Chyba mój najlepszy dzień tegorocznego lata

/ 47 komentarzy / 11 zdjęć


22 lipca nie zapowiadał się jakoś szczególnie a panujące upały jakoś nieszczególnie nastrajały mnie na wyjście z wędką nad rzekę. Planowałem początkiem lata więcej uwagi poświęcić muchówce, ale kłopoty z prawą ręką (tzw. łokieć tensisty) uniemożliwiły mi realizacje tych zamierzeń. Spinningując też co kilka rzutów robiłem przerwy, ale tu mogłem pobawić się smużakami i bocznym trokiem – dłuższe prowadzenie i mniej machania kijem. Spakowałem pudełka z woblerami, gumkami i nimfami, ale kiedy wychodziłem z domu wpadłem jeszcze na pomysł „a może by tak zabrać kilka wisienek”. Przypomniał mi się wpis Krzysia (Hefeed 8) o wolnym spływie.
Kiedyś też tak łowiłem więc może by tak wrócić na chwilę do metody z lat młodzieńczych. Zabrałem więc słoiczek z wisienkami kilka haków i ruszyłem nad wodę. Oczywiście wybrałem trasę by mieć jak najwięcej cienia nad wodą. Zacząłem tradycyjnie od spinningu, bo owoce były jako plan B. Pół godziny kuszenia ryb małymi wobkami dały mi kilka kleników i okoni nie powalającymi rozmiarami, ale ze względu na upał i porę dnia - prawie południe - więc nie było tak źle.
Skoro już miałem te owoce to czas by było sprawdzić ich skuteczność Odległościówka byłaby pewnie lepsza, ale ja mam tylko kij 2,70 i jakoś musiałem dać sobie radę. Odciąłem agrafkę i zawiązałem hak (gamakatsu nr 2 z krótkim trzonkiem modelu nie pamiętam) który leżał bezczynnie kilkanaście dobrych lat. Pierwszy rzut w upatrzoną rynienkę i natychmiastowe praktycznie branie – pierwszy „wiśniowy” kleń ląduje na brzegu. Jest większy od poprzednich, co utwierdza mnie w przekonaniu o wyższości owoca nad drewienkiem. Następny rzut pod drugi brzeg (dołek pod wierzbami) chwila oczekiwania i koncentracji nad wypuszczaną palcami żyłką, ale czuję, że coś jest nie tak. Stoję właściwie na wprost a podejście powyżej tego miejsca (wygodniej spuszcza się przynętę z prądem wody) równałoby się z wypłoszeniem ryb poniżej a tego przecież nie chciałem.
Wykombinowałem sobie żeby założyć gramową śrucinę około 40 cm powyżej haka co pomoże mi w utrzymaniu lepszego kontaktu z przynętą i pozwoli na jej szybsze sprowadzenie w pobliże dna. Pomysł okazał się trafiony i po chwili holowałem kolejnego klenia. Kilka następnych rzutów bez brania więc czas na zmianę miejsca.
Rzeka nie jest duża a głębokość na tym odcinku rzadko przekracza metr i pewnie reszta się spłoszyła Nowa miejscówka - dwa klenie i ruszam dalej. Metodą prób i błędów opracowałem już dobór wagi śruciny i jej odległości od haka w zależności od charakteru danego łowiska. Po godzinie zabawy z wisienkami miałem na koncie kilkanaście przyzwoitych kleni i byłem naprawdę zadowolony z wyników. Podczas przerwy na kanapkę postanowiłem sprawdzić odcinek Wisłoka, na którym nie łowiłem od kwietnia.
