ryb okazowych i nie tracić przynęt. Zawsze jednak jest jakiś kompromis. Ja do bocznego troka i lekkiego spinera używam żyłki 0,18mm z kijami dopasowanymi do brań ryb. Gdy na trok okoń bierze agresywnie, głęboko zasysając gumki to zamiast miękkiej wklejanki używam sztywniejszego ciut kija typu picker albo matchówka (z brzegu super) i wtedy ryb nie marnuję bo nie mają szans na głębokie połknięcie przynęty. Nauczony na własnym błędzie nie używam krótkich spinerów bo nie dają mi czasu na reakcję w postaci poluzowania sprzęgła. Dłuższy kij to dłuższy czas dla nas. No i to zabetonowane sprzęgło to niestety fatalny nawyk z którym walczę w ten sposób że po każdym łowieniu luzuję je na zero by elementy cierne i sprężyna "odpoczęły" a potem na łowisku ustawiam na nowo. (2013-07-11 13:19)
Olek 86Olek 86
0
Ja używam żyłki 0,20 o wytrzymałości 6 kg i uważam ją za w pełni wystarczającą do łowienia boleni. Wyholowałem już wiele tych drapieżników, a spiąłem chyba tylko 2, z tego jednego z powodu braku podbieraka. Łowiłem okonie ze stromego, wybetonowanego nabrzeża w porcie rzecznym i wziął mi boleń. Doholowałem ponad 70-cio centymetrowe rybsko do brzegu i jak idiota chciałem je podnieść na żyłce. Bolek z łatwością urwał się i wraz z błystką odpłynął w głębiny. Innym razem równie duża sztuka spięła się, ale na szczęście przynęta została (moim zdaniem była chyba za słabo zacięta). (2013-07-11 17:50)
mateuszwosmateuszwos
0
Olek 86 chciałeś na żyłce 0,20mm podnieść bolenia mierzącego ponad 70 cm? Nie chcę pisać, że opowiadasz bzdury ale to chyba nie jest możliwe:). Raczej popieram Sebę że na wiślane bolenie należy się w dość mocny sprzęt uzbroić. (2013-07-11 19:02)
cytryn74cytryn74
0
Mateusz ja zawsze łowiłem żyłką i łowię nadal na 0.18 Dragona Millenium z pełną świadomością i wyciągałem rapki z powodzeniem zbliżające się do 80 cm. Nie chcę tutaj broń Boże się przechwalać ale myślę ,że tak jak Sebastian napisał na rybach zwłaszcza rapach trzeba po prostu myśleć bądź być ciągle w gotowości na to co za chwile może się wydarzyć. Jeśli dobrze dopasujesz sprzęgło i nie jesteś zbyt narwany to nie ma bata wymęczysz bolka nawet pod 80 takie jest moje zdanie. (2013-07-11 19:51)
Sebastian KowalczykSebastian Kowalczyk
0
Nie chciałem w żaden sposób wywołać kłótni. Wiem, że na cienką żyłkę da się wyholować wielkie ryby. Moja trotka 90cm na żyłkę 0.18 jest tego najlepszym przykładem. https://wedkuje.pl/wedkarstwo,troc-zamiast-klenia-film,35883 Jednak takie historie to najczęściej sprawa farta i sprzyjających na łowisku warunków. Niestety wiem również z doświadczenia, że szczęście nie sprzyja za każdym razem, a warunki z reguły nie bywają sprzyjające długim holom na otwartej wodzie. Dziękuję Wszystkim za zainteresowanie tematem i pozdrawiam. (2013-07-11 20:13)
mateuszwosmateuszwos
0
Wojtek ja się z Tobą zgodzę, że złowienie bolenia 80 cm na żyłkę 0.20 jest możliwe. Nawet można go wyrwać z silnego nurtu jeśli dysponuje się w miarę dobrym kołowrotkiem. Jednak nie mogę sobie wyobrazić jak podnieść 80 cm żywego bolenia na żyłce 0.20mm do góry. Taką próbę podjął kolega Olek 86 i się nie udało:) (2013-07-11 21:47)
u?ytkownik32263u?ytkownik32263
0
Seba a co się stało z orginalnym tytułem? Bo był naprawdę dobry i zarazem dosadny. Czyżby jakiś moder się przyczepił, że niby niekulturalny, z lekkim wylgaryzmem? Pozdrawiam! (2013-07-12 00:48)
