
Ustroń k/Wisły. Na razie czyściutka. - zdjęcia, foto - 6 zdjęć
O ochronie środowiska naturalnego napisano już tak wiele, że kolejny wywód na ten temat może tylko dołączyć to wielu nieczytanych artykułów tzw. nudnych. Bo przecież świadomość w społeczeństwie coraz większa, a i dostęp do informacji ogromny, więc długo się zastanawiałem nad tym czy cokolwiek przenieść na „papier”, co mi siedzi „na wątrobie”.
Chcecie przeczytacie, ocenicie, skomentujecie i albo odrzucicie w całości lub coś zostanie(…)
W październiku, po raz kolejny (trzeci), byłem na szkoleniu w Ustroniu k/Wisły. Oczywiście jadąc tam cieszyłem się niezmiernie, że chwilę odpocznę (od codziennych obowiązków służbowych) w przeuroczym miejscu, jakim jest Beskid Śląski. Tak też się stało, ale…to, co zobaczyłem z jednej strony mnie, wędkarza - pstrągarza ogromnie ucieszyło, lecz w tej samej chwili tak mną wstrząsnęło, że mało aparat nie wypadł mi z ręki! Otóż, aby się dostać piechotą do Ośrodka Wypoczynkowo-Szkoleniowego, należy przejść przez mostek na rzece Wisła Mała, która to płynie z m. Wisła, gdzie nasz Król skoczni A. Małysz stawiał pierwsze kroki i tak rozsławił miasteczko i całą Polskę na świecie. Szkoda tylko, że inni mieszkańcy okolic nie robią tego samego, a wręcz przeciwnie. Bo jak można określić to, co zobaczyłem w rzece Wisła Mała. Przechodząc po mostku wiszącym najpierw zauważyłem (takie moje skrzywienie wędkarskie, że zawsze szukam stojących pod prąd, Kropków) kilka pstrągów żerujących tuż przy moście. Radość moja była – niestety – krótka, bo w tej chwili się odwróciłem i zobaczyłem rzekę… pełną mleka! Pstrągi gdzieś nagle zniknęły, za to pojawił się smród. I tu można by zakończyć szybciutko ten wywód, gdybym nie zdał sobie sprawy, że przecież jestem w miejscowości, co w folderach reklamowych ma nazwę „uzdrowisko”. Ba nawet regulamin połowu jest ma tablicach przy mostach. Każdy, kto był w Wiśle i okolicach wie, że podziwiać piękno natury jest gdzie oraz z wypoczynkiem związanych atrakcji wiele. I tu skojarzenia i porównania, jakie nasunęły mi się na myśl dały cały obraz naszego społeczeństwa.
Z góry przepraszam tych, którzy nie ustają w wysiłkach, aby nasze, także wędkarskie środowisko naturalne było czyste i wolne od wszystkich tzw. dobrodziejstw cywilizacji w postaci puszek, reklamówek oraz innych pozostawionych na łowisku i nie tylko - śmieci!
