Chronologia jednego wypadu

/ 16 komentarzy / 5 zdjęć


….pierwszego w tym sezonie, ale tym razem to prawie bez znaczenia.
Picture


28.04.2013r. Niedziela.

3: 00 - Warczy komórka. Alarm! Pora wstawać! Przecież dopiero się położyłem!
3: 05 – Rzut okiem za okno – „ciemno wszędzie, głucho wszędzie; co to będzie;
co to będzie?”
- A deszcz będzie! Jeszcze sucho; może się uda. Temperatura? Niezła, piętnaście stopni.
3: 08 – Szybka, ale dokładna toaleta.
3: 15 – Wrze woda na herbatę. Do szklanki, do termosu; trochę cukru – niestety, trochę soku z cytryny. Gotowe.
3: 18 – Trzy podwójne kanapki – do torby. Jedna pojedyncza – do żołądka. Dwa łyki herbaty ze szklanki.
3: 24 – Spoko, dobra pora.
3: 25 – Telefon kontrolny do kolegi. Już na nogach, chyba zdąży!
3: 29 – Prawo jazdy, dowód rejestracyjny, osobisty? Są. Karta? Jest. Trochę grosza…
3: 32 – Chwila! Małą puszkę kukurydzy Bonduelle - z lodówki. Za wcześnie, toż to jeszcze kwiecień. Może się przyda. Kto z sobą nosi…
3: 34 – Ciuszki wędkarskie, na siebie!
3: 40 – Kontrola otoczenia. Wszystko na swoim miejscu. Można zmykać!
3: 44 – Torba na ramię; odmaszerować.
3: 46 – Jak dobrze, wciąż nie pada.
3: 48 – Samochód z garażu…Super, że wczoraj go „zapakowałem”.
3: 54 – Sprawdzić nie zaszkodzi. Zanęta? Jest. Przynęty? Są. Fotel? Też. Parasol i komplet przeciwdeszczowy? Oczywiście! Buty wędkarskie? Sadzyk, podbierak? Skrzynka z „zapasami” i całym wędkarskim „zapleczem remontowym” i nie tylko? Pokrowca z kijami sprawdzać nie muszę i tak zabieram full wypas. Widać go, napchany, aż trzeszczy w szwach. Dobrze, że „to” jedzie. Nieść, dopiero by dało popalić! Jeśli jedzie, to jeszcze dwa opakowania zanęty i jeszcze te atraktory – na zapas; co mi tam! Może się przydadzą.
3: 57 – Telefon do Kolegi:
- Zgodnie z umową. Dochodzi czwarta. Wyjeżdżam. Wychodź i czekaj pod domem.
4: 06 – Jestem. Pakuj się!
4: 07 – A gdzie?
4: 07 – Jak zwykle marudzisz. Tyle jeszcze miejsca w samochodzie, a ty zawsze swoje; ble, ble, ble, brr…
4: 16 – No i co, wlazło? Wlazło. Trochę w lewo, trochę w prawo, trochę po środku, trochę pod spód, trochę po przekątnej. Dało radę. Co to za problem dla wędkarza. Żaden problem. Inna sprawa, że to wyjazd tylko na kilka godzin, nawet nie na noc. Co z tego? Wszystko może się przydać. Koniec gadania.
4: 18 – Już w drodze: - Gdzie jedziemy?
- Gdzie chcesz.
- Nawet mi pomogłeś! Tylko mi potem nie marudź, że gdybyśmy tam pojechali, a nie tu, to dopiero byłyby ryby. Jasne?
- Jasne, jasne.
4: 19 – Po co ja to gadam i tak będzie marudził.
5: 12 - Jesteśmy na „oczku”. Nie pada! Nie pada!
5: 24 – Sprzęt na stanowiskach!
5: 27 – Już pada. No dobrze, chwilowo kropi.
5: 29 – Idę po parasol.
5: 35 – Spławiki w ruch. Pierwszy rzut.
5: 35 – Co się dzieje? Czego ten spławik leży na lustrze wody? Nie mogłem przesadzić z gruntem. Zrobiłem zwykły, no może ciut większy, a stan wody przecież podniesiony?
5: 36 – Trudno. Ściągam.
- Co się dzieje? Walczy. Całkiem nieźle walczy!
5; 37 – Pierwszy wypad, pierwszy rzut, pierwsza ryba tego roku – okoń, 23cm. - - Fajny jesteś, śmigaj do wody.
5: 41 – Już oba kije „w wodzie”. Właściwie to cztery. Moje spławiki, kolegi koszyki.
5: 45 – Trzeba trochę zanęcić, tak wiosennie…Tak odrobinę; no może taką trochę większą odrobinę. Byle tylko nie przesadzić…Nie przesadzić!
5: 49 – Mocniej pada.
5: 59 – Nie pada.
6: 07 – Pada.
6: 14 - Nie pada!
6: 22 – Pada.
6: 37 – Nie pada!
6: 44 – Leje.
6: 55 – Nie leje! Zaraz będzie.
7: 04 – Tylko siąpi.
7: 09 – Kolega poszedł nad rzekę.
7: 14 – Znów pada.
7: 26 – Ciekawe co u Niego? Nie wraca, a przecież pada. Może mu…?
7: 39 – Wrócił. Też o kiju. Zero brań.
8: 04 – Ma propozycję. Zmieńmy miejscówkę.
8: 04 – Ale gdzie? Moim zdaniem, kalendarz z Wędkuje, tym razem, się sprawdza. Ot i tyle!
8: 34 – Ma drugą propozycję. Jedźmy do domu. To do niego niepodobne. Zawsze musiałem wyciągać Go z nad wody na siłę, mocną perswazją, a tym razem…
8: 55 – Wracamy
8: 59 – Mam pomysł; jedźmy wzdłuż koryta rzeki, polnymi duktami, Feroza poradzi.
Picture


