Choroba wiślana - czyli jak zakochałem się w dużych rzekach

/ 33 komentarzy / 3 zdjęć


Od dwóch lat staram się przynajmniej kilka dni spędzić nad królową polskich rzek – Wisłą. „Chorobą wiślaną” zaraził mnie kolega pochodzący z Tarnobrzega, który zawsze mówił, że „nie ma jak łowienie w Wiśle” – niezależnie od tego gdzie łowiliśmy i jak nam szło.
Jako fan wędkowania spławikiem w wodzie stojącej, nawet nie wyobrażałem sobie ile trzeba się narobić przy aktywnym łowieniu na feedera, ba łowienie gruntowe kojarzyło mi się z nudnym gapieniem się w bombkę zawieszoną na żyłce.
Pewnego dnia stało się – pojechaliśmy łowić w Wiśle w okolicach Tarnobrzega. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że wyjazd był niezbyt przygotowany z wyborem miejsca do łowienia (ustawiliśmy się w płytkim miejscu), czas też nie był idealny (początek lipca – okrutny upał), ale pomimo tych wszystkich przeciwności złowiłem wtedy więcej ryb niż na kilku wyjazdach na moich lokalnych wodach (okolice Częstochowy). To co mnie najbardziej urzekło to mnogość gatunków jakie udało mi się w ciągu kilku godzin złowić (kolejność wg. ilości – krąp, leszcz, płoć, kiełb, okoń, kleń, brzana, ukleja). Rybki, które w moich rejonach uznawałbym za bardzo przyzwoite mój wiślany przewodnik Robert nazywał „małe”. Te „małe” dla mnie były całkiem ok. Wyjazd zaliczyłem wtedy do udanych, zdobyłem doświadczenie oraz zrozumiałem jakie mam braki w sprzęcie itp. Byliśmy 3 dni, ryb było dużo – ale „małe”, co znaczyło wymiarowe, ale nie okazy.
Drugi wyjazd był tym, który spowodował, że stałem się uzależniony od takich Wiślanych wyjazdów. Doposażony w koszyczki o rożnej gramaturze, odpowiednie żyłki, haczyki i cały sprzęt który opiszę w innym wpisie, pojawiłem się wraz kolegą Robertem nad Kanałem Połaniec (środkowa część) – piątek godzina 14:00.
Był chłodny październikowy dzień – słonecznie, ale mroźny wiatr nie dawał zapomnieć jaką mamy porę roku (jesień, ostatnie dni października). Woda płynęła niespieszenie (Wisła średnia/wysoka) wędkarzy kilku, bez wyraźnych efektów. Trawa wzdłuż kanału pożółkła, a częste przejazdy wędkarzy pozwoliły nam dojechać pod samo stanowisko (zwracam na to uwagę ponieważ w okresie wiosna/lato ta droga jest zaorana i rośnie na niej zboże). Niespiesznie zaczęliśmy rozkładać sprzęt – zakładaliśmy, że nęcąc regularnie najlepsze wyniki będziemy mieli w sobotę wieczorem i niedzielę rano.
Zaczynamy pierwsze rzuty – szok ryby biorą niesamowicie. Z początku karasie około 25cm, czyli bardzo porządne. Jesteśmy w szoku, bo nie da się łowić na dwa feedery równocześnie – co rzut to ryba. Karasie biorą coraz większe – około 30cm od razu je wypuszczamy myśląc, że to małe karpie. Początkowo wrzucamy ryby do siatki – cele statystyczne. Po godzinie wszystkie od razu wypuszczamy obawiając się, że będzie im za ciasno. Jesteśmy w szoku, że tak dobrze nam poszło i to już pierwszego dnia.
Noc była zimna, rano samochód pokryty jest lodem, termometr pokazuje minus dwa. To pierwszy przymrozek w tym roku, więc postanawiamy łowić na trupka – skutecznie - łowimy kilka sandaczy, ale tylko jednego wymiarowego. Pomimo zanęcenia i zmiany pogody niby na lepsze (przestaje wiać) – brania ustają. Tak naprawdę to łowimy cały czas, ale znacznie mniej – trafiają się jednak karpie na kukurydzę. W niedzielę totalna porażka, ale my jesteśmy bardzo usatysfakcjonowani – połowiliśmy jak nigdy, a karasie wręcz rekordowe. Trochę szkoda, że w amoku tych brań nie robiliśmy zdjęć. Do 11tej pokujemy sprzęt i ruszamy do domu, dla takich chwil warto czekać cały rok.
Na koniec jedna z najważniejszych kwestii – warto poznawać duże rzeki z przewodnikiem, czyli kimś, kto łowił tam wcześniej, zna miejsca i sposoby. Często banalnie proste podpowiedzi mogą zapewnić „pełne ręce roboty” przy wędce i niezapomniane wrażenia.

