Dopaść Marcowego Klenia

/ 8 komentarzy / 22 zdjęć



Dopaść marcowego pięknego klenia  to mój cel od kilku lat ,niestety póki co nie udało mi się  przechytrzyć  żadnej ładnej kluski lecz cały czas próbuję może się uda kto wie . 15.03.19 zaczynam swój spinningowy wędkarski sezon , w końcu się doczekałem po kilku miesiącach posuchy wrócił sezon długo wyczekiwany i pełen nowych planów i  wyzwań . Niestety  pierwsze wyjście nad wodę w tym sezonie i co i pogoda do bani kompletnie , bardzo silny wiatr w porywach nawet do 100 km i ta ciągła tworząca się fala na wodzie nie pozwalały na komfortowe łowienie do tego woda  bardzo podniesiona wychodząca z koryta nie ułatwiała mi zadania , większość fajnych miejsc pozalewane  tak że gdzie nie gdzie musiałem wchodzić  prawie po pas wody więc nie było za ciekawie , ale czego się nie robi dla wędkarstwa .  Temperatura również nie dopisywała na termometrach 7 stopni odczuwalna 2 stopnie więc tak nie za fajnie , ale jak to mówią nie ma złej pogody dla wędkarza są tylko źle ubrani wędkarze  , ja na całe szczęście na zły ubiór nie narzekałem i było mi w miarę ciepło , w miarę ponieważ gdy wchodziłem po pas wody robiło mi się coraz chłodniej a to z tej racji że moje spodniobuty  nie są ocieplane i trzeba było sobie radzić bez ocieplaczy . 
Zaczynam łowienie na kompletnie dużej wodzie pierwszy raz w sezonie  , przez dużą wodę nie wiem nic o nowych miejscach jakie się porobiły przez zimę , można było by powiedzieć łowię trochę po omacku . Na swój zestaw końcowy zakładam malutką blaszkę w kolorze złotym z chwościkiem  na kotwiczce i zaczynam ta nie równą walkę z aurą pogodową  , kilkanaście rzutów oddanych w jednym miejscu i przesuwam się kawałek dalej w miejsce .  Każdy mój rzut w zaplanowane miejsce kończy się niestety zwianiem przynęty w całkiem inne miejsce , no cóż trzeba to jakoś wytrwać i machać dalej , wiatr w porywach naprawdę jest mocny przechodząc w kolejne miejsca czasem czuję się jak latawiec na wietrze ,ale jest dobrze nawet jak nie ma ryb. Kolejne miejsca i kolejne zmiany przynęt , tym razem  zmieniam na najmniejszy rozmiar spinmada 4 g w kolorze srebrnym i macham nim jak tylko mi się uda w zaplanowany punkt  , ale wichura robi swoje no cóż , ja cały czas próbuję przechytrzyć jakąś kluskę ale wszystko dziś nie wychodzi , zero aktywności ryb na wodzie nie zachęca do dalszego łowienia ale trzeba próbować .
Przedzieram się przez suche knieje by dostać się do kolejnej miejscówki ,zalanej miejscówki dotarłem zmieniam przynętę może teraz wobler  , zakładam salmiaka horneta imitacja płoteczki  i zaczynam rzuty jeden drugi , trzeci rzut za rzutem woda pędzi  a ryb jak nie było tak nie ma , zastanawiam się czy nie lepiej było by spróbować sił na nieco mniejszej rzece  , może tam było by trochę inaczej kto wie . Jedyną aktywność którą było dziś widać nad wodą to aktywność bobrów , tyle drzew powycinanych przez ich siekacze że głowa mała  , co miejsce to praktycznie widać tam obcowanie bobrów. Kolejne zmiany przynęt nie poskutkowały  niczym  , cały czas beż żadnego efektu docieram do miejsca końcowego swej pierwszej sezonowej kleniowej wędrówki , teraz rozpalam sobie ognisko szybka kiełbaska i ziemniaki z ogniska do tego gorąca herbata i wracam o kiju do domu . Przede mną kolejne marcowo – wiosenne kleniowe wyprawy troszkę lepsze jak ta dziś .
