Chore PZW !?
Piotr Antonik (Laredo)
2010-02-04
Poruszę temat bardzo kontrowersyjny, wszelkie spostrzeżenia są wyłącznie moje i nie każdy z Was czytających musi się z nimi zgodzić czy je popierać. Jako osoba pełnoletnia, mam prawo w kraju demokratycznym powiedzieć to co myślę. I powiem, bo im bardziej zagłębiam się w lekturę gazet czy net to tym większa złość we mnie wstępuje.
Chcę napisać o tym jak wg mnie ktoś robi z nas wędkarzy idiotów i zwykłą maszynkę do zarabiania, całkiem dużych pieniędzy. Chcę napisać o PZW, związku który z założenia miał być organizacją społeczną a jest nie wiadomo czym. Nie pamiętam dokładnie kiedy zdawałem na kartę wędkarską. Wiem że jedną książeczkę ze znaczkami zapełniłem całą, jedną gdzieś zgubiłem. Wiem że wtedy wodzem naczelnym był Eugeniusz Grabowski, i wiem że w gazetach między innymi w „WW” - szczególnie w tych grudniowo -styczniowych jako młodziak i całkowity laik czytałem jakie to plany ma na przyszłość ZG PZW, jakież to zarybienia się poczyniło itd. itp. Jako młodzik naprawdę chciałem się zaangażować w życie koła i aktywnie uczestniczyć w nim. I tak też było. Pamiętam że co rok chodziłem na obowiązkowe czyny społeczne.
PZŁ
Jak to wyglądało ?? A no spotykała się grupa wędkarzy, w tym skarbnik i prezes koła i udawaliśmy się w „miejsce pracy”. Jeśli ktoś z Was myśli że był to jakiś zbiornik nad którym robi się porządki przed i po sezonie to się mylicie. W pierwszym kole gdzie należałem – robiliśmy porządki w Hucie Szkła. Pamiętam że przez kilka godzin sprzątałem jakieś durne kanały na halach którymi spływał szklany pył powstały podczas szlifowania. Pracowali tylko tacy jak ja, łopaty taczki i wio. „Szefowstwo koła” jak i starsi wędkarze znikali gdzieś, po czym pojawiali się na koniec sprzątania, dziwnie pachnąc alkoholem.
Wtedy liczyły się dla mnie tylko ryby więc nie zastanawiałem się nad tym wszystkim co mnie otacza. Mija wiele lat, przenoszę się do obecnego koła, moje poglądy nadal są ideologiczne i chcę nadal uczestniczyć w życiu koła i PZW, chcę zrobić coś dla siebie i dla przyrody. Dorosłem na tyle że mogłem bez problemu rozpocząć podróżowanie po bliższej i dalszej okolicy i łowić nie tylko na pobliskiej sadzawce... Prezesem w ZG PZW nadal jest E. Grabowski, i chodź dziwi mnie to troszkę to nie rozmyślam o tym. Jak co roku idę dać jałmużnę za znaczek do książeczki. Wstępuję też do PSR. Zaczynam jednak zauważać że nasze wody to nie takie eldorado o jakim piszą gazety czy mówi ZG PZW. Zaczynam zauważać powoli otaczający mnie związkowy bałagan. Jak co roku na czynie wędkarskim spotykam się ze znajomymi z koła. Tu jest o tyle lepiej że pracujemy nad wodą, więc efekt naszej pracy widać później w sezonie. Raz lub dwa razy do roku jest zarybianie zbiorników rybą. Nie opiszę Wam tego z obawy że jeśli przeczyta to ktoś z koła to mnie wywalą i podziękują za współpracę. Ale to co się dzieje to parodia i żenada.
Po wielu latach które mijają od momentu wyrobienia karty, wiele się zmieniło ale wiele pozostało niezmienionego. Nadal chciałbym zrobić coś dla Związku dla przyrody i dla siebie. Ale... dla jakiego związku ?? Związku w którym nadal szefem jest E. Grabowski ?? związku który przypomina monolityczny komunistyczny beton ?? związku który podobno z założenia miał służyć wędkarzom a służy do nabijania prywatnych kieszeni ?? Nie.... dziękuję, ale ja się tak nie mam zamiaru bawić.
