Dragon Hornet guide select-próba sił
d. k. (luxxxis)
2016-01-19
Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka-ta stara maksyma w moim przypadku sprawdza się w 100%...Od ilości swoich dziwactw na wędkarskiej płaszczyżnie robi mi się czasem słabo a po głowie kołacze się myśl że coś ze mną nie tak...Bo czy normalnym jest sprawdzanie każdego węzła dwa razy? i wiązanie na nowo zestawu po każdym poważnym zaczepie czy rybie?albo targanie z sobą kubła zbędnego balastu w postaci cęgów,kleju,drutu i bóg wie czego tam jeszcze?Czasami łapię się na tym iż jestem w tym wszystkim jakiś dziwny,że zbyt poważnie podchodzę do swej pasji,jak ksiegowy czy matematyk...To jazda na skraju wariacji w moim przypadku.Wszystko musi być cacy,sprawdzone i doświadczone życiem,kręcioł ma chodzić jak szwajcarski zegarek,linki ma być w sam raz,zawsze świeżej i nie styranej,agrafki i osprzęt tylko znany od lat-najlepiej testowany w NASA...Wszystko może być brudne, oklejone rybimi łuskami sprzed trzech sezonów ale zawsze bezbłędnie działające,tak jak chcę,w każdych warunkach,gdy na wobku jaki wygrzebię z pudła odkryję zmęczoną kotwicę to żyć mi to nie da i choćbym pękł to muszę ją natychmiast wymienić...nawet w minus 15st celcjusza.Tak więc wyobrażcie sobie jaką rewolucję ,jaką radykalną zmianę odczuł mój mały wedkarski światek po wymianie jego podstawowego elementu,jego serca-kija....Moją starą ,poczciwą Millenkę znałem na wylot jak zły szeląg,znałem jej każdą zaletę i wadę,była moimi oczami i zmysłem dotyku gdy turlałem wabiki w potokowych rynnach,była przedłużeniem mojej ręki....Z ciężkim sercem odstawiłem ją na zasłużony urlop,niech babcia odpocznie chociaż raz:) jej miejsce zajął nowszy model-Dragon Hornet guide select o cw 4-18 i tak lubianej przezemnie akcji x-fast.Dodatkowo moje obawy pogłębiał faktiż przesiadka nastąpiła w zimie i na piekielnie trudnym przeciwniku-potokowcu,rzecznym świrze co potrafi podczas holu być częściej w powietrzu niż w wodzie. Aura i cel wypraw podniosły poprzeczkę dla kija skrajnie wysoko,tu nie ma mowy o bylejakości w czymkolwiek,tu musisz podać każdą przynętę jak snajper,precyzyjnie ją położyć,idealnie poprowadzić pośród ogromu zaczepów czując każdą zawadę,kamień czy pojedyńczy patyk.Wiedza o tym co masz pod przynetą to klucz do sukcesu,musisz odróżnić na kiju ciąganie po otoczakach od szorowania po iłach,nie wyczujesz tego-żle podasz przynętę i umoczysz kolejny raz.Twój kij powinien być dla ciebie jak laska dla ślepca,musi bezbłędnie działać z wędkarzem w jednym teamie i gadać jego głosem gdy on nie widzi.Nowy Hornet po kolei zaliczał wszystkie stopnie wtajemniczenia-podawałem nim lekkie nimfy i turlałem nimi po dnie,ciagałem pekate woblery pod prąd i balansowałem wachadłówką w toni,grałem małymi jigami by za chwilę znów powrócić do woblerów,ciąłem wczas stuknięcia opornych potoków i holowałem zacięte ryby na samej skórce.Kij zdał te testy wyśmienicie,przypasił mi tak jak ongiś Millenka:)Czuły i delikatny z piekielnym,dragonowskim zapasem mocy,to czuć od razu po wzięciu do ręki,ten power bije od niego,a to wszystko okraszone nowoczesnym wykończeniem i zaopatrzone w rekojeść rezonansową...O rzeczach banalnych w tym kiju jak przelotki (choć świetne) czy rodzaj węgla w blanku nie bedę i nie zamierzam pisać-to inżynierski bełkot i średniozrozumiały zresztą,ja jestem od ryb,od ich połowu,jestem pasjonatem i tylko w tej kwestii mogę zabrać głos.Hornet na stałe już zadomowił się u mnie,i tak jak babcia Millenka napewno nie raz zagości na moich zdjęciach z wedkarskich wypraw,jego uniwersalność za tym przemawia,pokochają go moje szczupaki i klenie,oj pokochają:)
Dzisiejszy wypad z nim był przysłowiową wisienką na torcie....były świece i szalone odjazdy z krótkiego dyszla,był terkot mordowanego hamulca i wyślizgi rosłych kropków po skutej brzegami Wierzycy,nawet poczciwy debil szczupły postanowił dziś się na nim zameldować. Reasumując-Dragonowski Hornet to dobry patyk za rozsądne pieniądze,wart grzechu.Usilnie szukałem w nim wad-czy to problemy z akcją,wielkość przelotek,czułość prowadzonego zestawu...nie znalazłem nic,no może tylko to że rękojeść rezonansowa lepiej "łapie śnieg i lód" niż tradycyjny korek czy też pianka-jest z grafitu i bardziej się wyziębia,ale z drugiej strony to nie ma co się dziwić gdy łowi się w grubo na minusie,tak jak dziś na ten przykład...Pozdrawiam.Luxxxis