Była sobie leśna dróżka
Wiesław Furmański (wifer)
2009-07-23
Z tą myślą powędrowałem leśną ścieżką w głąb lasu. Nie uszedłem jednak daleko gdy usłyszałem jakieś obce, mało leśne dźwięki, bliższe wielkiej budowy niż naturze. Z ciekawości skierowałem się w tamtą stronę. Po chwili doszedłem do szerokiego traktu wygniecionego olbrzymimi oponami wielkiego pojazdu. Był to ogromny beczkowóz który powoli ginął w gąszczu. Dwunastokrotny zoom niewiele zdołał wyłowić. Pstryknąłem kila fotek z nadzieją że uwidocznią jakieś szczegóły pojazdu. Niestety trochę się spóźniłem.
Kiedy zeszły ze mnie emocje oprócz mało ciekawych wrażeń wzrokowych dotarł do mnie zapach. Nie był to jednak zapach poziomek, borowiny, czy sosny. Był to paskudny fetor fekalii. Ciężko opisać słowami co i jak się poczułem. Nie dość, że wywozi się do lasu wszelkiego rodzaju odpady to teraz las będzie alternatywą dla oczyszczalni ścieków. W końcu co byśmy nie zrobili dla pieniędzy.
Nie tak dawno była to ścieżka po której ledwo maluch mógł się przecisnąć. Potem młodzież próbowała tam swoje terenówki przywiezione z zagranicznych wojaży a teraz ugnieciono niemal dwupasmową drogę prywatnymi śmieciarkami. To co widać na zdjęciach to mieszanina piachu i ścieków których beczka nie potrafiła dowieźć na docelowe miejsce. Tylko gdzie był ten cel? Wstrzymując oddech po paru minutach znalazłem miejsce zlewni. Ze zdziwieniem zobaczyłem że ścieki były rozlewane na pole. Ciekawe co tam zostanie posadzone czy posiane a sądząc po jego rozmiarach pewnie i zakontraktowane.
A ja się dziwiłem że kupione w sklepie młode ziemniaki po dwóch dniach gniją i pleśnieją.
Myślę że tego typu procedery uprawiane są nie tylko w gminie Leżajsk. Nie dziwmy się zatem, że po ulewnych deszczach kiedy nadmiar wody spływa do rzek, możemy potem obserwować w korycie płynące śnięte ryby. Bo komu by się chciało żyć w takim brudzie i smrodzie?