Czystość na łowisku

Kultura niektórych wędkarzy pozostawia wiele do życzenia. Jak wyglądają brzegi jezior i rzek nikomu nie trzeba przypominać. Wystarczy stanąć z wędką na popularnym wśród wędkarzy stanowisku by już po chwili odechciało się łowić. Pudełka po robakach, butelki po napojach (również „wyskokowych”), puszko po piwie, pety i różnego rodzaju inne brudy pozostawione przez miłośników wędkowania skutecznie psują atmosferę. Szczytem niegrzeczności (to nie jest właściwe słowo) jest wrzucanie tego wszystkiego do wody.

Trochę lepiej wygląda sytuacja na łowiskach komercyjnych. Tam zapewne sprząta sam właściciel, lub z powodu dużej liczby osób łowiących, wędkarze sami się pilnują. Dziwi fakt, że chcielibyśmy zająć stanowisko czyste, a sami nie potrafimy zadbać o to by takie było. Ile kosztuje posprzątanie po sobie miejsca łowienia? Tyle co wartość jednego plastikowego worka na śmieci. O ile przyjemniej wędkuje się w takim miejscu? Tu proszę, by każdy sam sobie odpowiedział…

Można posunąć się jeszcze jeden krok do przodu. Kiedyś wędkując w okolicy miejscowości Gościm w Puszczy Noteckiej znalazłem rewelacyjne miejsce płociowo-leszczowe. Kłopot w tym, że na pomoście oraz wokół niego było strasznie brudno. Dodatkowo butelkami po słodkich napojach zaczęły interesować się owady. Nie ukrywam, że strasznie mnie to irytowało. Wziąłem 60-cio litrowy worek na śmieci (zawsze mam ich kilka w pudełku wędkarskim) i posprzątałem ten „syf” po kimś. Zajęło mi to 5 minut, nic nie kosztowało, nie była to ujma na honorze, a wędkowało się bardzo przyjemnie. Ponadto nikt nie mógł mnie posądzić, ze to moje śmieci.

Jeżeli prawdziwi wędkarze będą dawać dobre wzorce i zachowywać czystość na łowisku wówczas ci, którzy dopiero wchodzą w tajniki łowienia również będą postępować podobnie. W sumie jest nadzieja, że nad brzegami naszych rzek i jezior będzie naprawdę czysto i przyjemnie.