Ilu jest wędkarzy ?? Dokładnie nie wiem ale przypuszczam że możemy przyjąć liczbę 500 000 członków którzy średnio zapłacą powiedzmy 180 zł za kartę w 2010 roku, to daje nam kwotę uwaga !! 90 000 000 zł !! To nie pomyłka dziewięćdziesiąt milionów złotych które trafia co rok do kasy PZW. Są to pieniądze którymi PZW ma zaspokoić wszelkie nasz potrzeby. Co dostajemy w zamian ?? Niewiele.
Możemy w świetle prawa łowić ryby, a raczej udawać że łowimy ryby, bo ilość ryb w wodzie czasami mam takie wrażenie zamiast rosnąć – maleje. Dostajemy beznadziejne prawo, nakazy i zakazy. Ale najgorsze wg mnie jest to że ogranicza się nam możliwość łowienia ryb próbując wyciągnąć od nas jeszcze więcej kasy za to że lubimy łowić. O czym mówię ? O tym że jak pierwsze razy opłacałem składkę PZW to było PZW i mogłem łowić na wszelkich wodach dzierżawionych przez związek w całym kraju. Wody dzieliły się na nizinne i górskie, było również kilka łowisk specjalnych i to wszystko. Należę do PZW o/Częstochowa, ale w tamtych czasach jeśli miałem kaprys i chęć mogłem jechać na drugi koniec Polski i łowić ryby bez żadnych dodatkowych kosztów. A teraz ?? jeśli chcę jechać na łowisko oddalone 200 km ode mnie, ja przez godzinę muszę siedzieć w necie i sprawdzać do jakiego okręgu należy woda i czy wolno mi łapać tam ryby. Tak jakby na tamtej wodzie zarządzało inne PZW, całkiem inna organizacja wędkarska. Nic nie dzieje się bez wiedzy kapitana na statku – a więc nic nie dzieje się bez wiedzy p. Grabowskiego. To właśnie p. Grabowski doprowadził swoim działaniem i postępowaniem do takiego dziadostwa jakie mamy obecnie. Narobili okręgów PZW, prezesów i innych chwalebnych członków organizacji i każdy z nich trzepie nas z kasy,bo każdy z nich zarania na tym pieniądze. Mylę się ?? wydaje mi się że nie.
Pamiętam czasy kiedy poniekąd pod sztandarem PZW okoń był tępiony na wszelkich wodach bo to szkodnik, bo wyjada ikrę itd. itp. Zaniedbano zarybianie szczupakiem na rzecz sandacza. Po nastu latach okazuje się że … np. na większości zaporówek nie idzie złowić nic poza skarłowaciałym leszczem, czy krąpiem. Jak się nagle okazuje mamy już czerwone światło bo brakuje nam drapieżników we wodach …. i nagle ktoś się obudził.
Ilu z Was – koledzy wędkarze, widziało piękną zieloną wodę na zbiornikach wodnych ? Wielu , a ilu z Was wie dlaczego tak bardzo woda kwitnie ?? Czytałem o tym i pozwolę sobie wytłumaczyć dlaczego woda nie jest „niebieska” a jest zielona. Otóż jednymi z najmniejszych organizmów jakie żyją we wodzie są – powiedzmy ogólnie glony. Glony do tej pory były zjadane a poprzez co redukowana była ich populacja – przez plankton. To plankton luźno pływający w toni wodnej redukował liczbę glonów. Aby na świecie była sprawiedliwość, plankton też nie miał łatwo bo był zjadany przez „białą” rybę. Tak … przez te wszystkie rybki które żywią się roślinami. To one nie pozwalały mu aby był w zbyt dużej liczbie. No a nasze rybki były redukowane przez drapieżniki jak i przez wędkarzy. Skoro PZW przez swoją nieodpowiednią gospodarkę zburzył lub zaburzył równowagę, zabrakło we wodzie drapieżników, populacja białej ryby rozrosła się niemiłosiernie wyjadając to co było pod ręką w tym również plankton. Skoro zabrakło planktonu , glony mogły szaleć i robić co chcą, i tak też właśnie się dzieje. To one teraz panują w toni wodnej zmieniając jej kolor na zielono. Czym to grozi ?? powiem tylko tyle że im więcej glonów tym mniej tlenu we wodzie. Ale wróćmy do PZW.