barrakuda81barrakuda81
0
Fajny tekst.W pełni się zgadzam a przy okazji muszę się przyznać że też mi się zdarzają takie wpadki:-) To święta prawda że na bolenia nie warto stosować żylki cieńszej niż 0.22. Ja osiemdziesiatek na zawołanie nie łowię ale nawet na te mniejsze ponizej tej grubości swiadomie nie schodzę. Co do plecionek to na bolenia nie uzywam bo ich poprostu nie lubię.Jedynie na sandacza stosuję bo muszę. To rzeczywiscie trudny rok ale woda przynajmniej w Wiśle opada i mimo że brudna daje nadzieje. (2013-07-12 10:47)
cytryn74cytryn74
0
Powiem zatem inaczej nigdy nie stosowałem na rapkę żyłki grubszej jak tą o której pisałem (0.18) i nie wiem ale tak naprawdę i tu podkreślę,że tylko i wyłącznie przez nie uwagę straciłem jednego ładnego bolka przy którym niestety się spóźniłem i dostał za dużo luzu no i wiecie co było dalej żyłka strzeliła jak nitka. Za kazdym innym razem się udawało. Być może mam więcej szczęścia jak inni ale i tak zostane właśnie przy tej grubości. A pletka....zgadzam sie w 100% z barrakudą TYLKO na zanderka :) (2013-07-12 17:49)
jolcia1jolcia1
0
fajny tekst .Ja łowię na plecionkę 0.14 i nie narzekam jest przynajmniej zapas mocy i jak się trafi konkretna sztuka to nie ma paniki.Dla mnie żyłka 0.18 to porażka o ile z brzegu jest problem z holem na takie żyłki w miare dużej ryby to z łódki można już zapomnieć o ładnej sztuce złowionej w nurcie. (2013-07-12 19:19)
andrzej3023andrzej3023
0
Gratulację zostawiam 5 (2013-07-13 11:11)
u?ytkownik65213u?ytkownik65213
0
***** (2013-07-13 11:57)
roman55roman55
0
Najważniejsze z lekcji udzielonej przez naturę to przyznanie się do swoich błędów i wyciągnięcie słusznych wniosków na przyszłość. Za tekst zasłużone *5. Z wędkarskim Pozdrowieniem (2013-07-13 20:05)
MACIEK1BMACIEK1B
0
Jako początkującemu boleniarzowi bardziej przekonuje mnie plecionka. Złowione ryby wypuszczam i dzięki plecionce mogę sobie pozwolić na szybszy hol tak żeby ryba wróciła do wody w miarę w dobrej kondycji. Nie chcę tu podważać żyłki ale ja bardziej komfortowo czuję się z plecionką. Sebastian gratuluję ryby i zostawiam *****. Przyłączam się do propozycji kolegi Rumcojsa, z twoich artykułów i wpisów wynika książkę autora Sebastiana Kowalczyka czytałoby się wyśmienicie. Pozdrawiam. (2013-07-15 10:37)
pawel75pawel75
0
Naprawdę świetnie się czytało ! Ja większość Wiślanych rap złowiłem na żyłkę 0,25 - 0,26 i to żadna przesada w tych miejscach w których akurat łowię. Lepiej mieć zawsze jakiś zapas mocy bo sama "finezja" jakoś do mnie nie bardzo przemawia. Pozdrawiam i duże ***** zostawiam ! (2013-07-16 17:59)
jaceklajacekla
0
Napisałeś, że do połowu użyłeś " boleniowej dzidy", jak sądzę była to raczej mocna wędka, być może zbyt mocna wędka w stosunku do wytrzymałości żyłki której używałeś, bo sam opis 0,18 czy 0,22 niewiele tak naprawde wnosi. tak samo jak dyskusja plecionka czy żyłka. obie linki mają racje bytu, każda do określonych metod połowu (2013-07-17 08:37)
rysiek38rysiek38
0
ja niestety dopiero zaczynam się wprawiać w plecionkę ( chyba od miesiąca ) mimo że łowie ponad 30 lat ale już wiem ze to dwa całkiem inne światy - tak jakbym się uczył na nowo Piona ! (2013-12-06 22:40)

skomentuj ten artykuł