Zaloguj się do konta

C&R czy potrzebne?

Tyle się mówi o C&R (catch and release) czyli w prostych, żołnierskich słowach o wypuszczaniu złowionych ryb, że chyba nikt nie może się tłumaczyć - "nie wiedziałem, nie słyszałem". Wiedzieć i znać, a rozumieć i stosować, to jednak dwie różne rzeczy. Na tym tle dochodziło i dochodzi często do zaciętych dyskusji w gronie znajomych lub na przeróżnych forach. Ciężko odmówić racji i jednym i drugim, bo faktycznie presja wędkarska na niektórych łowiskach jest na tyle duża, że sportowy połów ryb zyskuje wręcz wymiar gospodarczy. Jednak w czambuł nie wolo potępiać każdego, kto ma ochotę na świeżą rybę, własnoręcznie złowioną. Można przyjąć, że jest to kwestia umowna, ew. regulowana przez właściciela lub dzierżawcę konkretnej wody. Wydaje się najbardziej rozsądnym rozwiązanie, polegające na ustanowieniu limitów granicznych. Mówię o stosowanym np. na jednym z moich łowisk ograniczeniu w pobieraniu złowionego szczupaka: od 50 cm do 80 cm. Mniejsze i większe należy wypuścić. Zasadniczo regułę tę wprowadza również RAPR i inne regulaminy poszczególnych gospodarstw rybackich. W GR Szwaderki np. obowiązuje wymiar ochronny szczupaka 45 cm oraz limit 4 kg/dziennie na jednego wędkującego. W teorii zatem, szczupak powyżej 80 cm powinien zostać wypuszczony, ponieważ jego waga przekracza 4 kg? No, nie do końca tak jest ale czy nie można sobie narzucić takiej dyscypliny? Ano można! Zabieram czasem ryby z łowiska. Lubię ja, lubi moja rodzina. Sam podniosłem sobie wymiar do 50 cm i kupiłem taka malutką wagę aby nie przekraczać nigdy limitu. Postawa godna naśladowania? Czy raczej zasługująca na naganę, bo jednak to nie jest takie ortodoksyjne C&R. Odwieczny argument o bezsensie zadawania cierpienia rybom dla samej przyjemności zapewne nie przemówi do zagorzałych zwolenników tzw. "sportowego łowienia". Fakt, że rybacy odławiają wszystko co im w sieci wejdzie, również te ryby, które wypuściliśmy zgodnie z ideą C&R też nie może stanowić argumentu, bo to, że ktoś robi źle, nie znaczy, iż i my mamy tak robić! Słusznie, tyle tylko, że idea dla samej idei nie jest w stanie się obronić. Bo jak jest w życiu? Ano jest tak, że "stoję" sobie pewnego razu na górce i widzę jak na sąsiedniej łódce jegomość ciągnie rybkę. Nawet wędka specjalnie się nie wygięła. Dociąga do burty szczupaczka i za kark wyciąga go z wody. Widzę tego 30-35 cm "potwora"... Słyszę jeszcze długo jak rzuca się i wali o dno łodzi w beznadziejnej walce o życie. Za chwilę mam podobnego, nie wyciągam go nawet z wody tylko jednym ruchem wyhaczam i patrzę jak znika machając ogonkiem. Ja przyszedłem na ryby, mój sąsiad po rybę. Gdybym złowił 55 cm zabrałbym, bo miałem ochotę na rybę na obiad, którego po pracy nie zjadłem spiesząc się na łowisko. Ale jest prawo, są przepisy, które należy stosować. Nie dlatego, że można zapłacić karę ale dlatego, że tak nakazuje zdrowy rozsądek, sumienie, dobry przykład Szwedów, czy innych Niemców. I gdyby mniej było takich wypraw "po rybę", to nie byłoby problemu i żadne C&R nie byłoby potrzebne!
Tego sobie i Wam życzę.