 


4.7
Oceń
(53 głosów)

 

Choroba wiślana - czyli jak zakochałem się w dużych rzekach - opinie i komentarze

ryukon1975ryukon1975
0
Łowię co prawda w mniejszej rzece jednak od kiedy jej zasmakowałem porzuciłem całkiem wody stojące.Mnie zaś porzuciły wszelkie ciągotki do wszelkiego rodzaju zalewów,stawów itp. łowisk.Rzeka ma swój nieodparty urok,rzeka płynie,szumi,żyje.Zaskakuje mnogością wspaniałych gatunków ryb.Dziś nie wyobrażam sobie bym łowił na innych wodach.Poza rzeką nie ma dla mnie innego łowiska. 5***** (2012-02-19 12:51)
u?ytkownik27896u?ytkownik27896
0
Ach ta Wisła. Świetny wpis. Też choruje na tą chorobę, pamiętam bardzo dobrze kiedy się nią zaraziłem, podobnie jak kolegę zaprosił mnie znajomy, wtedy nie miałem jeszcze karty wędkarskiej. Pierwsze co zrobiłem po tej wizycie to wstąpiłem w szeregi pzw żeby móc tam wrócić jeszcze raz i jeszcze i jeszcze... . Gdyby nie ta wizyta pewnie dalej siedziałbym na tych swoich bagienkach i łowił japońce. (2012-02-19 13:47)
rysioszrysiosz
0
Tak kolego tu masz rację, mnie też Wisła zaraziła swym urokiem rybkami i nie tylko... (2012-02-19 13:54)
u?ytkownik60043u?ytkownik60043
0
W Wiśle zakochasz się ,,Od pierwszego wejrzenia".Wiem coś o tym.Ach,te wypady na wiślanego sumka... (2012-02-19 14:57)
erykomerykom
0
Ja z kolei zakochałem się dawno w Odrze;) za tekst *****:) (2012-02-19 15:50)
TomekBTomekB
0
Polecam mniejsze rzeki ;-) 5 (2012-02-19 18:13)
arekdearekde
0
Za tekst 5! Ja zkochałem się w Odrze... (2012-02-19 18:33)
camelotcamelot
0
Za tekst 5! Ja zkochałem się w Odrze... [2012-02-19 18:33] ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Ja mam nawet kilka takich kochanek ! ***** za tekst ! (2012-02-19 19:08)
glut897glut897
0
mieszkalem nad wisla okolice deblina,co mnie uzeklo to roznorodnosc gatunkow ryb.teraz mam blizej do bugu (odcinek graniczny).kazda rzeka ma w sobie to cos,i potrafi dostarczyc wedkarskiej adrenaliny.mam pod nosem zbiornik z woda stojaca,ale wole pokonac 40km,i udac sie nad rzeczke.pozdro dla milosnikow rzek.
(2012-02-19 19:08)
wojtalwojtal
0
Widzę, że Odra cieszy się wielkim powodzeniem - o poznanie, a w sumie zapoznanie się z tą rzeką, to mój wędkarski cel na ten rok. Czy łowicie może na odcinku PZW Katowice? Zamierzam sobie wykupić zezwolenie na te wody. (2012-02-19 19:11)
ROBINTBGROBINTBG
0
Wisła hmmmm najpiękniejsze wspomnienia wiążę z tą rzeką. 5 za super tekst. Mam nadzieję, że w tym roku poprawimy wyniki. Kabany czekają:) (2012-02-19 19:26)
u?ytkownik65213u?ytkownik65213
0
Wisła-piękna duża rzeka która urzekła i mnie.Często jeżdżę na nocki w okolice Wyszogrodu.Zarzucone fedeerki ,rozpalone ognisko i oczekiwanie na dużą rybę.Praktycznie łowię tylko w wiśle i nie mogę się już doczekać pierwszej nocki.Za artykuł oczywiście***** (2012-02-19 19:48)
camelotcamelot
0
nie ma to jak nocka z piękną ukochaną ! (2012-02-19 21:07)
mirus71mirus71
0
witam nie ma to jak dobra rzeczka...pozdrawiam (2012-02-20 17:49)
mirus71mirus71
0
witam nie ma to jak dobra rzeczka...pozdrawiam (2012-02-20 17:50)
JOPEK1971JOPEK1971
0
Choruję na tą chorobę już 30 lat,przez te lata zmieniła się vistulka,pod względem rybostanu i czystości,szkoda. (2012-02-20 18:23)
wywrotawywrota
0
A choróbsko jest zaraźliwe- coś o tym wiem. Temat na 5.
(2012-02-20 18:40)
kamil11269kamil11269
0
szkoda, że koło mnie nie ma takiej rzeczki :P (2012-02-20 21:30)
wojtalwojtal
0
