
Do trzech razy sztuka-zakończenie wakacji - zdjęcia, foto - 7 zdjęć
30.08.12 godzina 4 rano- budzi mnie okropny hałas dobiegający z mojego telefonu. Zaspany biegnę do niego jak najszybciej i wyłączam. Kilka godzin później budzę się i zdaję sobie sprawę że zaspałem.
Zrywam się z łóżka, biegnę do łazienki się ogarnąć, jem śniadanie i wybiegam z domu z wędką.
Na łowisku jestem o 11:23. Pierwszy rzut moim killerem (woblerkiem)-nic. Drugi podobnie. Trzeci-uderzenie... Podciągam rybę do powierzchni i przynęta wystrzela z pyska ryby, a z moich ust głośne "kurde!". Idę dalej. 2 rzut na nowym miejscu-zaczep. Po chwili zaczep zaczyna pulsować. Znów podciągam go do powierzchni, ryba trzepie łbem i się spina.
Znowu wykrzykuję "kurde!". Zdenerwowany idę na następny staw. 2 rzut w płytką zatoczkę i zaczep. Po chwili zaczep zaczyna pulsować. Ryba "wyskakuje" do połowy swojej długości a przynęta wystrzela i trafia mnie w nogę. Co ciekawe- To nie mógł być pysk okonia, był za wielki. Podejrzewam że to bass wielkogębowy, ale jeszcze tego nie stwierdziłem. Zmiana przynęty na obrotówkę (1) i wyjmuję okonka 15cm, na tym koniec. Przez następne 30 minut nie mam brania, więc idę do domu.
Następnego dnia (31.08.12) wypad nie planowany. O 15:33 jestem na miejscu. 10 minut rzucania killerem nie daje efektu. Zmieniam przynętę na manns"a predatora na główce 6g z anti snagiem. 6 rzut na głęboką wodę i zacinam niezwykle walecznego okonia. Wyciągam go na brzeg. Miarka pokazuje 21 cm. Nieźle jak na takiego niekumatego jak ja ;)
Idę na następny staw. Zakładam "killera". 1 rzut, prowadzę przynętę kawałek od wielkiego głazu. W ułamku sekundy wypływa spod niego okoń około 30cm, atakuje przynęte a ja myślę "no to teraz pójdzie" i faktycznie, poszedł. Usiadłem na brzegu załamany. Po chwili wracam na poprzedni staw i zaliczam 12 i 1/2 okonka (nie robiłem im zdjęć bo zabrałem je do domu, każdy chyba wie po co). Kilka następnych minut bez brań zniechęciło mnie, więc poszedłem do domu.
01.09.12 (dziś ;) ) budzę się o 11, pierwsza moja myśl: "do trzech razy sztuka". Szybko się ubieram, robię śniadanie, pakuję sprzęt i wybiegam z domu. Około 25 minut później jestem na miejscu. Pogoda idealna... 0 wiatru, słoneczko grzeje, dziś musi się udać!.
Znów w ruch idzie killer. Pół godziny rzucania i nic. Idę na następny staw. Rzucam, rzucam, rzucam bez efektu. Idę kilka metrów dalej. Posłałem woblerka do zatoczki. Znowu zaczepo-ryba!
Holuję do powierzchni i ukazuje mi się piękny okonek. wyślizgiem wyciągam go na brzeg, on się szamocze i wypluwa przynętę, zmierza ku wodzie, ale byłem zdeterminowany i rzuciłem się na brzeg, złapałem go. Piękny gruby okoń! Miarka pokazuje 24 cm. Od razu pojawia się banan na mojej twarzy.
Rybka ląduje w wiaderku. Pewnie teraz pomyślicie że jestem mięsiarzem. No właśnie- co to by była za szczęśliwa historia, gdyby garbusek skończył na patelni? Dlatego tak się nie stało.
Wziąłem go do domu, pochwaliłem się i odniosłem z powrotem tam gdzie jego miejsce :)
Dla tych którzy mi nie wierzą: http://www.youtube.com/watch?v=O3PL7YpnLxs&feature=youtu.be
Takim okonkiem zakończyłem wakacje i sezon wędkarski (w czasie szkoły nie chodzę na rybki :/). Zobaczymy co przyniesie następny rok!
Wiem że najlepszy to ten wpis nie jest i rybki też małe, ale mi to wystarcza :)
Pozdrawiam, Paweł.
![]() | ryukon1975 |
---|---|
Zgadza się najważniejsze że Tobie to wystarcza a przyjdzie czas i na większe rybska.:) Nikt nie zaczyna od okazów. (2012-09-02 10:21) | |
![]() | damian-wojcik |
hefeed8 ma racje na poczatk ciesz sie , że wogóle coś złapałeś:P (2012-09-02 10:26) | |
![]() | DelTor0 |
Najwazniejszy czas spedzony nad woda :) 5 (2012-09-02 10:36) | |
![]() | Abramis96 |
Super rybki, a co do ich spinania to wydaję mi się że masz za "twardą" wędke. (2012-09-02 19:33) | |
![]() | Tomekoo |
Od czegoś trzeba zacząć ;) gratki udanej wyprawy ;) Pozdro;) ***** (2012-09-04 15:30) | |