Opinie (15)

kaban

"Sam podniosłem sobie wymiar do 50cm" a toż to dopiero dwulatek przy w miarę wydajnym ekosystemie. Łowisk komercyjnych z natury nie trawię. Być może chcąc złowić szybko cokolwiek na to będziemy skazani. Dla mnie wpis powtarzający wiele wątków na portalu (i choć jestem zwolennikiem "wypuszczania" to już z samego czytania chce mi się rzygać roztrząsaniem tematu kto lepszy C&R czy "ten" który coś weźmie) i nie oceniam bo... . [2012-10-02 14:35]

piotryd

Miło, że skomentowałeś - dziękuję. Jednak chyba nie wychwyciłeś prawdziwego sensu wpisu. Nie chodzi o polemikę: kto lepszy, a o zwrócenie uwagi na nieprzestrzeganie istniejących przepisów i zwyczajów, a skoro nie szanujemy tego co już jest, to jaki sens jest tworzyć coś nowego, dla samej idei. To nie są komercyjne łowiska - nie łowię na takich. Pierwsze wymienione to po prostu prywatne jezioro, drugie - GR Szwaderki, to kilkadziesiąt jezior zarządzanych przez jednego dzierżawcę. Pozdrawiam. [2012-10-02 14:48]

ganjavir

Niestety koledzy dopóki nikt nie będzie kontrolował odłowu sieciami to nic nie wskóra podnoszenie wymiarów:/ C&R Też pewnie nic nie da. Sam wypuszczam, choć z innych powodów niż mały stan rybki. Moim zdaniem dopiero przepisy i kontrole nad wodą rozwiążą problem. W mojej okolicy mam 2 większe jeziora zaporowe. Jednym zarządza PZW. Brak jakiejkolwiek kontroli powoduje wysyp kłusoli którzy biorą wszystko i rozrzucają po krzakach. Drugim rządzi prywatna spółka. Kontrole gęste i częste ale za to ciągną sieciami równiutko i dokładnie:/ [2012-10-03 07:18]

bananos7

Zazwyczaj łowię na rzece Czarna Nida bo teraz mam blisko i jeszcze nie zauważyłem ani jednej kontroli od 2 lat. A sam widze że tzw. "niedzielnych wędkarzy" nie brakuje, którzy biorą każdą rybkę jaką złowią "na patelnie". Może wy wiecie gdzie można zasugerować kontrole nad danym łowiskiem? Ja odkąd zacząłem łowić (3 lata temu) jeszcze nie wziąłem ze sobą ani jednej ryby. I nie dlatego że żadnej nie złowiłem ;). Po prostu nie lubie jeść ryb i nie sprawia mi przyjemności zabicie jej. Mam nadzieje że nie jestem jedyny wśród Was :). Pozdro [2012-10-04 17:28]

rriot

wg mnie artykuł bardzo dobry, nie mnie oceniac samą idee C&R , ale tutaj już dochodzi do pewnego rodzaju fanatyzmu, ludzie którzy zabierają złowione ryby zaczynają być wręcz przesladowani przez tych "akuratnych", jeżeli postępuje zgodnie z RAPR to co komu do tego ?! nie chcesz nie zabieraj twoja sprawa, ale ode mnie sie od...czep. I jeszcze jedno gwoli ścisłości sam nie zabieram wszystkiego co zlowie, aczkolwiek jezeli najdzie mnie ochota na świeżego szczupłego to jeżeli mi się uda trafi na patelke. pozdrawiam [2012-10-05 09:43]

użytkownik

Ja też sam sobie narzucam standard - generalnie nie biorę więcej, niż jestem w stanie zjeść, czy jedną sztukę dł. do 50cm. Pozostałe ryby wypuszaczam, niezależnie od panujących na wodzie przepisów.

Myślę, że wielu z nas bierze ryby do domu, aby po prostu się pochwalić; aby nie wracać z pustymi rękoma. Dla tych wędkarzy polecam wziąć aparat fotograficzny - zrobić sobie zdjęcie ze swoją zdobyczą, po czym wypuścić ją do wody, a zdjęcie pokazać w domu.

Nie zgadzam się z argumentem, że skoro rybę się rani, to już lepiej wziąć ją do domu, niż wypuszczać zranioną. Po pierwsze, dostępne są haki bezzadziorowe, które nie ranią ryb, albo ranią bardzo nieznacznie, jeżeli zachacza się za pysk. Czasem zdarza się, że taka wypuszczona ryba znów bierze, chwilę po uwolnieniu. Po drugie, jeżeli ryba faktycznie jest mocno zraniona hakiem - to właśnie taką rybę powinno się zabić i wziąć do domu.

