Brown Trout z rzeki Mersey

/ 5 komentarzy

08.10.2012 godzina 08:59 północno-zachodnia część Anglii, otwieram oczy i jedna jedyna rzecz w mojej głowie siedzi. Idziemy na ryby!
W pamieci ciagle obecne fantastyczne samopoczucie po wczorajszym wedkowaniu na odcinku rzeki Mersey, gdzie jest mnostwo spietrzen wody, miejsc z wartkim nurtem oraz kilka zakoli wraz z rozlewiskami. Na pierwszy rzut oka kazdy zapalony wedkarz znalazlby sporo fajnych miejscowkek na splawik, feder czy spinning oraz muche, poczawszy od szczupaka i okonia, spryciarza klenia czy super fajna brzane oraz przepieknego pstronga potokowego oraz teczowego.

Okolo godziny 09:20 bylem juz prawie spkowany, zostal jedynie podbierak do spakowanie oraz wodery z neopranu. Po kilku minutach siedze w samochodzie i oczekuje pierwszego zielonego swiatla na pierwszym skrzyzowaniu nie opodal domu.
Szybki przejazd autostrada i po 10minutach od wyjazdu jestem na parkingu kolo rzeki. Jedyne co pozostalo to 10cio minutowy spacer nad wczorajsza miejscowke. Tak postanowilem ponownie, ze znowu sie w to samo miejsce wybiore. Po chwili mijam dwuch starszych anglikow, ktorzy siedza nad brzegiem rzeki posrod 3m chaszczy i rozmawiaja przy zazuconych federach o czyms nie wiele istotnym i nie zwiazanym z rybami i jesli dobrze zrozumialem to o wczorajszej wizycie w pubie, gdzie pewnie jeden z twardszych w gebie po 10 lub 20 miejscowych sikaczach dostal w gebe :)

Smialo ide dalej myslac ciagle o wczorajszej wyprawie i po cichu licze, ze powtorze wynik z wczorj kiedy to urzadzilismy sobie z Antonym male zawody wedkarskie Anglia vs. Polska, ktore zakonczyly sie wynikiem 2:2 moim lupem padly dwa klenie o dlugosci 43 i 47cm na wobka, kolega zlapal natomiast klenia i piekna 67cm brzane. Oba moje spryciarze trafily spowrotem do wody i odplynely w spokojne zakole rzeki :D tak samo obie kolegi po kiju.

Po okolo 10 minutach jestem na miejscu gdzie wczoraj udalo mi sie zlapac dwa klenie. Piekny zakret rzeki dosyc gleboka rynna i dno zwirowo piaskowe. Z drzewa spadaja piekne czerwone, zlote i zolte liscie prosto w ton rzeki. Jesien zbliza sie wielkimi krokami przeszlo mi przez mysl. Postanawiam wiec w mgnieniu oka zapolowac ponownie na wobka Lipinskiego. Oblawiam przez okolo 30 minut odcinek rzeki tuz przed zakretem gdzie woda jest bardziej wartka i okolo 2.5metrow glebokosci. Prowadze wobka raz wolniej raz szybciej, raz glebiej raz plyciej i ... i nic. Nawet malego pukniecia.
Cholera..... pomyslalem sobie.Co innego bylo wczoraj. hmmmmm..... o co chodzi

Po chwili postanawiam przeniesc sie na koniec zakola rzeki. 20 minut zucania i ciagle to samo. Zero bran. Zastanawiam sie co robie zle, dlaczego ryby nie chca wspolpracowac.

Odnosze wrazenie jakby wszystkie zniknely z rzeki. Spedzam na tym odcinku rzeki okolo 50 minuti i nic. Postanawiam sie przeniesc okolo 300 metrow dalej w gore tuz kolo wodospadu, ktory jak tablica wskazuje zostala wmurowana w 1834 i zasponsorowana przez J. Lloyd.
Szybki wartki nurt, szerokie koryto, stojac plecami do wodospadu tuz po prawej stronie smukla rozciagnieta wysepka z duza wierzba na srodku i wartkim nurtem po obu brzegach wyspy oraz sterta duzych kamieni na calej szerokosci rzeki tuz za plecami. W sam raz miejsce na grila w otoczeniu 7m wodospadu, taras widokowym na szczycie wodospadu, a nad glowa widac co minute samoloty, ktore londuja na Manchester Airport.
Pierwszy rzut i po okolo 5 ruchach korbka SPRO RED ARC, ktory sprezentowala mi moja ukochana Patunia czuje nagle szybkie zdecydowane szarpanie. Zacinam i pusto. W myslach o rety Kamil jak mogles to zepsuc.