9: 04 – Deszcz „nadstaje”. Wycieraczki na „pracę okresową”.
9: 07 – Zmiana decyzji. Zostajemy nad rzeką. Szkoda tak wcześnie wracać do domu.
9: 15 – Sprzęt w wodzie. Tym razem same koszyki.
9: 18 – Pada; przecież dawno nie padało, prawda?
9: 23 – Jest, jest, jest branie! Drgającą ładnie zahuśtało. Leciutko podcinam. Czuję rybkę. Pracuje. Trochę do dna. To nie będzie leszcz.
9: 24 – Linek. Tylko 27cm. Fotka w dłoniach kolegi i do wody. Rośnij rybko.
Picture


9: 29 – Przecież linki miały być na oczku; tu miały być płocie i leszcze. Zresztą wszystko jedno, byle brały.
9: 37 – Leszcz u Kolegi; 34cm. Jednak są i (może) będą współpracować. Może.
9: 44 – Mam ładne szarpanie. Jest i u mnie leszczyk. Śmiechu warte też 34cm. Ta sama rodzinka. Ładne czyściutkie.
9: 55 – Kolejne „pobicie” u Kolegi. Leszcz 33cm.
10: 04 – Znów u niego. Leszczyk 36cm.
10: 10 – W międzyczasie mam kilka niezłych uderzeń na wiązki białych (barwionych) robaczków. Pudłuję. Co jest grane?
10: 14 – Zmieniam na 4. pinki!
10: 19 – Uderzenie i… „siedzi”! Łopatka 37cm. Większych chyba nie ma.
10; 22 – U sąsiada. To samo. Fajna zabawa.
10: 27 – U mnie…
10: 34 – U Niego…
10: 44 – U Niego…
Picture



………………………………………
11: 58 – Wracamy. Tym razem już tylko „po asfalcie”.
Picture




W „międzybiegach” padało, nie padało, padało, nie padało, wiało, zacinało deszczem, ochłodziło się o kilka stopni i nie wiadomo co jeszcze w pogodzie się działo. Dziwnym trafem dla nas miało to już małe znaczenie. Dziwny trafem, prawda?
A, a, a, Droga Redakcjo, kalendarz, na szczęście, jednak zawiódł!