Każda wypuszczona rybka zwiększa szansę wędkarza przy kolejnym wędkowaniu - po pierwsze rozmnaża się, po drugie znów może wziąć.

[2012-10-06 15:08]

użytkownik

Taki hak bezzadziorowy robi się samemu - kombinerkami! Wystarczy ścisnąć i w zależności od rodzaju stali albo się zagnie albo wykruszy. Wszystkie moje przynęty są tak potraktowane. 1 z powodu ryb, 2 z powodu ewentualnych wypadków w czasie połowu zwłaszcza z dzieckiem. Gdyby nie to, to nie miałbym szans wyczepić szczupaka, który się zaciął na wszystkie trzy ostrza kotwicy... A co do C&R. Jak byłem małym chłopcem to wyciągaliśmy okonie po 30-40cm. Więc brało się 2-3 na obiad czy kolację. Teraz wyciągam po 12-15 cm, więc nie ma co zabrać - robię zdjęcia. Z drugiej strony jak ktoś płaci 20 zł za dzień połowu na jakimś prywatnym łowisku, to też bym brał wszystko jak leci. Nie mniej jednak takie rzeczy to nie kary i kontrole, bo dojdziemy do absurdu, tylko wychowanie od kołyski - żyć w zgodzie z naturą. Wiem ja i wszyscy wiedzą, że są wędkarze, którzy nie przepuszczą żadnej rybie. Ale ich nie ma dużo i nie stanową zagrożenia tak samo jak kormorany. Problem tkwi w kłusowaniu i pustoszeniu jezior przez ich zarządców. Ale to taka sama sprawa jak Amber Gold - ręka rękę myje. Dopóki sobie z tym nie poradzimy, to nic się nie zmieni. My jesteśmy tylko wędkarzami. Ja dziś też pozwoliłem zabrać 44cm szczupaka do domu, ale tylko dlatego że to pierwsza ryba w życiu mojego 6-letniego syna. Następnego o takim wymiarze nie zabierze. Może ktoś mnie za to ganić ale zaszczepiłem chłopakowi bakcyla nie tylko wędkarstwa ale i obcowania z przyrodą. Uczę go szacunku do przyrody, a wszędzie gdzie się nie ruszymy są pety, puszki, PETy, butelki i folie po chipsach. Ja nawet reszty żyłki po odcięciu zestawu chowam do kieszeni i utylizuję w domowym koszu, po to aby żadna ryba się w to nie zaplatała. Uważam, że kary za bezczeszczenie przyrody powinny być srogie ale nie wiele wskórają dopóki nie zaczniemy odpowiednio wychowywać swoich pociech. A to dotyczy nie tylko ryb, ale i poruszania się po drogach, czy życia w społeczeństwie. Pytanie jak to osiągnąć, kiedy nie ma odpowiednich programów edukacyjnych już od przedszkola. Zbieranie baterii czy puszek to pic na wodę-fotomontaż. Jest tak, że w polsce można robić wszystko, a w niedzielę pójść do kościoła, pomodlić się i wyspowiadać - i jesteśmy OK. Możemy żyć dalej, bo mamy wartości... bzdura! Ja - Nie zabijam, Nie kradnę, Nie wierzę! My w PL jesteśmy mistrzami w egzekwowaniu głupiego prawa. Mądrych i fair przepisów nie ruszamy, bo to obciach. Jako wędkarz nastawiłem sie na "okazy". Jak będę chciał zjeść rybę, to kupię śledzie. Ale przede wszystkim chodzi o czas spędzony nad wodą w ciszy i w aurze natury. A tu masz... quad, a za nim cros bez tłumika.... [2012-10-08 01:36]

duch czasu

panowie jest cos takiego jak dotkliwość kary posiadam oprócz naszej karty jeszcze karte niemiecką i szwedzką i zapraszam tam na ryby naszych rodaków i ich temperament wtedy przekonają sie która część dnia dłuższa przepisy mamy dobre ale kary żadne a jeszcze brak kontroli a dwa mentalnośc naszego społeczeństwa jest taka że choć mnie złapią to i tak mi fige zrobią bo niska szkodliwość społeczna czynu czyli można kraść wszystko i wszystkim a co dopiero ryby pozdrawiam [2012-10-09 08:09]