Po chwili kolejny rzut. Kilka ruchow korbka i znowu szarpanie. Szybkie zaciecie i czuje ze siedzi. Na buzi niesamowity usmiech a po chwili widze, ze ryba wyskakuje z wody. Na twarzy jeszcze wiekszy usmiech ale juz wiem, ze nie jest to duzy okaz. Jednak nurtuje mnie jedno pytanie. Co mam na haku :)
Spoglondam na szczytowke i widze jak ladnie pracuje pod wplywem nurtu a takze walki rybki. Kolejny wyskok z wody w gore i zastanawiam sie czy to przypadkiem nie lipien. Podciagam go blizej jest okolo 4m i stara sie wyplynac z wartkiego nurtu tuz za duzy kamien, ktorego wierzch widac nad tafla wody. Po chwili ryba londuje na trawiastym brzegu malej wysepki tuz pod wierzba, a na mojej twarzy jeszcze wiekszy usmiech. Patrze na nia i nie wierze. Nigdy wczesniej nie mialem tego gatunku na haku gdyz pochodze z mazur i raczej chyba ciezko jest go trafic w okolicach Ketrzyna.

Pieknie swieci w sloncu jest okolo 11:05 czasu Greenwich. Widze piekne kropki na srebrzystym ciele. Juz wiem, ze to pstrong jednak zadaje sobie pytanie jaki teczowy czy potokowy. Po kilku fotkach i ciaglym usmiechu na buzi rybka wraca do wody a pozostaje satysfakcja. Odprowadzam ja wzrokiem jak odplywa w wartki nurt i znika mi z oczu jednak na twarzy pozostaje ciagle usmiech.

Potokowiec nie byl duzy moze wazyl cos okolo 30dkg. Skusil sie na ukleje pana A. Lipinskiego.
Po kilku rzutach w tym samym miejscu nie ma juz bran, postanawiam sie przeniesc blizej srodka rzeki gdzie jest wiecej kamieni i jest troszeczke glebiej a nad lewa strona rzeki wisi ogromna korona kolejnej wierzby i nurt zwalnia troszeczke.
Pierwszy rzut i bez rezultatu, drugi rzut tak samo nie przynosi skutkow. Hmmmmm.... w glowie pojawia sie pytanie. Czyzby jedna rybka w rzece :)
Postanawiam pare metrow dalej sprzeprawic sie rzez wartki nurt na wystajace dwa duze kamienie z wody. Staje na nich i zaczynam oblawiac miejsce pod duza wierzba ktorej korona wisi tuz nad tafla wody. Po okolo 10 minutach zadnych efektow az tu nagle po kolejnym zucie wobek splywa w poprzek nurtu i czuje potezne uderzenie.
Wedka wygina sie w palak i i slysze jak hamulec zaczyna pracowac. Zylka wysuwa sie ze SPRO RED ARC-a jak oszalala. Dokrecam minimalnie hamulec i caly czas kontroluje by nie stracic kontaktu z ryba, ktora prubuje miedzy kamieniami znalezc schronienie. Podciagam ja do siebie i w jednej chwili widze jak wyskakuje nad wode na dobre 20 do 30cm w gore.
I w tej chwili az mnie zatkalo gdyz nigdy wczesniej takiej ryby na rzece nie mialem na haku. Serce niesamowicie przyspieszylo i w uszach slysze jego dudnienie. Staram sie wymeczyc rybke bo na kreciolku mam jakas zylke no-name o srednicy 0,12. Kolejny wyskok i wraca spowrotem do wody i ciagle czuje ze mam ja na haku. Nagle cos sie poluzowalo. Nie mam kontaktu z ryba. Pomyslalem sobie ze sie spiela. Szybko zwijam nadmiar zylki i jakies 4m z mojej lewej kolejny piekny wyskok. Juz wiem ze mam ja ciagle na haku.
Powoli kieruje sie do malej wysepki z wierzba gdzie jest zwirowe dno i brak ostrych kamieni. Namierzam wzrokiem podbierak i podchodze do niego by go chwycic w rece. Ryba stoi w wartkim nurcie tak jakby ja zamurowalo. Staram sie ja podciagnac i wkladam do wody podbierak. Po chwili mam ja na brzegu. Uffff.... udalo sie. Patrze na nia i ma piekny szaro-zolty brzuch i cala jest koloru zlotego w piekne duze kropki. Juz wiem ze nie miala szans uciec gdyz zapiela sie podrecznikowo na 3 haki z kotwicy. Mierze ja i nie wierze. To najwiekszy przezemnie zlapany potokowiec, 50cm dlugosci i 1.40kg
Kapitalne lowisko pomyslalem sobie. Po okolo 30 minutach dalszego lowienia nie mialem juz bran wiec postanawiam wrocic do samochodu z niesamowicie ogromnym usmiechem na twarzy. Juz wiem ze te lowisko bedzie moim ulubionym, na ktore wroce nie raz i nie dwa a wiele razy w ciagu roku.