Kolego kamil11269, musisz znaleźć kolegę lub dwóch, samochód i możecie jechać. Do Wisły macie około 150km, to o całe 50 mniej niż ja ;) (2012-02-21 15:17)
SkwareckiSkwarecki
0
od nastu lat łowię w Wiśle koło Włocławka, nastawiam się na leszcze (DUŻE), najbardziej podoba mi się to iż siedzisz i nic, nagle dwie ryby i emocji wystarczy na tydzień. A jak z przyłowu trafi się karp lub coś innego to wtedy jest jazda. (2012-02-21 18:52)
napalonysumynapalonysumy
0
oj tak pamiętam te pierwsze Bolenie i szczupaki i te sumki (2012-02-22 15:27)
napalonysumynapalonysumy
0
z wisły (2012-02-22 15:28)
wojtalwojtal
0
Tak jak koledzy piszecie - zawsze można liczyć na jakiś bonus, który np. nie da się zatrzymać i uciekanie w środek nurtu. Ogólnie fascynują mnie jeszcze brzany :), często mam wrażenie, że po zacięciu siedzi jakiś okaz na końcu... a po walce okazuje się 30cm brzanką :). (2012-02-22 16:55)
k3dzi0rk3dzi0r
0
mam tak samo od pierwszego wyjazdu na Wisłe.. pierwsze większe sumy sandacze itp itd. Od tego czasu nad Wisła spedzam najwiecej czasu !! mam do niej 100km, ale warto ! (2012-02-22 18:37)
PekinPekin
0
no Michał już niedługo wiosna i mam już nowe miejscowki obadane dla was do sprawdzenia ... ;świetny wpis ,zdjęcia z ostatniej tamy na debinie chyba?pozdrawiam (2012-02-23 18:11)
napalonysumynapalonysumy
0
k3dzi0r a ja mam zaledwie 5 lub 7km (2012-02-23 18:45)
pompipspompips
0
Pozdrawiam i przyznam że  i mnie Wisła ujęła mój pierwszy raz na niej był w roku 95 i do tej pory lobię tam jechać przeważane w sezonie urlopowym w okolicach Tczewa a na co dzień w wyregulowanej odrze w okolicach Opola. Wisła zachwyca swoją dzikością i nieprzewidywalnością potrafi obdarzyć jak i poskąpić potrafi zaskoczyć. Wisła jest przedmiotem moich snów czekam do sierpnia z niecierpliwością i znowu mi będzie dane podziwiać jej piękno i czerpać z jej darów. 5:)
(2012-02-23 20:48)
u?ytkownik16322u?ytkownik16322
0
Mieszkam nad Wisłą łowiłem,łowię i będę łowił w Wiśle.Od warszawskiego Powiśla gdzie się urodziłem i Pragi gdzie się wychowałem po Wisłę pod Krakowem ( Jaksice,Koszyce) i w Świętokrzyskim ( Rogów,Opatowiec) Mazowieckim ( Góra Kalwaria,Tarchomin,Wyszogród) aż po Gdańsk ( Sobieszewo) bo po prostu kocham tą swoją Wisełkę od Bałtyku aż po Beskidy Julian (2012-02-26 19:32)
LucasixLucasix
0
Mam podobną sytuację co autor artykułu ;) kiedyś skupiałem się głownie na jeziorach i stawikach, ale jak sięjuż zacznie łowić na rzece... to jak narkotyk... chce się wracać do tego nałogu... :D Na wisle nie lapalem nigdy, za to na Bugu i Odrze i wiem, jakie to niezapomniane przygody :D Rzeka ma swój urok, jeziora go tracą w moich oczach. ;) ***** za artykuł ;) (2012-02-27 12:36)
Tofik83Tofik83
0
Też jestem "chory na Wisłę". Byle do wiosny. ***** oczywiście. (2012-02-28 12:48)
Tofik83Tofik83
0
Też jestem "chory na Wisłę". Byle do wiosny. ***** oczywiście. (2012-02-28 12:48)
janek1985janek1985
0
Powiem jak koledzy też choruję na tę chorobę i zakochałem się w naszej "Królowej" i to już na zawsze i nic mnie tak nie uspokaja jak czas spędzony nad Wisłą! (2012-03-01 00:11)
19jacek4519jacek45
0
a ja widze ze z roku na rok coraz gorsza sytuacja stan wody coraz mniejszy coraz wiecej lach wyplycenia presja wedkarzy w sandomierzu coraz wieksza a zwlaszcza przyjezdnych (miesjarze) biora wszystko zeby sie zwrocily koszta nocami kosjarze koncza to co w dzien zaczna miesjarze czystos wody tez pozostawia duzo do zyczenia to juz nie lata 50 -60 (2013-02-10 12:14)

skomentuj ten artykuł