Długość przyponu do ciężarka
Grzegorz (Grzegorz Wedkuje)
2013-03-20
Dostałem dziś wiadomość, a w zasadzie pytanie: (…) Jak pan montuje zestaw ?? Jaki ciężarek, jaka długość przyponu miedzy ciężarkiem a haczykiem ???(…)
Zacznijmy od tego, że jestem Grzegorz, lub po prosty „ty”. Trzydzieści parę wiosen nie robi ze mnie jeszcze pana ;) No ale na temat.
Niby wszystko oczywiste. Każdy wie jak zawiązać, ogólne zasady nie są tajemnicą. Przypon znacznie cieńszy niż żyłka główna - około 50 cm długości, niewielki ciężarek, krętlik, haczyk, trzy supełki i sru, do wody… Albo, co gorsza, odwijamy fabrycznie wiązany przypon i łączymy z zestawem.
A ja mam inaczej. No może nie całkiem, ale jakieś zasady łamię. Oczywiście moim zdaniem łamię je w słusznym celu – zwiększenia szans na złowienie ryby.
Ołów – nie mniejszy niż 80g i to przy najniższych stanach wody w Wiśle. Na co dzień 150g., a jak w sklepie nie ma, to od biedy 100g. Jest jeszcze wariant wytapiania ciężarków. Za formę służą aluminiowe, okrągłe foremki od świeczek/podgrzewaczy, za materiał – stare akumulatory. No jest przy tym trochę zabawy, ale w jeden dzień wytopimy z Kumplem około 100 ciężarków, po 50 na głowę. Na pół sezonu, może trochę więcej problem rozwiązany. Taki wytopiony ciężarek ma 150-200g.
Dlaczego aż taki ciężki? Ano dlatego, że Wisła nie stoi w miejscu, tylko zasuwa z prędkością około 7km/h (na powierzchni). To niewiele, ale masy wody jakie z tą prędkością płyną to potężna siła (700 – 3000 m3/s.). Do tego głębokość 5-10m. A hak z przynętą ma być tam, gdzie ja chcę, a nie gdzie chce Wisła.
Przypon – nigdy maszynowo (fabrycznie) wiązany, nawet na drobną rybę. Za dużo razy straciłem branie, bo „oryginał” nie wytrzymał. Ja robię przypon z tej samej żyłki, która jest nawinięta jako główna. Czyli żyłka 0,40, przypon 0,40. Wariactwo? A właśnie, że nie. Po co klasyczny przypon jest cieńszy? Żeby był słabszy, żeby w razie czego nie tracić uzbrojenia zestawu. A ja nie chcę mieć słabszego przyponu. W razie czego i tak puści na supłach. Pytanie, na którym, na tym przy haku, na końcu przyponu, czy na końcu żyłki głównej? Ja sobie wymyśliłem, że ma trzaskać na końcu przyponu, czyli tracę przypon z hakiem. A jak to spowodować? Ano wiążąc supły. Przypon z żyłką główną łączę dużym krętlikiem. Podczas wiązania supła żyłką główną do krętlika owijam 7 razy, czyli powstaje taka długa szubieniczka, bardzo mocna. Dowiązując przypon (z tej samej żyłki) do krętlika robię tych owinięć tylko 5. To nadal nie jest mało, w zasadzie standard to 5-6, ale jest to teoretycznie słabsze wiązanie niż z 7. owinięciami. W praktyce wychodzi to mniej więcej tak, że w 50% przypadków rwę tam gdzie chcę, w 30% tracę ołów, w 20% tracę sam hak. Dodatkowo zawsze należy pamiętać o stoperze chroniącym supeł przed ołowiem.
I teraz jeszcze jak dla mnie kwestia kluczowa, mianowicie długość przyponu. Moje przypony nigdy nie mają mniej niż 100cm, z reguły jest to około 130cm. Odwijam żyłkę ze szpuli prawie na rozciągnięcie rąk (około 180cm), potem „na bogato” wiążę supły, zostaje mniej niż 140cm. Dlaczego taki długi? Z tego samego powodu, dla jakiego jest taki gruby. Ma być mocny, a im dłuższy odcinek żyłki, tym większa amortyzacja przy szarpnięciach, czy nawet spokojnym holu. METR TO MINIMUM, i koniec. Ta długość ma jeszcze jedną zaletę. Pod wodą, im przynęta dalej od ciężarka, tym bardziej podatna na ruchy wody, czyli innymi słowy, ładnie nam chodzi po dnie. A ryby to lubią.
Haki – tu wielkiej kombinacji nie ma. Hak ma być duży, kuty, z oczkiem i zadziorem, ciemny. Rozmiary jakich używam to:
2 – na miętusy
1 – na sumy i węgorze: pęk rosówek
0/1 – na sumy: filet, babka
Żyłka – już wspomniałem, preferuję grubość 0,40, ciemna lub kamuflażowa. Zasada cały czas ta sama, ma być mocna i przystępna cenowo. Tę miałem ostatnio: Dragon Super Camou Fedder. Mogę polecić, nie miałem żadnych problemów, pomimo że najgrubsza dostępna jest tylko 0,35. W tym roku jednak poszukam czegoś innego, stawiam na moc. Polecacie coś? Wiem, istnieją plecionki. Nie potrafię, nie lubię, one nie lubią mnie.
Kumpel i jego kolega Gaduła, śmieją się ze mnie, że z takim sprzętem, to mogę iść na wojnę, nie na ryby. No cóż, jakiś rodzaj potyczki zapewne to jest. Zawsze istnieje szansa, że zarzucając zestaw trafię rybę ciężarkiem w głowę i już jest moja ;)