Przypomniały mi się sytuacje, jakie zastaję często na szlakach będąc w Tatrach. Bez względu na porę roku nasi rodacy starają się tam „zabłysnąć” strojem, wyposażeniem turysty, a to w najnowsze aparaty fotograficzne, kamery, narty, czapki, swetry, po prostu cały przegląd najnowszej mody zarówno tej elektronicznej, jak i tekstylnej. W lato super plecaki, a w nich cała reszta wyposażenia turysty, jak napoje, jedzenie, chusteczki higieniczne, papierosy i inne. Oczywiście nikomu nie zaglądam do plecaka. Wszystko to (opakowania „po”) można spotkać na swej drodze usłanej zamiast kwiatkami - to śmieciami. Takie same znaleziska są nad rzekami i jeziorami bez względu na ich wielkość. Dlaczego piszę też o wędkarzach? Już odpowiadam. Sprzęt, jaki sobie fundujemy na swoje wyprawy te wędkarskie i te turystyczno-krajoznawcze jest nie tylko drogo i często zakupiony po wielu wyrzeczeniach oraz w tajemnicy przed małżonką - jak wiemy w domu są zawsze ważniejsze rzeczy do kupienia, a na ryby wystarczy haczyk i leszczyna, – kto z nas tego lub czegoś podobnego nie słyszał od kochanej małżonki(?) Sam ciężar zabieranych na wyprawy sprzętów często przekracza nasze możliwości, aby w jednym podejściu wnieść go na łowisko. Analogiczna sytuacja jest na szlakach górskich. Niesiemy to wszystko z sobą, bo pić i jeść się chce. Waga pełnej butelki 1,5l wody do picia, puszki z napojem, kanapek i innych smakołyków - ośmielę się napisać - jest kilkaset krotnie większa niźli opakowań po nich! Ale, co tam jesteśmy przecież zmęczeni. A to samą wyprawą po szlaku, (bo to ciągle w górę, a i w dół też niełatwo), a to rzucaniem zanęty i samym połowem „okazów” na wyprawie wędkarskiej.
Zastanawiałem się, zatem czy my społeczeństwo na tyle dojrzałe, że wiemy, jak odczytać skomplikowaną czasem w swojej zawiłości technicznej instrukcję obsługi nowego aparatu fotograficznego czy napisanej w innym języku niż nasz polski sposobu dbałości o nowo zakupioną wędkę zrobioną w najnowszej technologii nanowęglowej, super lekkiej, ale mało odpornej na uszkodzenia mechaniczne, a nie potrafimy czytać oraz stosować się do nich prostych zasad zachowania się nad wodą i szlakach turystycznych! Przecież puste opakowania, jakie dzisiaj się stosuje są też super lekkie. Po spożyciu czy zużyciu zawartości można je z łatwością (wkładając niewielki w to wysiłek) pomniejszyć do małych rozmiarów. Nawet samo znoszenie z gór czy z nad wody nie wymaga wysiłku. U wejścia do dolinki czy gdziekolwiek „bliżej cywilizacji” koszy na śmieci jest wystarczająco. A jak nie mamy na tyle siły, aby zabrać po sobie śmieci to lepiej zostańmy w domu oglądając TV, bo jeszcze zasłabniemy z wysiłku, a jak taki sam słabeusz będzie chciał nam pomóc to o tragedię nietrudno.
Wracając do początku mojej wypowiedzi. Dziwi mnie, że w tak czystej skądinąd rzece, jaką jest Wisła Mała, w biały dzień (nie namawiam do robienia tego broń Boże w nocy lub kiedykolwiek) pojawiają się takie ścieki. Przycieś są tam oczyszczalnie. Są odpowiednie służby, które mają dbać o naturę. I muszę przyznać, że same miejscowości uzdrowiskowe są czyste. Lecz nie wierzę, że to był jednostkowy wybryk jakiegoś bezmózga, bo awaria to nie była.
Napisałem te moje spostrzeżenia, bo boli mnie to, że jak rozpocznie się sezon 1-go stycznia znowu zastanę ogrom śmieci nad wodą i wiosenne roztopy ukażą jeszcze więcej. A stan wód się nie poprawi zapewne do tej pory. Mam jednak taką nadzieję, że kiedyś czytanie i stosowanie się do tych jakże prostych i nieskomplikowanych zasad zachowania się nad wodą, szlakach turystycznych i w ogólnie pojętej przyrodzie, przyniesie wymierny skutek w postaci czystości naszego w końcu środowiska naturalnego odpłacając nam obfitością estetyczną fauny i flory.
