Czy RAPR jest obowiązkowy nad wodą?
Zbigniew Sobierajski (Zibi60)
2013-04-15
Może to uroda tego forum, że na jedno, wydawałoby się retoryczne pytanie są trzy strony dyskusji, choć odpowiedź padła w dwóch pierwszych postach. Staram się nie zabierać głosu w tematach prowadzących do kłótni, ale zdecydowałem się podsumować tą polemikę swym wywodem. Miała to być odpowiedź w w/w temacie, ale ze względów objętościowych zamieszczam jako wpis na blogu.
Jestem członkiem komisji egzaminacyjnej i chciałbym rozwiać Wasze domysły i pomysły na nie. Otóż wszystko zależy od ludzi, od sposobu prowadzenia takiego egzaminu. Nasza komisja zawsze uważała, że należy go traktować edukacyjnie. Była to rozmowa starszego kolegi wędkarza z młodym, nowo wstępującym, która miała go przygotować do uprawiania swojego hobby zgodnie z istniejącymi przepisami, aby "nie zatonął" rzucony na szerokie wody. Poruszaliśmy - przypominam, że w formie dyskusji - wiele tematów przyrodniczych (m. inn. życie i budowa ryb, jak odróżnić gatunki..., mamy tablice poglądowe), społecznych, prawnych i RAPR też omawialiśmy. Wszyscy zostali poinformowali o możliwościach dalszego dokształcania (strony internetowe, zawody dla dzieci). Nie widzę nic gorszącego w zaznajomieniu nowych członków z zapisami RAPR, jeśli zakończymy temat informacją, że każde łowisko może go zaostrzyć i trzeba przed łowieniem na nim zapoznać się z regulaminem tam obowiązującym.
Prowadziłem takie zbiorowe egzaminy (dyskusje) gdzie na sali było ponad 50 chętnych - i daliśmy radę. Serce się radowało ze znajomości zasad wędkarskich przez niektórych młodych uczestników egzaminów. Zapamiętałem także dwunastolatka, który „nie czuł tematu” i nie odpowiedział na żadne pytanie, nie podjął dyskusji nawet. Okazało się, że to chore ambicje tatusia go tam sprowadziły.
Panuje psychoza, a na tym forum jej nie łagodzicie, że egzaminów albo nie ma, albo jest to mały pikuś, nie dajecie pozytywnych tylko negatywne przykłady. Jeśli nie zaczniemy edukować od wstąpienia, to nie oczekujmy na cuda w przyszłości.
Już kilka razy apelowałem, żeby nie walczyć z wiatrakami na portalu, tu powinniśmy się skupić na tym co można - w obecnych warunkach - zrobić dla naszego koła, naszych członków. Zauważcie ile naiwnych pytań zadają na forum młodzi, niedouczeni adepci naszego hobby - jak myślicie kogo to jest wina ?
Mecenas Walczak od kilku lat próbuje robić to, do czego ma powołanie, chęć i wykształcenie, popierajmy go w słusznych postulatach na jego stronie, nie szukajmy sensacji i nie pokazujmy jacy z nas „gieroje” opluwając - często anonimowo – PZW, którego jesteśmy członkami – jak można s..ć we własne gniazdo? Przykłady postępowania kilku herosów z naszego portalu nie są chyba dobrym przykładem dla młodych, powściągliwość i roztropność jest bardzo cenną cechą.
Może jestem idealistą, może coś ze mną „nie tak”, ale tak to widzę. Przykłady podane przeze mnie są wzięte z życia z działalności, po prostu zweryfikowane. Niech posłużą jako wskazówka (nie mylić z – wytyczne) do Waszych dalszych działań.