Czwartek nad Radomką
Michał Bartos (micbar1)
2009-04-24
Czwartek 11:00 - wyjazd nad Radomkę. Planowałem pojechac na borki ale zmieniłem plany.
Kilka korków, świateł, zakrętów i jestem na miejscu. Pech mnie prześladował od początku wyjazdu. Gdy tylko dojechałem na miejsce samochód zakopał mi się na dołku. Na szczęście życzliwośc pobliskich mieszkańców pomogła mi się stamtąd wydostać.
Rozłożyłem wędki i czekam. Po 10 minutach mój kolega z którym wędkuje wyciągnął płotkę 15 cm na spławik. Ta wiadomość uszczęśliwiła mnie (miałem nadzieje że złowimy więcej). Kolejny czas spędziłem gapiąc się we wskaźniki brań. Po około dwóch godzinach zadzwonił dzwonek, zacięcie i jest..mam rybę. Niestety kolejna ok.15cm płoć. Wędka do wody i czekam na kolejne brania. Po godzinie kolejna ryba wpadła na mojego białego robaka. Tym razem był to karaś ok.20 cm.
Miejsce w którym siedziałem było strome. Ta stromość dała o sobie znać przy 3 braniu, gdy krzesło na którym siedziałem z sunęło się i wpadłem do wody!(nie polecam tego osobom które nie potrafią pływać:P) Zimna woda, do tego branie spaprane. Kolejny objaw pecha. Całe szczęście za chwile branie wróciło, i wyciągnąłem okonia 20 cm. Pech nadrobiony fartem.
Godz. 18 należy wracać do domu. Wyjeżdżając chciałem ominąć dół w którym się zakopałem. Tym razem zakopałem, się na polu, na szczęście obyło się bez pomocy i szybko wróciłem na trasę. Korki na drogach są długie i ciągną się po kilkadziesiąt metrów.
Na 19 byłem w domu. Skrobanie okonia nie jest miłe(ze względu na jego kolce) ale po usmażeniu, super jedzonko. Z okazji iż są egzaminy gimnazjalne i mam od szkoły wolne, w piątek mam zamiar pojechać na planowane wczoraj Borki.