Bysjon - kraina wielkich drapieżników
Sebastian Kowalczyk (Sebastian Kowalczyk)
2013-10-21
Po sukcesie wiosennej eskapady ekipy wedkuje.pl nad jeziora Vindommen i Fullbosjon przyszedł czas na jesienny wypad nad szwedzkie jeziora, w celu poszukiwania dużych drapieżników. Tym razem wzięliśmy na widelec leżące w rejonie Nedre Dalälven przepływowe jezioro Bysjon. Kilkuset hektarowy zbiornik, przez który przepływa rzeka Dalalven, ma charakter zarówno jeziora jak i zbiornika zaporowego. Podzielony pasem wysp akwen, ma obszary wody stojącej, oraz z wyczuwalnym uciągiem. Jezioro Bysjon jest znane w Szwecji jako łowisko z bardzo dużą populacją ogromnych szczupaków, sandaczy i okoni. Oprócz tych popularnych drapieżników występują tu również Oringi (pstrągi jeziorowe) łososie, lipienie, ogromne liny, leszcze, płocie, oraz wzdręgi. To jeszcze nie wszystkie gatunki ryb, które w jeziorze występują. Można się tu zasadzić na węgorze, miętusy lub łowić na muchę pstrągi potokowe. Jedynym naszym zmartwieniem, były niesprzyjające połowom drapieżników dodatnie temperatury, oraz utrzymujący się od paru miesięcy bardzo niski stan wody. Te nieciekawe informacje otrzymaliśmy na długo przed wyjazdem do Szwecji od naszych przemiłych gospodarzy Karin Bengtsgård and Börje Tollvik
Darek i szczupak wyjazdu - 116cm
Rafał i sandacz o wadze 4kg
Po przyjeździe na miejsce i zakwaterowaniu się dużym przestronnym domku umiejscowionym nad brzegiem jeziora, nasza ośmioosobowa ekipa wyruszyła na rekonesans po jeziorze Bysjon. Pierwsze godziny wędkowania nie nastrajały optymistycznie ani mnie, ani mojego kolegę Darka z którym pływałem na łodzi. Udało nam się co prawda wyłuskać kilka szczupaków, niestety żaden z nich nie przekraczał osiemdziesięciu centymetrów. Szybko jednak okazało się, że tylko nam tak słabo szło. Bogdan pływający z Piotrem złowił w pierwszym żucie szczupaka mierzącego 102cm. Piękne szczupaki, okonie i sandacze padły również na łodzi Grześka i Rajmunda oraz Rafała i Maćka. Już po pierwszym dniu nasuwały się nam proste wnioski. W łowisku są duże ryby. Jedynym problemem jest ich lokalizacja.
Podczas pobytu nad jeziorem Bysjön podniosłem poprzeczkę ze 103 na 112cm
Maciek i jego życiówka 103cm
Rajmund i jego 104cm zębatego szczęścia
Dno jeziora to rozległe blaty poorane głębokimi rynnami, dołami, uskokami dna, skalnymi półkami, oraz kamiennymi podwodnymi górkami. Blaty o głębokości około 4 metrów były o tej porze roku już prawie puste. Słowo prawie, miało tu ogromne znaczenie. Co prawda udawało się namierzyć niewielkie stada drobnicy, która zbierała się już w głębokiej wodzie, jednak część ryb była jeszcze rozproszona po całym jeziorze. Co gorsza stada drobnicy codziennie się przemieszczały i samo namierzenie ich zajmowało dzień w dzień po kilka godzin. Całe szczęście namierzenie skupisk białorybu zazwyczaj kończyło się spotkaniem ze stacjonującymi pod nimi dużymi drapieżnikami. Zazwyczaj, bo samo znalezienie białorybo nie było jeszcze kluczem do sukcesu. Musiała jeszcze przyjść odpowiednia pora w której szczupaki, okonie i sandacze zaczynały żerować.
Centymetr do metra Piotra
Z powodu wysokich temperatur ryby żerowały bardzo chimerycznie. Głęboki troling dużymi przynętami właściwie nie wchodził w grę. Co prawda udało się wyłuskać parę ryb przy pomocy woblerów Sebile i Quickbaita, jednak ryby najlepiej reagowały na niewielkie, prowadzone przy samym dnie przynęty gumowe. Taki stan rzeczy spowodowany był dużymi ilościami "sieczki" na której żerowały i szczupaki i okonie. Ciężko mówić tu o żerowaniu sandaczy, ponieważ na tą rybę było jeszcze za wcześnie i trafiała się rzadko. Bardzo nad tym ubolewaliśmy, ponieważ nawet krótkie mętnookie powalały swoim ciężarem. Złowiony przez Rafała osobnik o długości 77cm ważył aż 4 kilogramy! Nie trafienie w dobry okres żerowania sandaczy zostało wynagrodzone nam w postaci potężnych szczupaków. Nawet te popularne drapieżniki trzeba było cierpliwie wypracowywać. Ryby nie chciały reagować na klasycznie podbijane silikonowe przynęty. Ciężko obciążone gumy prowadzone były jedynie z "kołowrotka" Tylko takie "lizanie dna" przynosiło zamierzone efekty. Rewelacyjnie w tym przypadku sprawdziły się nam gumy Daiwy i Lunker City.
Namierzanie i wydłubywanie pojedynczych i słabo żerujących sandaczy wymagało cierpliwości i sporego doświadczenia
102 Bogdana (z pierwszego rzutu)
Pawie każdy z ekipy wedkuje.pl pobił podczas tygodniowego łowienia swój życiowy rekord. Rybą wyjazdu był złowiony przez Darka życiowy szczupak 116cm. Ja przesunąłem swoją poprzeczkę ze 103 na 112cm. Największy szczupak Bogdana miał 102cm, Maćka 103cm, a Rajmunda 104cm. W najgorszej sytuacji znalazł się Piotr, który złowił dwa szczupaki o długości 99cm. Grzegorz i Rafał cały wyjazd poświęcili poszukiwaniom sandaczy i okoni. Zaowocowało to kilkoma ładnymi sandaczami oraz masą grubych okoni.
Ujście rzeki Dalalven z jeziora Bysjon
Korcił białoryb i duże ryby łososiowate. Bardzo żałowaliśmy, że nie starczyło czasu na wypróbowanie innych metod wędkarskich. Biorąc pod uwagę niesprzyjające warunki, mażemy uznać wyjazd za niezwykle udany. Aż strach pomyśleć, co dzieje się na tym łowisku, gdy woda przybiera sprzyjający żerowaniu poziom, a ryby dodatkowo pobudza niska temperatura. Być może jeszcze o tym się dowiemy, ponieważ jezioro Bysjon jest wodą nad którą koniecznie chcemy jeszcze wrócić.
Dla zainteresowanych podaję stronę bezpośrednio do gospodarzy, u których można wynająć kwatery, łodzie, oraz kupić licencje wędkarskie.