Autor tekstu: Sławomir Szyłejko
![]() | SiwyDym |
---|---|
Ode mnie 5 bo to naprawde dobry artykuł polecam (2010-11-08 15:35) | |
![]() | kaban |
Przyznam szczerze,że oczekiwałem Twojego wpisu na koniec sezonu w kropki.To co piszesz to niestety szara rzeczywistość i mam niestety świadomość tego,że ten proces będzie tylko narastał.Nasza (ogólnie rzecz ujmując)świadomość ekologiczna i co za tym idzie kary(za łamanie stosownych przepisów)są zdecydowanie zbyt niskie i nie egzekwowane w odpowiednim stopniu.Mam płonną nadzieję,że doczekam czasu kiedy się to zmieni.Czekam Sławku na bardziej optymistyczne wiadomości i pozdrawiam. (2010-11-08 16:22) | |
![]() | Amitaf |
Witajcie! Grzegorzu, ten sezon na kropki skończył się dla mnie tak na prawdę pożną wiosną – niestetyL. Co prawda byłem na zakończenie sezonu w Sierpniu, ale bez rewelacji. Jeden wymiarek (oczywiście wrócił do wody) i kilka nie wartych wspomnienia. Od chłopaków z SSR Łobez, dowiedziałem się, że dzień przed moją wyprawą „elektrycy” zrobili swoje. Podziwiałem, więc tylko piękno Regi. Ale jeszcze niespełna 2-ce i nowy sezon, który, mam nadzieję przyniesie mi więcej czasu na Kropki. Pozdrawiam wszystkich serdecznie. (2010-11-09 09:28) | |
![]() | Amitaf |
Witajcie! Grzegorzu, ten sezon na Kropki zakończył się tak na prawdę dla mnie późną wiosną:( - niestety! Co prawda to byłem jeszcze na zakończenie sezonu w Sierpniu na Redze, ale bez rewelacji. Jeden wymiarek +35 i kilka niewartych wspomnienia (wszystkie oczywiście w dobrej kondycji wróciły do wody). Od chłopaków z łobezkiej SSR dowiedziałem się, że dzień przed moją wyprawą, rzekę na tym odcinku wyczyścił "elektryk". Dowiedziałem się o tym wracając drogą do auta. Chłopaki ze straży zatrzymali się i pogadaliśmy chwilę o efektach połowu(...)Odcinek na który chadzam jest odcinkiem leśnym, jak większość Regi. Podziwiałem, więc tylko piękno rzeki i okolicy. Ale jestem dobrej myśli, bo już za niespełna 2-ce nowy sezon. Mam nadzieję, że będę miał więcej czasu na Kropy. Pozdrawiam wszystkich serdecznie. (2010-11-09 10:43) | |
![]() | M@rek |
W naszym pięknym kraju powinno być tak jak jest np. w Szwecji. Tam każdy zakład, który pobiera wodę z rzeki, musi mieć oczyszczalnię i spust wody powyżej punktu poboru, a jak wypuści do rzeki zanieczyszczenia, to później sam się ich "napije". A kary za takie "barwienie" wody też są kosmiczne, więc żadna firma tego nie robi. Ale póki w naszych władzach panoszyć się będzie kolesiostwo to tak nie będzie nigdy i co jakiś czas rzeki będą zmieniać kolory, jak kameleon. (2010-11-09 15:50) | |
![]() | kamaz |
artykuł dobry, nawet bardzo! i faktycznie problemy tego typu i inne były, są i będą co za tym idzie kompletny brak egzekwowania mega kar, które obecnie są śmiesznie niskie. (2010-11-09 16:03) | |
![]() | lowca1987 |
Człowiek czuje się dumny bo mieszka inaczej niż zwierzęta i za toczy tamto umie. A tak naprawdę jest inaczej. Człowiek jest po prostu idiota wywalać rzeczy do własnego domu gdzie mieszka. Przecież naturo do ziemia a wiadomo ze ziemia jest naszym domem wiec po co wywalać koło wodfy lubinne miejsca. zostawiam 5 zadobry artykuł (2010-11-10 09:19) | |
![]() | rozap37 |
Bardzo dobrze napisane .. 5 (2010-11-13 14:47) | |
![]() | u?ytkownik70140 |
5 (2013-05-12 16:29) | |