Czy duże rzeki umierają?
Konrad Małyszko (konradmaly)
2011-04-30
Za Gierka woda przypominała zupę a dokładnie rosół, tyle plam oleju i innych tłuszczy płyneło kierunku Bałtyku. Stał most drewniany najdłyższy w Europie, duma i chluba miasteczka. Ryby brały choć smak był troszkę ropodobny. Jednak rzeka żyła. Boleń w warkoczu skakał aż woda bryzgała od wyskoków uklei i jelcy. Ławice leszczy płyneły pod prąd pokazując swoje złote grzbiety. Przy brzegu atkowały szczupaki i sandacze na rafce. Woda żyła tak jak najlepiej mogła.
Pamiętacie jeziora za Gierka? Jak wygladały tafle jezior ile uklei, wzdręg mąciło regulane fale na wodzie? Pierwszymi oznakami nadchodzącej tragedii były spokojne tafle bez spławiania, ucieczek czy pogoni. Dziś te same znaki nadchodzącej tragedii widać na dużych rzekach. Cisza tylko szum płynącej wody.
Czy tak jest na waszych dużych rzekach?
Staram się śledzić działalność ZG PZW w zakresie ochrony i gospodarki w rzekach. W Wiadomoścach Wędkarskich znajdziecie artykuły o ochronie łososia, troci, głowacicy. Nie widziałem nic o pomyśle na gospodarkę w dużych rzekach. Co to oznacza? Moim zdaniem nie ma w tym temacie pomysłu. Dlaczego tak twierdzę. W naszej rzeczywistości duże rzeki płyną przez rejony zarządzane przez wiele okręgów PZW. Każdy okręg ściąga haracz za połów w jego rejonie zarządzania a czy dba o tę wodę? Przeciesz ryby nie wiedzą w który okręg je wpuścił i płyna tam gdzie czuja sie najlepiej i gdzie najwygodniej żyć. Z punktu widzenia okregów PZW dbanie o te wodę jest nie ekonomiczne, lepiej zarybić zbiornik zamknięty z tego miejsca ryby nie uciekną, chyba że na haczykach zadowolonych wędkarzy.
Jeszcze kilka lat temu można było kupić zezwolenie krajowe na połów w dużych rzekach. ZG PZW otrzymywał dodatkowe fundusze na opiekę nad dużymi rzekami i prowadzenie programów ogólnopolskich. Moim zdaniem powinniśmy wrócić do tego typu zezwolenia, nie naruszymy tym samorządności okręgów. Okręgi mogą wyznaczyć łowiska specjalne dodatkowo płatne. Jeśli ZG PZW wszystkie uprawnienia deleguje na okręgi to podważa sens istnienia ZG.
Jescze jedna sprawa mnie od dłuższego czasu niepokoi. Jak to jest, że ja płacę składkę na ochronę i zagopodarowanie wód a na tej wodzie rybacy otrzymuja pozwolenia na ich odławianie. To może zróbmy inaczej oddajmy wody rybaką niech oni onie dbają i zarybiają a my zapłacimy im za licencje zezwalające na połów na wędki?
Konrad