Zaloguj się do konta

Bytyńskie sandaczyki

Bytyńskie sandaczyki;)

Dzisiejszy siwy kolor chmur i burza sprzed kilku dni przypomniały mi wyprawę z września.
Było to we wrześniu 2012r. temperatura około 20 stopni ,wiaterek i ładna falka na jeziorze do tego
siwe chmury ,które przypominały kolor ciała sandacza -to jest to czemu nie można się oprzeć,namówiłem wuja na łódkę i płyniemy. Ja już rozmyślałem nad tym jakiego koguta przywieszę na plecionkę aby przechytrzyć siwego. Poprzedniego dnia ukręciłem koguta na zielonych i czarnych piórach i on jako pierwszy rzucił mi się w oko, decyzja nie mogła być inna padło na niego zobaczymy czy debiutant pokaże klasę;) Po chwili dopłynęliśmy na "samolot" i uzgodniliśmy ,że to będzie jedyne miejsce dzisiaj bo inne były już przeorane a odziwo wszyscy zapomnieli o samolociku;) Mój kij silver eagle nie może doczekać się kiedy wykonam pierwszy rzut,jeszcze kilka sekund obserwacji
lini brzegowej i upatrzyłem sobie miejsce gdzie ma pofrunąć mój kogut. Pierwszy rzut i od razu siedzi
sandaczyk,oj pomyślałem będzie dzień szybki hol sandaczyka nie sprawił wrażenia na wędce-sandaczyk nie był pokazny
coś koło 40cm. W tym samym momęcie Maciej wyciągnął podobnego siwuska do mojego. Mój został uwieczniony na zdjęciu
i oba szybko wróciły do wody. Kolejne rzuty niestety nie przyniosły brań-, tylko ślimak wodny dał się skusić.
Tak jeszcze było przez kilka minut gdy na moim kiju poczułem potężne uderzenie w koguta prowadziłem rybę przez chwilkę,
ale niestety sandacz pokazał się na tafli wody i w spektakularny sposób uderzył płetwą o tafle i wypluł
koguta ,który szybował dwa metry nad wodą,ciekawy widok,ale jeszcze ciekawszy byłby sandacz w moich rękach
na oko przyznałbym mu z 4kg a to już na prawdę kawał ryby,mówi się trudno. Łowimy dalej Maciej wyciąga ładnego sandacza
około 2kg. i w tym momęcie zaczęły się brania.. Podwójny hol ,mój i Macieja ,sandacze z jednego roku,kolejny rzut
i znowu maluch. Teraz wziąłem do rąk Catane i koguta 6gram i mimo,że ten kij to parabolik to dobrze radzi sobie
z podbijaniem kogutów do 15gram. Kogut poszybował do wody i na pierwszym opadzie schwytał sandaczyka,niestety
gdy wyjmowałem sandacza niebo przecięła potężna błyskawica i grzmot jakiego nigdy nie słyszałem.
Mimo brań ryb decyzja była szybka i nie podważalna-wracamy,ponieważ burza na wodzie to nie żarty.
Wiatr rozchulał się niemiłosiernie do tego burza-, ciężko było płynąć ,ale dopłynęlismy do brzegu i nikomu nic się
nie stało. Niestety burza pokrzyżowała nasze plany i mogłem tylko rozmyślać co by było gdyby..
Wiem jedno nawet gdyby miał się zameldować rekordowy sandacz to i tak wolałbym z niego zrezygnować w tej burzy
, życie ważniejsze. Oczywiście na wodzie znalazł się Kamikadze ,na którym burza wiatr i fale nie zrobiły wrażenia
i złowił nawet ładnego sandacza ,ale ryzykował swoje życie. I czy na prawdę warto? Na to pytanie powinien
odpowiedzieć sobie każdy kto jest tak odpowiedzialny i łowi w takich warunkach.
Na pamiątke z tej wyprawy mam kilka zdjęc sandaczyków i mimo zrywu największego i tak się cieszyłem;)

Opinie (7)

roman55

ciekawy epizodzik z wyprawy, z przyjemnością przeczytałem. Pozdrawiam zostawiając ***** za artykulik. [2013-02-17 19:51]

Lin1992

Super opisana przygoda. I masz kolego rację życie jest najważniejsze. [2013-02-17 19:59]

ekciak

fajny artykuł 5***** [2013-02-17 20:25]

mleczus3

Chmurki :) Świetna pogoda jak na Bytyń... Ale z burzą nie ma żartów. Dobra decyzja [2013-02-18 08:53]

kostekmar

Super, fajnie opisane. Dzięki za koszty i połamania!!! [2013-02-18 19:23]

kostekmar

Koguty, oczywiście. Telefon źle podpowiedział wyraz, a ja nie sprawdziłem. [2013-02-18 20:50]

okiem_sandacza

;) [2013-02-18 21:03]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…

Mój pierwszy raz

Z pamiętnika...Był piękny, majowy poranek a ja właśnie.... nie, nie Ko…