Burzowe brania
Dawid Juchtowski (dawcio1962)
2013-08-21
Na początku sierpnia wraz z grupą przyjaciół wybraliśmy się na zasiadkę leszczowe -węgorzowe, nad królową rzek która jest Wisła. Celem nie było typowe nastawienie się na połów a raczej bardziej luzacko i wakacyjnie. Chcieliśmy po prostu odpocząć od codziennego życia w ciszy i spokoju nad wodą. Oczywiście cały ekwipunek zabraliśmy ze sobą w nadziei, że w tej ciszy, choć od czasu do czasu usłyszymy wspaniały dźwięk sygnalizatorów. Mimo tego luźnego podejścia do połowów nie próżnowaliśmy i staraliśmy się zrobić wszystko dokładnie jak należy, aby potem spokojnie posiedzieć i porozmawiać w cichą letnią noc o przyszłych jesiennych zasiadkach i nie tylko.
Nad wodę udało mi się dojechać tuż przed zachodem. Po wybraniu stanowiska do przyszłego obozu rozpocząłem powolne rozpakowywanie , co zajęło trochę czasu, gdyż jak się okazuje kombiak dla jednego czasem to już za mało. Podczas rozkładania obserwowałem wodę i już gołym okiem z brzegu zauważyłem kilka bardzo ciekawych miejscówek. Postanowiłem łowić pod drugim brzegiem oddalonym ok. 100-120 metrów ode mnie, gdzie panowała cisza z uwagi na to, że brzeg był porośnięty krzakami oraz powalonym drzewem wchodzącymi na kilka metrów w wodę. Nie znałem tylko głębokości, ale z doświadczenia wiem, może być za głęboko.
Pierwsze branie nastąpiło dość szybko, bo zaledwie 1 godziny po wywiezieniu zestawu. Dokładnie była godzina 21;44 kiedy po dość męczącym holu wylądował na macie piękny2,5kg leszcz, który wziął na dedro-bene . Pozytywnie nastawieni na ostre brania w nocy szybko się pocieszyliśmy ponieważ przyjaciółka Wyholowała ładnego suma który trafił do wody jak reszta ryb.,. Zaraz po śniadaniu postanowiłem przewieźć jeszcze raz zestawy w celu sprawdzenia czy wszystko jest wporządku i oczywiście jeszcze donęcić nieco mniejszą już porcją zanęty. Z zestawami nic nie zmieniałem. Łowiłem na bezpieczne klipsy i miękkie przypony wykonane z plecionki Krystona Supernova 25lb. Tradycyjnie na kołowrotkach miałem nawinięte plecionki, bez których już od kilku lat się nie rozstaję.
Dzięki za uwagę
Nad wodę udało mi się dojechać tuż przed zachodem. Po wybraniu stanowiska do przyszłego obozu rozpocząłem powolne rozpakowywanie , co zajęło trochę czasu, gdyż jak się okazuje kombiak dla jednego czasem to już za mało. Podczas rozkładania obserwowałem wodę i już gołym okiem z brzegu zauważyłem kilka bardzo ciekawych miejscówek. Postanowiłem łowić pod drugim brzegiem oddalonym ok. 100-120 metrów ode mnie, gdzie panowała cisza z uwagi na to, że brzeg był porośnięty krzakami oraz powalonym drzewem wchodzącymi na kilka metrów w wodę. Nie znałem tylko głębokości, ale z doświadczenia wiem, może być za głęboko.
Pierwsze branie nastąpiło dość szybko, bo zaledwie 1 godziny po wywiezieniu zestawu. Dokładnie była godzina 21;44 kiedy po dość męczącym holu wylądował na macie piękny2,5kg leszcz, który wziął na dedro-bene . Pozytywnie nastawieni na ostre brania w nocy szybko się pocieszyliśmy ponieważ przyjaciółka Wyholowała ładnego suma który trafił do wody jak reszta ryb.,. Zaraz po śniadaniu postanowiłem przewieźć jeszcze raz zestawy w celu sprawdzenia czy wszystko jest wporządku i oczywiście jeszcze donęcić nieco mniejszą już porcją zanęty. Z zestawami nic nie zmieniałem. Łowiłem na bezpieczne klipsy i miękkie przypony wykonane z plecionki Krystona Supernova 25lb. Tradycyjnie na kołowrotkach miałem nawinięte plecionki, bez których już od kilku lat się nie rozstaję.
Dzięki za uwagę