camelot

Oto temat - w którym każdy ma rację ! - A czy ktoś pomyślał i zadał sobie pytanie: - Czy to sprawiedliwe ? - Gdy jedni zabierają z łowiska wszystko jak leci, a jak za małe na patelnię, to zawsze kot chętnie się pożywi albo kury. A drudzy nie biorą nic i płacą tyle samo za składki ! Coś mi tu nie pasuje ? Przecież, jakby na to nie patrzeć - każda podarowana na powrót do wody ryba , to tak jak zarybianie ! - Za darmo ! - Po to, aby inni napychali worki ? Skoro PZW ponosi koszty zarybiania, a więc są to konkretne pieniądze, - to może, niech jako rekompensatę za darmowe zarybianie, - deklarowani C&R swój udział odbierają w postaci zniżek w składkach ? - Proponuję 50 % zniżki ! - Ale za to, wędkarz z odznaką C&R przyłapany na zabieraniu ryb, - zostaje dożywotnio zdyskwalifikowany i pozbawiony prawa do wędki nad wodami PZW ! Ciekaw jestem , co Wy na to ? Pozdrawiam serdecznie ! [2012-10-12 02:16]

robert12031983

Jestem za camelot bardzo interesująca propozycja dla PZW, ja osobiście przez cały sezon zabieram może 2 sztuki, a moi koledzy wszystkie jak leci i gdzie tu sprawiedliwość??? Płacimy takie same składki deklarujmy przy opłatach łowie i zabieram albo łowie i wypuszcza i płacze 50% mniej [2012-10-12 20:43]

camelot

OK ! - Robert ! - Zapisuję Cię na pierwszą listę ! Będziesz pod NR. 2 - zaraz po mnie ! Lubię zjeść , ale zabierać nie muszę ! - Niech sobie żyją, za obopólną korzyścią ! - Ja korzystam na kasie, a rybka na życiu i wolności , PZW na wydatkach , a i Ci którzy będą płacić więcej za zabierane ryby też będą zadowoleni, bo dzięki tym co nie zabierają, będą łowili więcej i większe ! Pozdrawiam serdecznie ! P.S. - Szkoda , że tylko nas dwóch do tego interesu ? [2012-10-13 20:35]

mada997

można gadać i tak nie dotrze, mam znajomego który bierze wszystko chociaż zamrażarka pełna ryb. pytam kiedyś po co bierzesz jak masz jeszcze w zamrażarce "płace to biore, a poza tym inni biorą to czego ja mam nie brać" nie jeżdże juz z nim na ryby, w pracy narzeka że tam nie ma ryb on tam nie jeżdzi itp. itd [2012-11-15 18:50]

pawelz

NR 3 :). Ale 50% to chyba jednak przesada. 20 max 30%. Pamietajmy, ze wypuszczajac rybe, nie zawsze mamy 100% pewnosc ze dojdzie do siebie. Pamietajmy, ze lowiac, zajmujemy stanowisko w wodzie innym. Nawet na lowiskach C&R ktos musi je dorybiac. Zwlaszcza wody gorskie. Kontrola tez powinna byc, zeklbym nawet wzmozona, bo tu zaczynac chodzic o konkretne pieniadze. Bez lepszej kontroli jedyne co zyskamy, to uszczuplenie budzetu. Juz widze wielu takich co zaplaca polowe a ryby beda ladowac w krzakach. itd itp. Jednak pomysl jak najbardziej godny uwagi [2012-11-16 09:40]

michal0087

Moim zdaniem to tylko odpowiednie wychowanie albo strażnik przy każdym wędkującym inaczej porządku nie będzie. Tylko to pierwsze to u nas za kilka/dziesąt lat a drugie jest nie wykonalne. Nie ma co się spierać czy wypuszczać czy zabierać to indywidualny wybór, po to jest regulamin żeby go przestrzegać, jeśli złowiona ryba jest wymiarowa, poza okresem ochronnym itp to bierz jak chcesz a jak nie to wypuść. Poza tym logika podpowiada, że gdyby zabierać tylko te ryby, które można a kasa ze składek szła by na zarybianie(zrównoważone) to nie powinno być braku ryb. [2012-11-18 22:35]

użytkownik

***** [2013-05-09 09:56]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej