Całe 16 kg szczęścia - sum sezonu 2009
Marcin Maciejewski (Raptor1981)
2009-10-05
Na łowisku znowu klops okazało się że wziąłem tylko jedną wędkę do pokrowca na szczęście na szpuli kołowrotka była nawinięta plecionka do 30 kg wytrzymałości. Brak latarki podczas nocnego łowienia też nie wróżył niczego dobrego. Tylko pogoda zdradzała to co miało stać się później. Zmontowałem zestaw na kotwice wątroba i do wody. O godz. 22.00 telefon od żony ile już ryb nałapałem. Odpowiedź moja że nie miałem jeszcze nawet puknięcia jakoś małżonki nie zaskoczyła.
O godz. 23.30 postanowiłem że powoli trzeba się zwijać do domu, zaniosłem torbę z zanętami do samochodu i nad brzegiem była tylko wędka na podpórkach, krzesełko i podbierak. Chwila refleksji czy już ściągać wędkę czy może za chwile. Z rozważań wyrwał mnie ostry dźwięk sygnalizatora i wypinający się pingpong z prędkością błyskawicy. Zdecydowane zacięcie z mojej strony i potężny opór jak bym zahaczył kłodę drzewa po czym luz. Pomyślałem ładnie jedno branie i wypluł przynętę.
Oszołomiony sum płynął prosto na mnie, po zakłuciu kotwicą szybko jednak doszedł do siebie i zaczęła się walka. Ostre odjazdy w lewo i w prawo znacznie go zmęczyły. Plecionka pod wodą cięła niewykształcone lilie wodne jak laser, które wypływały na powierzchnie jak małe łodzie podwodne. Po 20 minutach walki dostałem go w korytarz trzcin i mnóstwo myśli kłębiło się w mojej głowie żeby nie zrobić jakiegoś głupiego błędu. Po wyłożeniu się ryby na powierzchni postanowiłem go podebrać, szkoda tylko że podbierak okazał się jakiś taki za mały co tylko rozzłościło mojego przeciwnika i uciekł znowu na jezioro. Po kolejnym doholowaniu suma do brzegu włożyłem kciuk do paszczy, pomyślałem tylko że nawet ciepła woda w porównaniu z chłodnym nocnym powietrzem, i wyciągnąłem go na brzeg.
Nie mogłem uwierzyć że jeszcze kilka minut temu chciałem jechać do domu a w tej chwili leży przede mną sum 16 kg i 132 cm długi. Jedno wiem na pewno źle rozpoczęty dzień zakończył się moim sukcesem. Życzę każdemu wędkarzowi takiej przygody jaka mnie spotkała. Wędkarstwo uczy pokory i ogromnej cierpliwości ale trzeba trwać w tym co się robi i czekać na swoją kolej.
Pozdrawiam całą brać wędkarską spotykajmy się jak najwięcej nad wodą i połamania kija.
Marcin