Teraz brzegi na pewno są mocno zarośnięte a ryba nie przepłoszona więc może warto. Kilkanaście minut marszu wygodną ścieżką, potem trochę przedzierania się przez pokrzywy powoje łopiany itp. i jestem na miejscu. Rzut oka na rzekę daje mi pewien obraz ukształtowania dna (zwarki, zawirowania itd. dużo mogą podpowiedzieć czego ewentualnie możemy spodziewać się na dnie). Pierwszy rzut daje mi klenia około 40 cm . Zwiększam wagę śruciny – znowu stoję prostopadle do interesującego mnie dołka. Wybieram najładniejszą wiśnię jaką mam (a przynajmniej tak mi się wydaje) i w drugim podejściu mam klenia 52cm . Jest super ! Schodzę kilkanaście metrów niżej, rzut pod przeciwległy brzeg lekko po skosie wisienka spływa kilka metrów i w pobliżu zatopionego korzenia czuję lekkie przytrzymanie, zacinam i po kilku minutach kleń 51cm jest na brzegu. Zaczynam popadać w stan lekkiej euforii.
Schodzę znowu z nurtem rzeki kilkanaście metrów w pobliże na wpół zatopionej topoli. Miejscówka wybitnie zaczepogennna i zastanawiam się nad sensem kuszenia tu kleni bo w razie większej sztuki zerwanie jej mam zapewnione w 90% - a puszczać ryby z hakiem w pysku nie chcę. Jednak w wyobraźni widzę jak w zatopionych konarach przemykają ogromne klenie i ulegam pokusie. Wiśnia upada na wodę prawie przy samym pniu topoli i natychmiast czuje potężne uderzenie. Zacinam i po kilku sekundach czuję luz. Wściekły zwijam żyłkę, ale hak jest więc tylko spięcie. Trochę szkoda bo po akcji kija porównując ją do poprzednich ryb wydawało mi się, że „życiówka” jest w zasięgu ręki.
Odcinam hak, wiążę na nowo (robiłem to już kilkakrotnie i wiem, że warto) i bez przekonania oddaje kolejny rzut w pobliże zatopionego drzewa. Wiśnia spływa leniwie kilkanaście metrów i czuję lekkie trącenie, zacinam odruchowo i kij wygina się w pałąk. Jakimś cudem kleń zamiast dać dyla miedzy zatopione konary wypływa na środek rzeki. Odprowadzam rybę od drzewa na kilka metrów (rzeka tu nie jest zbyt szeroka) i staram się go powoli zmęczyć. Po kilku minutach luzuję lekko hamulec i ląduję klenia w podbieraku. Jest ogromny! Stara podrdzewiała miarka wskazuje 57cm, ponawiam pomiar i już jestem pewien - nowa „życiówka” zaliczona. Ryba oczywiście jak wszystkie inne po zdjęciu wraca do wody a ja jestem spełniony .Ostatniego hart tricka z kleniami powyżej pięćdziesiątki na jednej wyprawie zaliczyłem pięć lat temu. Postanawiam kończyć wypad i ewentualnie wykonać kilka rzutów w drodze powrotnej na znanych mi rynienkach.
Kleń około czterdziestki (normalnie by mnie cieszył, no ale nie dziś) to ostatnia moja zdobycz, reszta wisienek ląduje w wodzie, zwijam sprzęt i radosnym krokiem, bez odrobiny zmęczenia wracam do domu w myślach planując oczywiście następną wyprawę. Fakt, że kilkadziesiąt ryb tego dnia złowiłem na przynętę naturalną a nie mój ukochany spinning. Wiem też, że w letnie gorące dni klenie są trudnym przeciwnikiem dla spinningisty i czasami warto odejść od utartych schematów a metoda wolnego spływu jest nie mniej absorbująca od użycia sztucznych przynęt.
Tydzień później znowu odwiedziłem szczęśliwy odcinek Wisłoka ,ale woda niższa o prawie czterdzieści centymetrów a brania mizerne. Najgorsze jeszcze to, że w każdym ciekawszym miejscu wbite widełki świadczyły o wizytach innych wędkarzy. Utwierdziło mnie to w przekonaniu ,że kolejne zdjęcia muszę robić tak aby nie było na nich żadnych widocznych charakterystycznych punktów po których można by rozpoznać miejscówkę
. Na koniec prośba do wszystkich łowiących klenie: jeżeli już musicie zabrać „coś” z łowiska na patelnię (jak dla mnie walory kulinarne kleni są żadne) to przynajmniej darujcie żywot tym większym.

 


4.9
Oceń
(90 głosów)

 

Chyba mój najlepszy dzień tegorocznego lata - opinie i komentarze

u?ytkownik66015u?ytkownik66015
+1
Gratuluję życiówki. Wspaniały dzień, wspaniałe ryby. Życzę takich więcej. (2012-08-26 22:01)
grzesiek-12grzesiek-12
+1
pięknie, mogę tylko pogratulować mistrzowi (2012-08-26 22:34)
wirus7wirus7
+1
Naprawdę fajny opis. Ostatnio trudno tutaj o coś ciekawego na głównej,ale tutaj 100 % satysfakcji.Pierwsza klasa. Graty za klenia prawie 60 cm.pozdrawiam i ***** (2012-08-26 22:38)
jarekkjarekk
+1
Piękny tekst i zdjęcie ślicznego kleniowego buziaka ! :) Gratuluję. (2012-08-26 22:40)
John BrownJohn Brown
+1
Gratulacje. Przyznam szczerze, mi jeszcze się taki "obfity" dzionek nie przydarzył. Ciekawy sposób z tymi owocami, muszę kiedyś spróbować. Pozdrawiam. (2012-08-26 22:48)
vistulavistula
+1
Typowo sportowe ryby i z uwagi na swoje ubarwienie bardzo fotogeniczne ;) Mimo, iż mieszkam nad Wisłą, nigdy nie było mi dane złowić choć małego klenia gdyż z wyboru cały swój czas spędzam nad jeziorami, gdzie złowić klenia to chyba mega rzadkość. 5 (2012-08-26 22:52)
Adam01Adam01
+1
Gratki takich okazów na jednej wyprawie! Może za niedługo złowisz tgeo samego klania ale już na rekodr. Takiego scenariusza Ci szczerze życzę! ***** i pozdrawiam, Adam. (2012-08-26 23:44)
camelotcamelot
+1
Są takie dni gdy rzeka okazuje swoją szczodrość... Ale też nie każdemu ! Ty chyba należysz do tych wybranych ! Nie ! - Nie chyba, lecz na pewno ! Od dawna to wiedziałem ! Pozdrawiam serdecznie ! (2012-08-27 00:48)
henryk58henryk58
+1
Ciekawy opis a o rybach nie wspomnę , gratulacje***** (2012-08-27 08:05)
ŁoboŁobo
+1
Gratuluje pięęęęęęknych kleni !! (2012-08-27 08:29)
kostekmarkostekmar
+1
Dołączam również do tych wszystkich gratulacji za wpis, ryby i rękę do nich. Jakby nie patrzeć to trzeba to coś mieć. Życzę kolejnej życiówki. Zostawiam piątala i połamania. (2012-08-27 08:32)
Zander51Zander51
+1
Fajne, letnie wędkowanie. Ja kleni nie łowię, bo mam inne ryby do wyboru ( sandacz smaczniejszy ! ), ale na bezrybiu i kleń ryba. A tak na poważnie, to mam szacunek dla łowców kleni, bo to trudna ryba do złowienia. Gratulacje. (2012-08-27 08:39)
tamtemtamtem
+1
Gratuluję przygody, kleni i dobrego opisu, będę musiał wypróbować metodę z wiśniami na swojej rzecce *****. (2012-08-27 08:40)
ryukon1975ryukon1975
+1
Wspaniała wyprawa.Gratuluję.Jeśli chodzi o zależność łowienia kleni w trudnych warunkach na spinning i przynęty naturalne to zupełnie się zgadzam.Niektóre warunki nad wodą czy też samej miejscówce dają fory spinningowi a czasem tylko feeder czy wolny spływ z naturalną przynętą dają szanse na spotkanie z rybą. (2012-08-27 09:13)
jurekjurek
+1
Moje gratki za rybkę i dobry opis . (2012-08-27 10:08)
AmitafAmitaf
+1
No Grzegorzu, przypomniałeś mi moje „szczenięce” lata. Tak, jak napisałeś – to stara dobra metoda. Tak na marginesie to na skórkę od chleba też pięknie zbierają. Gratki wielkie „życiówki” i czekam na jeszcze… 5* i pozdrawiam. (2012-08-27 10:51)
kamil11269kamil11269
+1
piękne klenie (2012-08-27 10:51)
Abramis96Abramis96
+1
Piękne klenie, wisienki się sprawdziły ***** (2012-08-27 13:03)
ProfesorProfesor
+1
Kleń to super rybka do łowienia. Ja w tym roku troszeczkę się z nimi pobawilem. (2012-08-27 13:04)
Zibi60Zibi60
+1
Podobnie jak Mirek uganiam się za innymi rybami (od czerwca konto zero) ale chylę czoło przed Twoim połowem, artykułem i ślicznymi fotkami. 5* (2012-08-27 19:15)
getkagetka
+1
super wypad pozazdrościć 5* (2012-08-27 20:28)
u?ytkownik65213u?ytkownik65213
+1
Jeszcze ze dwie tak udane wiśniowe wyprawy i odstawisz spining do lamusa hehe. Za ciekawy artykuł ***** (2012-08-27 21:45)
ferozaferoza
+1
Za AMITAFEM:"No Grzegorzu, przypomniałeś mi moje „szczenięce” lata. Tak, jak napisałeś – to stara dobra metoda. Tak na marginesie to na skórkę od chleba też pięknie zbierają." Na czerwoną porzeczkę i "coś żółtego" - także. Nawet metoda ta sama, moja sprzed lat; ech, ilu już lat. Dzięki za artykuł, inspirację do osobistych wspomnień. Gratulacje za efekty wędkarskie; pozdrawiam. Oczywiście 5! (2012-08-28 14:46)
niutek40niutek40
+1
Grzesiu moje wielkie gratulacje i nowa życiówka zaliczona. Pięknie połowiłeś pomimo sporego upału, wydawać mogłoby się, że ryba nie żeruje i nie będzie współpracować, a było zgoła inaczej. Dlatego to wędkarstwo jest takie fascynujące, uczy pokory, ale również daje mnóstwo radości i satysfakcji. Pozdrawiam i życzę więcej takich udanych wpisów, jak i owocnych wypadów nad wodę.***** (2012-08-28 19:58)
PanciOxDPanciOxD
+1
Brawo za rybki i świetny opis. Znakomicie można było wczuć się w wpisany tekst . ***** (2012-08-28 21:56)
marek-debickimarek-debicki
+1
Pomimo faktu, że w większości przypadków wędkuję na jeziorach, to zawsze z ogromnym zaciekawieniem czytam relacje znad przepięknych rzek. Tak przepiękne opisy wędkowania na rzekach, poparte na dodatek takimi wynikami skuszą mnie zapewne wcześniej , czy później do do poświęcenia większej uwagi rzece. Gratuluję sukcesu, pozdrawiam i *****pozostawiam. (2012-08-28 22:20)
Pawelski13Pawelski13
+1
Piękne ryby, gratuluję. (2012-08-29 09:14)
stanek1stanek1
+1
gratuluje wspanialych kleni!lapalem ja kiedys ok.10 lat temu na odrze.w sezonie udalo mi sie ich wyciagnoc ok.200 sztuk od 1 do 2 kg.ryba waleczna i nie zla byla z nimi frajda.pozdrawiam (2012-08-29 10:55)
damian-wojcikdamian-wojcik
+1
no graty piekne okazy i opis bardzo szczegółowy:P pozdrawiam (2012-08-29 14:48)
kabankaban
+1
Dzięki kolegom za komentarze do wpisu, a na przyszły rok planuję już podobne wyjście tylko z zupełnie innym sprzętem. Zimowe wieczory bywają długie i nudne więc odnowię mój zestaw z przed trzydziestu paru lat (bambus i jakiś kołowrotek o ruchomej szpuli) i ruszę na poszukiwanie przygody... .
(2012-08-30 10:15)
ryukon1975ryukon1975
+1
Piękne plany Grzesiu.Życzę miło spędzonego czasu na przygotowaniach a potem wspaniałych chwil nad wodą.Oby młodzi którzy tu piszą o najdroższych cudach sprzętowych, najnowszych kosmicznych technologiach i rekordach też odkryli kiedyś tak jak Ty prawdziwego ducha wędkarstwa.Pozdrawiam. (2012-08-30 13:32)
MarcinkowskiMarcinkowski
+1
Profesjonalizm w zlowieniu i opisaniu swoich medalowych,mistrzoskich osiogow. Ryby medalowe,bo rybak na 5 . Pozdro (2012-08-30 17:40)
daviid7daviid7
0
świetny wpis, oczywiście piąteczka, swoją drogą muszę tą metodę wypróbować na mojej rzece bo jak mniemam okaże się bardzo skuteczna. (2012-08-31 11:30)
DaViDoSeKDaViDoSeK
+1
Gratuluję udane go połowu i ***** :D (2012-08-31 17:29)
bioly1998 bioly1998
+1
Wiekszego złapałem na Plicy tylko że na ręke bo jak przechodziłem przez rzeke wieczorkiem to zobaczyłem kleni i go złpałem. miał z 30-46cm. Fart. GRATULUJE RYBKI (2012-08-31 20:53)
TomekooTomekoo
+1
Piękne rybska, Gratulacje !;) U mnie coś ostatnio te 50+ znikają na rzecz sumów które karmią się nimi ;/ Pozdrawiam (2012-09-01 12:53)
romanm72romanm72
+1
No jestem pod wrażeniem, ładnie opisane no i piękne rybki. Pozdrawiam. (2012-09-02 16:05)
FriskFrisk
+1

