Czarna Łacha w upalną sobotą - zdjęcia, foto - 4 zdjęć
Kolejna upalna sobota , patrzę na termometr i własnym oczom nie wierząc (+29,8 stopnia ) moje myśli tylko i wyłącznie skierowane są ku kolejnej wyprawie nad wodę. No przecież co dopiero wróciłem z nocnej nasiadówki nad Odrą z Mirkiem ( kolegą dzięki któremu wędkarstwo mnie urzekło i dostałem gruntowo-spławikowego świra) a już tylko myślę o rybach. Wpadam do domu i od samych drzwi mówię do żony i dzieci iż mają 30 minut by się spakować i jedziemy na Czarną Łachę. Nie musiałem długo namawiać bo już po 20 minutach byliśmy w aucie i parkowaliśmy pod sklepem kupując prowiant na wyjazd. Z nocki została mi zanęta i robaki więc nic innego nie przyszło mi do głowy jak spożytkować w/w dobrodziejstwa.
Zajechaliśmy szybko i przy brzęczeniu komarów zaczęliśmy rozkładać sprzęt. Miejsc było bardzo wiele ale jakoś mnie ciągnęło do poprzedniego miejsca gdzie po raz pierwszy zasiadałem nad wodą na tym zbiorniku, szybkie zbrojenie wędki z gruntówki na spławikówkę i na haczyk czerwone a do wody zanęta. 10 - 20 - 30 minut i nic. Postanowiłem raz jeszcze sypnąć zanęty i czekam na efekty. Upał straszny , dzieci biegają od stanowiska do stanowiska bawiąc się miło , bardzo się cieszą kiedy jadą na ryby bo mogą się wybawić i połykać bakcyla wędkarskiego. Muszę się przyznać że zadziwiają mnie za każdym razem kiedy jedziemy nad wodę bo widzę jak w ich młodych oczkach widać coraz bardziej błysk ekscytacji i zabawy z wędką w roli głównej. Pytają co i jak , a do czego jest podbierak ? a czemu spławik jest taki długi a nie taki obły? itd itd...
Mijały tak minuty za minutami kiedy moja żona złapała małego okonia o czym oznajmił mi wielki wrzask młodszego z synów który leciał na złamanie karku z krzykiem ' poooooooooooooooooodbierak ' , ależ miałem ubaw z niego bo okonek niewielki a wrzasku narobił jak by miał z 2 kg :).
Kolejne chwile bez brania i na wodę ląduje zestaw z białym na haczyku. Czekam jeszcze chwilę i patrzę a tu nagle spławik bum i pod wodą , zacinam i co ? no i leszczyk. Malutki ale jest 1:1 w sztukach. Bo by z Żoną to tak właśnie mamy jak jedziemy wspólnie na ryby to już pojedynek damsko-męski gotowy :). na sztuki idzie ostra walka. Wracając do pojedynku było 1:1 i moja męska duma nie pozwalała mi na to by dać się pokonać i to przez własną osobistą żonę. Niestety przegrałem , bo oto po 20 minutach usłyszałem jest !!!! no i była śliczna czerwono płetwa płotka która przesądziła o wyniku tej rozgrywki ... 2:1 dla kobiety :)
Później to już jedynie tylko komary i opalanie ale mi pozostało ale wyprawa przednia i rodzina na łonie natury w komplecie czego wszystkim życzę i pozdrawiam Marek.
Autor tekstu: Marek Z
marek-debicki | |
---|---|
Nie jest ważna ilość złowionych ryb ale obcowanie z przyrodą, w szczególności wspólny, rodzinny pobyt nad wodą i relaks. Ponadto jak w przysłowiu "Czym skorupka za młodu..." dobrze, że zaszczepia się dzieciom ideą odpoczynku na łonie natury. Pozdrawiam i za wpis *****pozostawaiam. (2011-08-29 10:44) | |
kostekmar | |
A żona się czasami nie buntuje? Dobrze, że jeszcze cala rodzina zabiera się z Tobą na ryby. Nie mają wyjścia :-) Przynajmniej dzieciaki się dotlenią, a Ty wiadomo, spełnienie z wędką w ręku. Połamania. (2011-08-29 11:18) | |
ROICKI | |
Witaj, bardzo fajnie że zabierasz całą rodzinkę. Moje wyprawy nad wodę są z córką żona jeszcze się nie namówiła i tak jak piszesz połyka bakcyla - ostatnio zakładała białego i pinkę na haczyk nazywając niezwykłą kanapką i na tą kanapkę złowiliśmy leszcza ponad 1kg ale była zabawa coś niesamowitego - ponoć można nie tylko spędzać czas z dziećmi przed telewizorem.... (2011-08-29 15:41) | |
SiechMarek | |
Nie właśnie moja połowica z wielką radością jedzie ze mną i synami na ryby a biorąc pod uwagę iż jest w 5 miesiącu ciąży ( będzie kolejny wędkarz w domu ) to super wypoczynek i dla niej i dla maluszka jeszcze w brzuchu... Połamania wszystkim , Marek (2011-08-29 16:05) | |