16.03.19 Drugi dzień wiosennych zmagań za kleniami  tym razem już nie samotnie a w trzy osobowym składzie , ruszamy nad nieco mniejszą rzeczkę Rawkę miała być znów Bzura ale niestety po sobotnim wypadzie i bardzo długiej wędrówce w poszukiwaniu ryb gdzie moje otwarcie sezonu było na zero , stwierdziłem że może by zmienić i spróbować sił na mniejszej wodzie bo Bzura niestety poszła w górę i nie dało się łowić komfortowo.  Na miejscu meldujemy się o godzinie 7 szybkie przygotowanie sprzętu i ruszamy w wodę , po pierwszych kilku miejscach już widać że w tą dość  ładną i słoneczną niedzielę nad wodą nie jesteśmy sami , jest kilku wędkarzy ciekawe jakie oni mają wyniki ale my próbujemy swoich sił każdy z nas łowi na inne przynęty a to malutkie obrotóweczki , spinmady , czy woblerki  ale także malutkie cykadki jak i gumowe imitacje małych rybek i wodnych robaczków .  
Rzeka fajna z fajnymi potencjalnymi miejscami gdzie może być ryba , na początek wybieramy górę rzeki i idziemy w zaplanowany punkt łowiąc na różne sposoby , po kilku miejscach każdy z nas dalej na zero ale nie poddajemy się łowimy dalej i wymieniamy się swoimi spostrzeżeniami na dane tematy wędkarskie dotyczące dzisiejszych połowów .
Na początku naszego miejsca startu czyli przy stary młynie  niektórzy mogą wiedzieć gdzie to jest , dno i miejsca jak i sam  woda fajna głębokie miejsca porośnięte trawą z różnymi kryjówkami z podwodnych korzeni , niby miejsca fajne a wyniki zerowe im wyżej w górę rzeki tym i całkiem inne miejsca piaszczyste dno woda płytsza a i sama rzeka wydaję taką prostszą do odczytu , ale widać oznaki bytowania wędkarzy i łowionych tu ryb co i róż mijamy w miejscówkach łózki po skrobanych rybach niestety nie fajne widoki.  Przystajemy na fajnym odcinku rzeki dość głębokawym i rzucamy w dołki pod drugim brzegiem , jedni nastawieni na klenia drudzy na okonie niestety póki co ani jedna ani druga ryba nie ma ochoty współpracować z nami i jesteśmy na tak zwane zero .  
 Aktywność ryb na wodzie również jest zerowa , a my próbujemy dalej być może jest jeszcze za wcześnie i woda za zimna ale ciężko powiedzieć my zamiast się  zagłębiać  czemu ryby nie biorą woleliśmy się za nimi pouganiać mimo tego że nie brały .Docieramy do naszego punktu docelowego w górze rzeki i zmieniamy kierunek , wracamy do punkty w którym zaczynaliśmy czyli do młyna i zaliczamy kilka miejscówek w dole rzeki , dół rzeki całkiem inny niż góra rzeka bardziej kręta z licznymi powalonymi drzewami i nieco płytsza jak góra rzeki , próbujemy swoich sił we trzech niestety każdy z nas bez brania tak jak by ryba jeszcze nie żerowała fakt faktem woda i pogoda robią jeszcze swoje , docieramy do końca naszej dzisiejszej wędrówki i kończymy łowienie na zero , zamiast ryb złowiłem z drzew dwie blaszki może następnym razem ryba dopiszę .     
23.03.19 Kolejna wędrówka brzegiem Bzury cel jak na marzec przystało spinningowy klen , wyruszam o godzinie 10 pogoda można było by rzec piękna słoneczko , niebo błękitne a na termometrze 10 stopni na plusie .Docieram na miejsce i widzę na dzień dobry że woda w końcu spada co bardzo cieszy oko wędkarza , do tego widać dużą aktywność wędkarzy większość z nich to wędkarze łowiący na spławik ciekawe jakie mają wyniki pomyślałem i poszedłem w swoje wyznaczone miejsce zaczynające wędkarską wędrówkę . Rozkładam sprzęt na koniec zakładam malutką obrotóweczkę mepsa srebrną w niebieskie kropki w rozmiarze zero i zaczynam łowienie w ten piękny sobotni dzień , maszeruję swoim nie lubianym brzegiem by zobaczyć co tam się pozmieniało po zimie , czy porobiło jakieś fajne miejsca lub popsuło te które były no to zaczynamy . Pierwsze miejsce jest to miejsce w którym wiem że bytują klenie co roku zobaczymy popróbuję może się trafi ,oddaję rzuty pod brzeg i bardzo wolniutko zwijam kolejne rzuty postanowiłem porzucać w zatopioną jeszcze trawę i zwijam tuż nad taflą wody z nadzieją że coś pokusi się na moją blaszkę , ale po kilkudziesięciu rzutach nic a nic , postanawiam rzucać pod drugi brzeg i zwijam po wachlarzu zwijając wolno przynętę spoglądam na wodę i szukam pierwszych aktywności ryb . Pogoda słoneczna więc łatwo będzie dostrzec jakąś aktywność ryb , spoglądając w prawą stronę z biegiem wody dostrzegam spław ryby  mała zbiórka do czegoś co wpadło do wody , ja pomału zakańczam rzuty w tej miejscówce i ruszam dalej .
Kolejne miejscówki to że tak powiem domowe miejscówki które znam nie od dziś , dobieram tylko przynęty pod miejsca i macham dalej , biczuję wodę różnymi blaszkami czy tez malutkimi wobkami w różnych kolorach niestety nic nie przynosi rezultatu ,i tak z miejscówki w miejscówkę po chociaż jedną rybkę tą pierwszą w sezonie .Pogoda piękna rzekł bym śliczna aż czuję pod pływem przemaszerowanych kilometrów że za ciepło się ubrałem , co sprawiło że już pływam no ale dam radę i idę dalej , przystaję w dość ciekawym miejscu taki nie duży dołek pod nawisem drzewnym i zaczynam go obławiać , najpierw mała obrotóweczka ta niestety nie przynosi rezultatów , więc zmieniam przynętę na gumę imitacja raczka i podrzucam pod wiszące gałęzie czekam az opadnie na dno i podbijam i tak cały czas opad podbicie , opad podbicie i nic zero efektów nagle za plecami słyszę szum odwracam się by sprawdzić co to , niestety kajakarze urządzili sobie spływ to ja już wiem że ryba po tym spływie nie będzie brała , a tym bardziej kleń zostanie przepłoszony wiosłami  
Idę dalej niestety już teraz nastawiony negatywnie tymi kajakami , zmieniłem swoją przynętę z gumki na małą złotą blaszkę w rozmiarze zero i wchodzę w kolejne miejsce , chodź już bardzo zniesmaczony tymi kajakami , rzuty oddaję najpierw pod drugi brzeg próbuję wrzucać się w tworzący się warkocz pod drugim brzegiem i zwijam wolniutko po wachlarzu licząc na jakiś strzał , tak kilkadziesiąt rzutów oddanych i nic a nic pora na rzuty pod brzeg pod wodną roślinność może tu będzie stał jakiś kleń który się skusi na moją przynętę , niestety było to mylne myślenie bonie miałem nawet brania . Przemierzam kolejne kilometry jedyny plus dzisiejszej wędrówki jest taki że w powietrzu czuć w końcu wiosnę , aż chce się wędrować z wędką mimo że ryba nie bierze , maszerując do następnego miejsca napotykam kolejnego łowcę który wybrał się na polowanie , siedział dumnie na kamieniu i wypatrywał ryb kormoran bo o nim mowa , niestety tych ptaków jest coraz więcej nad Polskimi wodami które sieją spustoszenie w śród ryb no ale niestety my nie możemy nic z tym zrobić  , gdy ten mnie zobaczył momentalnie odfrunął pewnie w inne miejsce polować a ja maszerowałem dalej . 
Docieram w ostatnie miejsca dzisiejszej wyprawy fajne bystrza kończące się spokojnymi rozlewiskami pomyślałem tu zostanę i prze biczuję te miejscówki a nóż widelec jakaś rybka wpadnie , na zestaw końcowy założyłem longa w kolorze złotym rozmiar zero i zacząłem atakować  wodę , rzuty w rozlewiska pod rosnące tam drzewa nie przyniosły mi żadnego rezultatu prócz zaczepów , to popróbowałem swoich sił w bystrzach wody niestety i tam było tak samo najprawdopodobniej troszkę za wcześnie jeszcze u mnie na rzece by ryba brała i trzeba czekać na lepsze dni i ciepłe noce przede wszystkim , zrobiłem kilka fotek zwinąłem sprzęt i zacząłem kierować się w kierunku domu , prócz kilku kleszczy na spodnio butach których zaczyna robić się zatrzęsienie i kormorana nie spotkało mnie nic nad rzeką oby kolejne wyjścia były trafniejsze .
W kolejnych dniach również byłem nad rzeką niestety wyniki nie powalały i wszystko na zero , więc postanowiłem czekać tym razem do kwietnia .