Kolejną plagą egipską na naszych wodach poza glonami są kłusownicy. ZG PZW śliczne oczka robi i mówi że nie może sobie poradzić z tym problemem, bo nie ma strażników a ci co są nie mogą być wszędzie. Spójrzmy na to realnie – kiedy kolego wędkarzu byłeś ostatnio kontrolowany ?? Ja osobiście nie pamiętam. Dlaczego pomimo że taką gotówką dysponuje związek nie jest w stanie sobie zapewnić odpowiedniej liczby strażników ?? Skoro brakuje strażników dlaczego PZW nie potrafi wykorzystać tego co ma – czyli wiele takich osób jak ja – które społecznie, bez żadnych opłat chciały pomagać i kontrolować wędkarzy ?? Dlaczego strażnik SSR ma takie uprawnienia że … jak dowiedziałem się co mogę a co nie to bez gadania oddałem blachę i legitymację ??
Dlaczego PZW nie potrafi porozumieć się z komendantem głównym Policji i na kontrole wysyłać powiedzmy 2- 3 z SSR i jednego Policjanta ?? SSR może mieć ograniczone prawa ale bdb zna RAPR i zasad jego przestrzegania może pilnować, policjant to funkcjonariusz państwowy który może zrobić wiele w przypadku drastycznego złamania regulaminu czy wręcz złapania kłusownika a przecież nie musi znać Regulaminu naszego. A może jest to na rękę dla PZW aby jednak płacić na utrzymanie kilku strażników i nie tępić kłusoli ? Dlaczego ZG PZW nie prowadzi żadnych rozmów z politykami – skoro po złapaniu kłusola sąd wydaje wyrok – 200 zł do odpracowania bo to niska szkodliwość społeczna. Jaka niska szkodliwość społeczna ?? ludzie przecież tak naprawdę ryby we wodach są własnością wędkarzy opłacających kartę, a więc okradzenie +/- 500 000 ludzi z ich własności to jest niska szkodliwość ?? Proszę – litości.
Gwarantuję Wam że jeśli na rozprawie sądowej złapany kłusownik dostanie 15 000- 20 000 zł grzywny to większości przypadków nawet będzie się bał pomyśleć o tym żeby iść postawić sieć. A jeśli to zrobi ponownie i znów zostanie złapany … ?? do rachunku na koniec wystarczy dopisać „0”. Macie jak w banku że trzeci raz nie pójdzie. Nie jestem skąpy i chytry i śmiem twierdzić że jakiś procent z kwoty którą zasądzi sąd można przekazać na Skarb Państwa czy coś w tym stylu. Zauważcie że np. w Stanach czy na innych łowiskach ( choćby Ebro w Hiszpanii ) jeśli złapią cię na kłusowaniu przepada ci wszystko – łącznie z namiotem wędkami czy nawet z samochodem którym przyjechałeś. O karze finansowej szkoda nawet mówić bo jest tak wysoka. Ale u nas tak nie może być że jest coś takiego jak turystyka wędkarska i aktywna ochrona ryb. Dobry przykład dochodzi do nas z Kazachstanu gdzie wiele osób jedzie na rzekę Il w pogoni za sumem. Tam z tego co wiem mieszkańcy wsi sami pilnują ryb we wodzie bo na takich pustkowiach jak oni tam mają czasami to jest jedyne źródło dochodu i nie mogą pozwolić sobie na zabicie ryb.
Przeczytajcie sobie co pisze na okładce karty wędkarskiej, tam obok Waszego zdjęcia. Jakie cele stawiało sobie kiedyś PZW. Stawiało ale już nie stawia. PZW jako główny dzierżawca wód w Polsce powinien jako pierwszy występować na drogę sądową przeciwko osobą czy firmą które skaziły i zatruły wodę, bo i o takich przypadkach się słyszało. Powinno ale nie występuje – dlaczego ?? Nie mam pojęcia.
Wszystkie zarybiania jeśli w ogóle mają miejsce to parodia i kpiny, a większość ryb trafia do wody jedynie na papierze. Jeśli chcecie wiedzieć o czym mówię zadzwońcie do koła kiedy będzie zarybiało i jedźcie w wyznaczone miejsce. Raz że wpuszcza się „wiadro” ryby na duży zbiornik to mało tego za plecami stoją już „emeryci i renciści” bo przeca panie kyrpa puścili więc lodówkę trza połowić.