 


4.8
Oceń
(17 głosów)

 

Brown Trout z rzeki Mersey - opinie i komentarze

Kamilo1981Kamilo1981
0
Prosze smialo komentowac moj blog lub jesli ma sie jakies pytanko smialo takze mozna walic jak z armaty :) polamania (2012-10-16 01:15)
kabankaban
0
Nasłuchałem się od brata (kilka lat spędził na Wyspach) opowieści o trociach ,pstrągach, szczupakach... . Co tu komentować- inny kraj ,"inne" ryby, inne podejście do wędkarstwa itd.
(2012-10-16 16:38)
henryk58henryk58
0
Fajny opis tylko żeby 50 ki w Polsce chciały ważyć 1.4kg ***** (2012-10-16 18:32)
Kamilo1981Kamilo1981
0
Sa tu naprawde duze ryby, ale nie odlawia sie tu na masowa skale siatkami tak jak to sie robi w Polsce a szczegolnie na mazurach, wiem ze sa takie praktyki tam bo z tamtad pochodze i tam sie wychowalem i nie ma tak wielu kusoli jak w Polsce. W UK sa takze kusownic ale nieporownywalnie mniej. I przede wszystkim jest swiadomosc tego, ze kilkadziesiat lat temu wody srodlondowe UK byly tak przetzewione z ryb, ze wprowadzono nowe prawo oraz kola wedkarskie edukuja ludzi, ze to piekny sport i super sprawa na spedzenie wolnego czasu i odstresowanie sie od pracy. Ze nie warto zabierac wszystkiego co sie zlowi i ze warto rybe obdarowac wolnoscia gdyz w przyszlosci ona obdazy nas fajna powtorna przygoda. Ludzie jak chca zjesc rybe a kochaja tu nade wszystko fish & chips to ida do sklepu i kupuja chodz jest drozsza niz szynka mimo to dbaja o swoje wody. Ten pstrong to moj drugi w zyciu pstrong i zarazem najwiekszy jaki zlowilem, dwa dni pozniej mialem kolejnego ale tak bardzo chcialem by poskakal nad wode raz po raz ze za 4ym razem sie spiol 3m od brzegu :) i ta by wrocil spowrotem. Kocham tu wedkowac bo wlasnie tu pobijam swoje rekordy (2012-10-17 01:39)
grisza-78grisza-78
0
Mieszkania w UK nie zazdroszczę, bo spędziłem tam trochę czasu ( niedaleko od ciebie, Lancaster, jakieś 100 mil na północ ), ale rybek zazdroszczę. Zupełnie inne podejście do wędkarstwa, kultura i zakaz mięsiarstwa - to wszystko powoduje, że na Wyspach łatwiej o niezapomnianą przygodę z rybą życia. ***** i serdeczne pozdro!!!! (2013-09-20 09:49)

skomentuj ten artykuł

 





Sklep wedkuje.pl

Spro Red Arc Legend