 


4.7
Oceń
(10 głosów)

 

Dopaść Marcowego Klenia - opinie i komentarze

kabankaban
+3
Ja tam narzekać nie mogę bo trochę połowiłem kleni w tym jeden 50+ i kilka czterdziestek więc marzec był niezły a co w kwietniu to się jeszcze zobaczy. Przy silnym wietrze osobiście rezygnuję z wędkowania bo za bardzo mnie to wkurza. Łowię w niedużych i silny wiatr niweluje celność oddawanych rzutów a to ma u mnie ogromne znaczenie. (2019-04-02 17:53)
juscinjuscin
+1
U mnie znowu odwrotnie - woda jest tragicznie niska. Co prawda widać aktywność ryb, ale te duże gdzieś znikły i w niedzielę zaliczyłem dwa mini kleniki po 15cm. (2019-04-02 21:58)
TomekooTomekoo
+1
Ja co miesiąc od początku ryb odhaczam po jednym kleniu , 51,48 i ostatni nie zmierzony ale myślę ładne 50+ . Fajną masz rzekę , ja łowię w Warcie więc teraz ryby rozbiegane i mało aktywne są , aczkolwiek często łowię zimą i wiosną ,i są to ryby większe niż latem . Kolejna jest jesień z duzymi okazami kleni . Tyle że początki jakie by nie były zawsze cieszą czymkolwiek zahaczonym na końcu zestawu . Pozdrawiam i zostawiam piąteczkę , fajny wpis (2019-04-03 17:18)
Dartne99Dartne99
0
W marcu najlepiej biorą na kukurydzę (2019-04-04 06:30)
wyprawy brzegiem wyprawy brzegiem
0
Dartne kolego to prawda ale nie kazdy z nas próbuję na kukurydze , nie którzy po prostu wolą próbować sił ze spinningiem a tu w marcu bywa różnie pozdrawiam (2019-04-04 10:12)
Dartne99Dartne99
0
Rozumiem sam próbowałem na spining woblery zero blaszki z czerwonym chwostem dwa i ze cztery spięte za to dużo na kuku wszystkie nie mniejsze jak 40+ (2019-04-04 12:52)
kabankaban
+1
Ale tu własnie chodzi o to żeby je złowic na metodę którą się najbardziej lubi w tym wypadku spinning. Będąc nad rzeką wiem, że gdybym chciał je po prostu złowić to siadłbym z lekką gruntówką bądź przystawką i po temacie klenie zaliczone. Mimo wszystko wiedząc, że mogę wrócić do domu bez brania to i tak wolę spinning. (2019-04-05 16:06)
wyprawy brzegiem wyprawy brzegiem
+1
Kaban dokładnie zgadzam się z Tobą w 100 % mi sprawia wielką frajdę spinning i na tą metodę poświęcam czas nawet jak wyniki są zerowe w takie miesiące jak te pozdrawiam (2019-04-05 22:46)

skomentuj ten artykuł