Dociąż gumę na sandacza
Sebastian Kowalczyk (Sebastian Kowalczyk)
2013-09-30
Po ciepłych miesiącach zostało tylko wspomnienie, a nadchodzący chłód zelektryzował niejednego łowcę sandaczy. Osobiście prawdopodobnie nie wyruszę nad wodę w najbliższych dniach, ponieważ urodził mi się syn i muszę poświęcić trochę czasu na wychowanie młodego wędkarza. Co prawda samo wędkowanie zeszło na dalszy plan, ale za to pobyt w domu umożliwił poklepanie trochę w klawiaturę, a być może przy okazji uda mi się komuś pomóc lub coś podpowiedzieć. Ponieważ o przynętach gumowych zostało powiedziane pewnie już prawie wszystko, każdy mniej więcej wie jak powinien dobierać kolory i w jaki sposób skompletować zawartość pudełka na jesienne wyprawy, chciałem chwilę czasu poświęcić na zagadnieniu obciążenia przynęt silikonowych. Temat niby banalny, jednak uwierzcie mi, że od tego jakiego ciężaru główki jigowej użyjecie do uzbrojenia swojej gumy, często zależy czy ryby w ogóle zainteresują się przynętą. Podczas kupowania haków, najpierw należy zwrócić uwagę na ich wytrzymałość.
Średnio w sezonie zostawiam w wodzie kilka kilogramów ołowiu. Relacja jakości do ceny główek to w tym wypadku kluczowa sprawa.
Od razu należy sobie odpuścić haki, które da się rozgiąć w rękach. Pewnie ktoś się tu oburzy, ponieważ łowienie miękkimi hakami pozwala zmniejszyć straty w przynętach. Może i racja, jednak biorąc pod uwagę, że podczas łowienia sandaczy z zasady hamulec kołowrotka betonuje się na amen, prędzej czy później spotka was spotkanie z rybą, która rozegnie hak w czasie pierwszego odjazdu. Podczas pierwszej takiej przygody, gdy już dotrze do delikwenta, że w łowisku w którym łowi, oprócz maluchów między 50 a 60cm, są około metrowe kabany, jest już po ptakach, ponieważ na większości naszych wód, taka potyczka zdarza się najczęściej raz na sezon. Ktoś może stwierdzić, że jeśli hak nie będzie najsłabszym elementem zestawu, to ryba może złamać nam wędkę. Nic podobnego. Hamulec w dobrym kołowrotku spinningowym odda pierwsze kilka metrów plecionki podczas zrywu ryby, jeśli nawet dokręcony jest na tyle aby pozwolić na skuteczne wbicie haku, podczas zacięcia. Przy odjeździe jeśli całkowicie nie zbaraniejemy (zdarza się to niestety) będzie parę sekund na odkręcenie hamulca. Na rynku wędkarskim wybór haków jest ogromny. Aby nie przepłacać kupuję zazwyczaj haki Provocatora. Pozwoliłem sobie na tą reklamę ponieważ uważam, że dobre rzeczy należy promować. Łowię nimi ponad trzy sezony i właściwie nie da się Provocatorom nić zarzucić. W przypadku haków cena jest ważna. Średnio w czasie jednego sezonu schodzi mi kilka kilogramów ołowiu. Podczas łowienia sandaczy nie da się na główkach zaoszczędzić. Wędkarz często jest zmuszony podać przynętę w miejsce, w którym na 50% ją urwie. Co jednak począć. Sandacze uwielbiają karcze, powalone do wody drzewa i wszelkiego innego rodzaju przeszkody, które pewnie są już obwieszone przynętami jak choinki. Aby Was zbytnio nie zanudzać tymi wywodami, przejdę od razu do znaczenia ciężaru główek jigowych. Z moich obserwacji wynika, że nie ma żadnego gotowego schematu ani prostej recepty.
Posiadanie przy sobie haków w różnych rozmiarach i ciężarze jest tak samo ważne jak różnorodność kolorów i kształtów przynęt silikonowych.