 


5
Oceń
(30 głosów)

 

Chronologia jednego wypadu - opinie i komentarze

u?ytkownik104372u?ytkownik104372
0
Ładne rybki i fajna terenówka :) za wpis 5***** (2013-05-01 18:25)
grisza-78grisza-78
0
To się nazywa rozpoczęcie sezonu! I nie ważne, że ryby nie największe, ważne, że są. Za dynamiczny wpis ode mnie ***** i pozdro! (2013-05-02 08:27)
karateka994karateka994
0
***** (2013-05-02 09:06)
DelTor0DelTor0
0
Piekne zdjecia rzeki :) (2013-05-02 12:23)
Lin1992Lin1992
0
Super wpis,ładne rybki i piękna terenówka. ***** (2013-05-02 15:19)
u?ytkownik116538u?ytkownik116538
0
Pogoda to was bardzo rozpieszczała jak widzę :) 5 (2013-05-02 15:55)
roman55roman55
0
Takiej dokładnej relacji z rozbiciem co do minuty z wyprawy to jeszcze nie czytałem na portalu wędkuje.pl. Bardzo ciekawy, dynamiczny i ze smakiem opis. Pozdrawiam 5* (2013-05-02 16:08)
LuceKKLuceKK
0
Super napisane :) (2013-05-02 20:19)
okoniowy_bartusokoniowy_bartus
0
Opis wyprawy schludny i czytelny. Miło się czytało ; ) (2013-05-03 13:23)
marek-debickimarek-debicki
0
Leszczyki, linki i okonie i na dodatek bajeczne zdjęcia do reportażu i rzeczne miejscówki. Poezja feroza, poezja. Pozdrawiam i *****pozostawiam. (2013-05-03 14:49)
w-marcin-59w-marcin-59
0
Opis spoko - jednak mimo, że coś mi się nie chce wierzyć w te notowane godziny, to forma wpisu jest na 5+. Pozdrawiam (2013-05-03 21:11)
sjungesjunge
0
Przyjemnie się czyta taką niecodzienną relację ... okolica miodzio,brania były ,towarzystwo również ... nie ma nic wspanialszego :) ***** ląduje w siatce :) (2013-05-03 22:29)
RoxolaRoxola
0
:))) Podobało mi się. Napisane z dozą humoru, akcja faktycznie dynamiczna, zdjęcia bajeczne... no i gratuluję dobrego tempa w porannym przygotowaniu do wyprawy :) A co do pogody, to mam tak samo... chwila radości, że przestało i znowu leje. Nic to... i tak jutro łowię ;) Pozdrawiam ****** (2013-05-03 22:45)
Zander51Zander51
0
No trochę się uśmiałem Krzychu. Napisałeś ten tekst ręką napalonego 20-to latka. Ja już tak nie przeżywam. Pewnie dużo na tym tracę... (2013-05-06 11:18)
camelotcamelot
0
Wystarczy przeczytać kilka zdań .... i już rozpoznaję ich autora. Tak może pisać tylko jeden autor ! ,,Feroza" Zdjęcia do złudzenia przypominają mi moją rzekę dzieciństwa (Prosnę) i napawają sentymentem. Dziś z dala od kraju i dawnych krajobrazów, sam już nie wiem, - czy o tym myśleć.....nie myśleć ? ....Tęsknić.....nie tęsknić ? (2013-05-15 00:12)
ferozaferoza
0
Myśleć i tęsknić, Maćku, ale koniecznie wracać też, choć od czasu do czasu, do miejsc swojej sentymentalnej, młodzieńczej, wędkarskiej przygody. Ja, dzięki koledze"przybłędzie wędkarskiemu" (w dobrym tego słowa znaczeniu), z dwuletnim (tylko) stażem, wróciłem nad rzekę swojego dzieciństwa (po prawie trzydziestu latach jej lekceważenia) i znów odkryłem jej czar i urok. Z soboty na niedzielę zacząłem wędkowanie od Wisły, pod Sandomierzem, a o 1,15 (w nocy) już byłem nad Kamienną. Tam było kiepsko, tu znakomicie. Nawet szczupły 67cm powiedział mi "cześć"; o innych rybkach nie wspomnę, a było ich sporo. Wracaj, przynajmniej na urlop w swe rodzinne strony i klimaty. Wracaj! Dzięki, Koledzy i Koleżanko Aleksandro za miłe słowa. Pozdrawiam. (2013-05-15 18:40)

skomentuj ten artykuł