Dlaczego nie potrafimy brać przykładów od tych co mają lepiej niż my ?? W Polsce na wielu akwenach wodnych nie wolno używać łodzi a używanie silnika spalinowego to kara Boska. W Szwecji czy Norwegii gdzie są gigantyczne ryby wszyscy pływają na silnikach spalinowych i nie przeszkadza to ani wędkującym ani rybą. U nas w wodzie poza wodą w zasadzie nie ma nic i pływać nie wolno – czyż nie absurd ?? Wiadomo że wiele w wodach nie ma zbyt dużo drapieżników, że są przetrzebione …. dlaczego p. Grabowski nie pozwoli na wprowadzenie dwóch wymiarów górnego i dolnego celem ochrony tych ryb ?? Tym bardziej że ktoś kiedyś zorganizował akcję „ RATUJMY SZCZUPAKA” . Przecież takie przepis nie musi być na stałe – powiedzmy 10 lat aby populacja drapieżnika odrodziła się. Ja wiem dlaczego – bo większość z wędkarzy gdy złowi szczupaka metr lub więcej nie jest w stanie nawet o tym pomyśleć aby wypuścić go do wody. Jak to można wypuścić 8 kg mięsa ?? ani mowy nie ma... To samo tyczyło się zakazu połowu na żywca. Przykładów można podawać wiele …
Uważam że w naszym związku dzieje się bardzo źle. Uważam że jesteśmy jeszcze w epoce dinozaurów. Obawiam się że niedługo nie będzie nawet okręgów PZW a jedynie wytyczone zostaną wody – jakaś rzeka czy staw w pobliżu miejsca twojego zamieszkania gdzie będziesz mógł łowić. Tak jak parafie kościelne. Ty tu a ty tam. Niech mi ktoś wytłumaczy jak długo E. Grabowski będzie prezesem ZG PZW ?? Dlaczego na stołkach siedzą od lat te same osoby które praktycznie nic nie robią ?? A może to ja jestem nie normalny i wyolbrzymiam pewne fakty ?? Wydaje mi się że ZG PZW to już taki układ że nie można tam wpuścić nowych osób bo jedni są zależni od drugich – na to jest co się tam dzieje jest odpowiednie słowo – to korupcja i układy.
Nie chcę takiego związku, nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Chcę być wędkarzem i chcę łowić ryby. Myślę że powoli nadchodzi koniec ery całego PZW, jestem przekonany że w takim stanie związek nie będzie w stanie przetrwać. Niestety ale przyznam się szczerze że jeśli będą organizowane jakieś manifesty przeciwko rządom i działaniom ZG PZW to ja tam pojadę palić opony. Syf i bałagan. Jedna osoba przez tyle lat na stanowisku Prezesa ZG ?? nie wiem jak Wam ale mnie to przypomina Mao Tse Tunga czy Fidela Castro. Jeśli tak to będę rebeliantem i będę walczył w podziemiu przeciwko tym ludzią.
Jako wędkarz i członek PZW, jako osoba z której składek żyją ci na „górze” chcę zmian. Właściwie to ja ich żądam a nie chcę. Wciąż nie rozumiem dlaczego jako wędkarz nie mam wpływu na to kto jest wybierany na prezesa ZG PZW.
Na koniec chcę powiedzieć jeszcze coś. Chcę tu przeprosić wszystkich tych którzy są działaczami w PZW i naprawdę wiele robią dla innych i dla związku. Nie mogę i nie powiem że 100 % działaczy PZW to partacze, bo kłamał bym jak pies. Nie potrafię podać przykładów ale właśnie chciałbym tych nielicznych widzieć w akcji na szerszą skalę, może na wyższych stołkach. Im więcej takich osób, im więcej ludzi myślących realnie i widzących to co się dzieje nad wodą a nie tylko statystyki to będzie lepiej. Chcę tu również podziękować redakcji Wędkarskiego Świata, oraz im współpracownikom. Kupuję ich pismo i wiem że chłopy się starają, poruszają drażliwe tematy i nie unikają ataku ze strony konkurencji. Panie Jacku, panie Marku.... tak dalej, nie poddawajcie się.
Tęsknię za czasami gdzie była jedna składka na cały kraj – woda nizinna woda górska... i chciałbym aby to wróciło. Chciałbym aby wędkarze podjeli rozmowy między sobą i ze swoimi kołami, aby w końcu coś się ruszyło i zmieniło. Mam dość stagnacji.
Powiedziałem , wyżaliłem się , jest mi lżej. Ciekawe czy administracja wędkuje.pl pozwoli aby artykuł został czy każą mi go usunąć. Do zobaczenia nad wodą.......