Wędkarstwo morskie to przygoda dla twardzieli,co innego łowienie z plaży w pojedynkę a co innego połów z kutra. W tym nie zbyt poetyckim wywodzie nie będzie opisów jak złowić morską rybę,tylko jak przetrwać taką wyprawę. Mowa oczywiście o łowieniu w towarzystwie kilkunastu wędkarzy na dwunasto metrowej łodzi. Wędkarz to oczywiście z definicji, homo sapiens płci męskiej lub żeńskiej,posługujący się wędką w celu próby złowienia ryby i spędzenia miło wolnego czasu. To moja luźna teoria!!!! Bo o ile można łowić ryby na kutrze to miło wcale nie musi być. A to za sprawą twardzieli,którzy na odwagę stosują eliksir lekko zmiękczający mózg,jakim jest alkohol Jestem pełnoletni ,chyba aż nazbyt i też stosuję ten zmiękczacz,ale nigdy kiedy łowię na morzu. Przestroga dla nowicjuszy(zdecydowanie nie pomaga na morską chorobę) a dla twardzieli brak mi słów. Piąta rano targam kilogramy sprzętu na morską wyprawę,jestem godzinę przed wypłynięciem. Dowlekam się do jednostki (jest jeszcze ciemno bo to wczesna wiosna) i słyszę ryk łosia!!!!Tak wiem to niemożliwe!!? dopiero z bliska widzę że to nie łoś tylko żygoś wisi na burcie i wzywa syreny morskie. Ferajna liczyła pięciu twardzieli gotowych na wszystko. Na moje dzień dobry,usłyszałem odpowiedz(szefuńciuuu będą brałłłyy dorsze)A jakże przecież już je zanęciliście i złożyliście modły do Posejdona, będą brały na bank .Komplet wilków morskich na łajbie i w droge. Tylko wypłynęliśmy z portu na zatokę i troje wilków przemieniło się w becząe barany,i nie chodzi o śpiew szantów o morskich wyprawach ale o odgłosy przy zwracaniu zawartości żołądka.Po godzinie dopływamy do łowiska, pilkery za burtą i są pierwsze brania.A troje nieszczęśników prubuje dalej leczyć chorobę morską zmiękczjącym eliksirem.O dziwo jednemu udało się stanąć na nogoi i zabrać się za łowienie kiedy dwoje poległo kompletnie.Zaczyna robić się wesoło, spużniony refleks kolegi o zmiękczonych mięśniach powoduje liczne splątania co zatym idzie strata czasu i sporo nerwów.Ale nasz bochater to charakterny gość oczym świadczą cztery złowione dorsze daje rade,Nic to że dwa razy londuje w kuwecie pełnej wody witając się ze złowionymi dorszami,myli turystyczną lodówkę z ławką w konsekwencji czego ta nadaje się na złom a on sam na stanowczą prożbę szypra musi przywdziać kapok.To raczej wesoła wyprawa, ale kiedy w śród chomo sapiens znajdą się troglodyci pod wpływem procentów to na pewno nie jest ani zabawnie ani przyjemnie.Na jednej z kolejnych wypraw gdzie razem z bratem zajmujemy stanowisko na samej rufie,są tylko dwa stanowiska ale cztery wejścia na wędki więc teoretycznie nie ma problemu.Dla nas to normalne,jedna wędka do lżejszych przynęt a druga do ciężkiej orki ,no i oczywiście na wypadek uszkodzenia sprzętu,dwa razy złamałem kij,raz na zaczepie,drugi na dorszu a innym razem zaorałem kołowrotek.Więc jak to mówią przezorny zawsze ubezpieczony.Tym razem zamustrowała ekipa składająca się z ośmiu chłopa ktuży nocowali w pobliskim chotelu.Dwoje czeżwych kierowców i zarazem organizatorów no i reszty.Jeden nie trzeżwy troglodyta wyciąga z podpurki wędkę brata i pakuje swoją, mimo że ma cztery puste obok.Na pytanie,co przyjacielu robisz przeciesz to nie jest twój sprzęt!!?Zamulony jaskiniowiec zaczepnym i opryskliwyn tonem odpowiada(a coo może będieszsz łłłowił na dwie naraz!!!??)Nie docierały żadne racjonalne argumenty,spokojne tłumaczenia,kompletnie nic.Kumpel jaskiniowca w podobnym stanie prubuje usunąć mój sprzęt,sytuacja nieciekawa!!Zdając sobie sprawę że to nie ma sęsu że może być tylko goej informujemy szypra o rezygnacji z rejsu.Jesteśmy stałymi klijętami i być morze z tego względu szyper oznajmia organizatorowi grupy że jeżeli się nie wezmą w garść to odwołuje rejs.Postawa szypra,tu pełny szacunek,poskutkowała i wypłyneliśmy. Tego typu historii z bójkami włącznie byłem świadkiem na wielu dorszowych wyprawach i zawsze było to spowodowane alkoholem.!!!!Dlatego trzeba być TWARDZIELEM ale na trzeźwo.
Autor tekstu: Jarosław Walenciej
toms72 | |
---|---|
No to miałem farta ostatnio. Rejs na Tykeli 0 gorzały i fajne towarzystwo (zatoka) 3 dni później Neptun z Władka podobnie. Podstawa dobrego łowienia 0 gorzały. Nawet jak komuś się coś splątało (mi również) na wesoło bez nerwów. Klimat na jednym jak i drugim kutrze super. Na jednym goście piwkowali ale z umiarem na zasadzie 1 piwko i 1-2 godziny łowienia. (2012-02-01 23:16) | |
tatianka | |
hej hej czy twoja żona nazywa się ewa? bo skądś cię kojarzę :) (2012-02-03 19:57) | |
leszcz | |
do tatianka tak moja żona z pewnością ma na imię EWA (2012-02-20 20:22) | |
bobekprzywidz | |
witam panie Jarku. mialem mniejsze przygody niz pan ale to co pan opisal wola o pomste do nieba. Ja tez za kolnierz nie wylewam ale jak ryby to ryby, trzeba byc skonczonym idiota zeby placic kupe kasy za rejs tylko po to aby sie nachlac! napisze tak: prawdziwy wedkarz wie w czym rzecz, a to ze moda na takie wyprawy to wlazi na jednostki ten PLEBS. pozdrawiam pana i plamania... (2012-06-25 20:25) | |
kogut29 | |
takrze bylem swiadkiem takich wybrykow.teraz wedkuje tylko z malych lodek i jest super. (2012-09-23 19:50) | |
u?ytkownik70140 | |
5 (2013-05-10 15:07) | |