Brzany na bambusa.

/ 6 komentarzy

Jade na ryby pakuje cały mój majdan i wyruszam na ulubiony wodospadzik aby polowic sobie tak dla rozrywki i troche odpoczac.Ale dojeżdzajac już do miejsca gdzie zwykle siadam widze że na wodospadziku jest już wedkarz,starszy pan i o dziwo lowi na niużywane już przez nikogo potczciwe bambusy.Po przywitaniu się rozwijam sprzęt około pietnastu metrów obok dziadka ponieważ tak go sobie nazwalem.Jednak kątem oka spoglądam na przyczajonego gościa który trzyma jedna ręką bambusa drugą zaś żyłkę i tak trwa w bezruchu puszczając od czasu do czasu dymek z papierosa.Po chwili pytam dziadku a są jakieś brania, dziadek spogląda na mnie i niechętnie odburkuje takie sobie.Po chwili wyciąga swój zestaw no i widze łowi na grund zakładając wypasioną rosówkę i dalej te same ruchy trzymając żyłkę w dwóch palcach.Zapalajac kolejnego papierosa zacina i bambus wygina się tak że aż trzeszczy a dziadek spokojnie wstaje i zaczyna się walka z rybą.Myśle cóż to może być przecież tyle razy tu byłem i nic nie wskazywało że mogą tu być takie ryby. Mówie do dziadka pomuc –znów spokojna odpowiedz nie trzeba.Po paru minutach ryba zaczyna slabnac i oczom moim ukazuje się piekna brzana tak może z trzy kilo może troche więcej. Dziadek spokojnie podbiera sobie swoje trofeum i słyszę taka mała i daje jej wolność.Mysle sobie czy to jakiś sen a może oglądam jakiś film—a dziadek spokojnie zakłada kolejnego robaka i znów czekanie. Ja widzac to wszystko na szybko zmieniam zestaw na gruntowy proszac dziadka o robaka oczywiście dostaje nawet trzy i prubuje nawiązac rozmowe ale nic z tego dziadek jest chyba bez humoru.Tkwiąc w swojej pozycji po chwili ma znow branie i wyciąga kolejną rybę ale już nieco wiekszą ale cały czas widze tak jakby niezadowolenie w jego oczach myśle sobie może dlatego że ja tu jestem?Ja siedząc pare metrow od dziadka nic ani nawet drgnie –kątem oka widze jak dziadek tak jagby co chwile spoglądał w moją strone i jakby się lekko uśmiechał pewnie myśli takie sprzecicho a w głowie pusto.Tak sobie siedząc i rozmyslając dziadek znowu wstaje i kolejna wielka już teraz brzana laduje w jego podbieraku.Po chwili pakuje się myślę to dobrze przejdę na jego miejsce. Dziadek spakował swoje bambusiki miał dwa ale łowił tylko na jednego, spytał czy chce jeszcze rosówki- dał mi jeszcze ze cztery i odpalając swojego komarka wyrusza w droge powrotną do domu.Ja natomiast przechodzę na jego miejsce.W pamieci mam ruchy dziadka i staram się wykonywac wszystko to samo nawet trzymam żyłkę w dwóch palcach bo to bardzo czuły sygnalizator brania, no i nic siedząc tak z godzinę może więcej rozmyślam zaczarował to miejsce czy co?Robi się powoli ciemno pora i na mnie do domu zwijam mój sprzet niezadowolony wracam do domu.Ale mysl ta nie daje mi spokoju cały czas mam przed oczyma dziadka trzymającego swojego bambusa.Następnego dnia znowu wybieram się na wodospadzik jednak troche widocznie zapóżno ponieważ dziadek już znowu siedzi na swoim miejscu tak jagby od wczoraj ta sama pozycja.Witając się ale tak jakby już cieplej pyta co złowiłem wczoraj odpowiadam że nic – dziadek odpowiada czasami tak bywa.Przygladam się coraz dokładniej poczynaniom mojego kolegi – gdzie zarzuca, jaki ciężarek spoglądam z bliska jaki hak no i wiele jeszcze różnym rzeczom co mogłyby wpłynąc na brania brzan.Ale u mnie nic a dziadek znowu popalając papierosa walczy z dorodną brzaną.Powoli mam już tego dośc myśle chyba biorą tylko na bambusy no ale po chwili odrzucam tą myśl poświęcając się wedkowaniu.A dziadek wyjmuje jeszcze jedną znowu odpala Komarka i jakby z ironia mówi do jutra.Szybko idę na jego miejsce siadam w tej samej pozycji wszystko to samo a ryby jak nie ma tak nie ma.Po powrocie do domu znowu analizuje to wszystko ale myśle musze popełniac jakiś bład ale jaki przecież robie wszystko to samo co mistrzu on lowi a ja nic i tak myśląc zasypiam.Na drugi dzień scenariusz ten sam dziadek już na miejscu i znów pytanie wczoraj było coś odpowiadam nic dziadek w ogóle chyba nie zdziwiony ale patrząc na kolejny zarzut dziadka widzę dopiero dziś że rzucając zestaw dziadka przebija spadajacą wodę z wodospadu i rosówkę kładzie za nurtem tam gdzie wytwarza się próżnia. Nie mogąc się doczekac odjazdu dziadka myśle to jest to.Po złowieniu jednej brzany dziadek żegna się zemną a ja na jego miejsce no i po chwili trzymając żyłkę w palcach czuję szarpnięcie zacinam – jest krzyknołem i to było to.Na drugi dzień chciałem się pochwalic dziadkowi że też złowiłem taką dużą może moja była nawet większa od dziadkowych przybywając na miejsce dziadka nie było na swoim miejscu.Bylem tam jeszcze kilkanaście razy ale zawsze sam dziadek się nie zjawił.Tkwi w tym taka tajemnica jak w zarzucaniu zestawu który był tak ważnym elementem w tym całym łowieniu dorodnych brzan – ale mysle że kiedyś znów zobacze dziadka siedzącego w swojej pozycji popalającego papierosa i trzymającego żyłkę ze swoich bambusów gotowego do zaciecia walecznej brzany.pozdro.

 


3.5
Oceń
(39 głosów)

 

Brzany na bambusa. - opinie i komentarze

pilattopilatto
0
super opowieść gdyby nie koszmarna polszczyzna, ale... i tak daje 5 bo było ciekawie i przeczytałem do końca :) (2011-03-04 11:45)
pawel75pawel75
0
Świetny tekst, wiadomo, że sprzęt chociaż najlepszy nic sam nie złowi ! Nad Wisłą gdzie często łowię też czasem spotykam miejscowych staruszków z bambusami, albo zapomnianymi już niegdyś hitowymi "Germinami" i wyniki mają podobne do "dziadka" z opowieści :)
Ode mnie piąteczka. Pozdrawiam
(2011-03-04 18:41)
avallone78avallone78
0
Ode mnie 5 za przypomnienie słowa bambus a wędka to sentymentalna gdyż kiedyś była szczytem moich marzeń :)
Pozdrawiam z Paryża :)
(2011-03-04 19:41)
bartek1992bartek1992
0
Bardzo ciekawy artykuł zostawiam 5 ;) (2011-03-05 08:08)
RoolRool
0
co tu duzo mowic 5;d
(2011-07-07 16:26)
rbgdrbgd
0
Daję oczywiście 5kę,bo czytałem z dreszczykiem!!!!! (2011-09-27 23:42)

skomentuj ten artykuł