Bardzo mi się podobało Twoje opowiadanie.

(2012-09-05 08:08)
sebek355sebek355
+1
gratuluję pięknych kleni i życzę więcej takich przygód (2012-09-05 20:35)
ZionbelZionbel
+1
Fajnie piszesz a co do kleni do bomba. Jeszcze nigdy nie złapałem klenia ale fascynuje mnie ta ryba. POZDRO (2012-10-10 08:54)
comtrolcomtrol
+1
Aż zazdroszczę. W tym roku złowiłem kilka na czereśne. ***** (2012-10-28 10:19)
zygmuntrynkowski66zygmuntrynkowski66
+1
Chciałoby się takie rybki łowić ale na Łynie w okolicy Olsztyna to jest ich bardzo mało,Pozdrawiam. (2013-02-12 18:59)
rysioszrysiosz
+1
Super opisane.Aż czułem ten klimat serce się raduje.I tak jak Napisałeś Kleniowe dziadki do wody a nie na patelnię chyba że ktoś z głodu przymiera;-) (2013-02-17 10:58)
ADAM180276ADAM180276
+1
Gratuluje pięknych kleni !! (2014-03-17 07:51)
marciin 2424marciin 2424
+1
Chodź nie jestem jeszcze taki stary to i tak pamiętam takie wyprawy z kolegami na klenie z wiśniami w słoiku lub z " konikami polnymi " na Sanie to drugie dawało lepsze efekty i widać było ataki tych pięknych ryb co dawało nie samowitą frajdę. Gratuluję udanego dnia nad wodą z kleniami w roli głównej. ***** :) (2014-04-11 07:57)
barrakuda81barrakuda81
+1
Fantastyczne klenie i trochę zapomniana metoda.Chyba każdy wędkarz lubiący spinning wolałby dorwać takie sztuki na woblerka ale skoro nie chcą współpracować to cel uświęca środki.Zresztą takie łowienie to jak w spinningu - kontakt bezpośredni.Gratuluję wspaniałej przygody.*****.Pozdr. (2014-08-29 09:19)
amand amand
+1
Widać wszystko dopisało no i gratki za wszystko czyli ryby, wyjazd i artykuł. Ocena za wpis to oczywiście 5 :) (2014-11-02 08:06)

skomentuj ten artykuł