Dragon Nano Core Spin 28
d. k. (luxxxis)
2016-10-24
Tegoroczne rozpoczęcie sezonu szczupakowego okazało się lekkim falstartem,zewsząd dochodziły głosy o miernej aktywności ryb,"jutro będzie lepiej" wmawiałem sam sobie gdy spływając miałem na koncie ledwie kilka miarusów...Mimo usilnych starań i zaciętych,codziennych potyczek pośród trzcinowisk nic co miałoby choćby jedynkę z przodu nie zwiedziło wnętrza mego obszernego podbieraka,miało być lepiej a było w zasadzie coraz gorzej,ostatnim gwożdziem do trumny była fala upałów jaka nawiedziła północną polskę...
Wody moich ulubionych łowisk-rozległych płycizn porośniętych rzadką trzciną z wystającymi kępami wiklinowych krzaków---zamieniły się w zieloną ,przegrzaną zupę,brak tlenu w połączeniu ze spadkiem przejrzystości do kilku centymetrów wprowadził zastępy drapieżców w jakąś formę letargu,apatii,ich aktywność spadała na łeb na szyję.
Przestały reagować na zwykłe,standardowo prowadzone wabiki,czasem tylko jakiś otępiały podrostek odprowadził zaciekawiony przynętę pod burtę pontonu nie uderzając w nią nawet...
Jedynie agresywny opad i dropshot jeszcze jakoś do nich przemawiały,postanowiłem pójść w ten deseń,dozbroić się i przejść na wąską specjalizację...
Tak narodziła się potrzeba posiadania odpowiedniego kija,maxymalnie krótkiego,szybkiego,w x faście badż w faście,o ugięciu najlepiej progresywnym.
Wszelkie przesztywnione sandaczowe konstrukcje odpadły na samym wstępie ,moim celem były szczupaki i okonie przecież,jego długość miała oscylować poniżej dwóch metrów z prostej przyczyny---wygoda oraz to że ten czynnik przekłada się na pracę wabika-im krócej tym lepszy start ma przynęta,pracę nadgarstka łatwiej jest na nią przenieść,ta staje się żywsza,agresywniejsza a tego właśnie mi trzeba.
Po namyśle i przewertowaniu nastu forów wędkarskich ,po przeczytaniu chyba z miliona recenzji i porad sprzętowych mój wybór padł na Nano Core Spinn 28 w faście,o dł 1,83m i widełkach cw 7-28g----ideał pomyślałem,skrojony podemnie i moje bolączki...
Jako bonus w nim potraktowałem rękojeść z pianki EVA (lubię ją) i dopełnienie całości w postaci wysokiej klasy przelotek,uchwytu czy lakieru nawet--to dragon przecież,moja stajnia od lat,tu brak lipy.
Po pierwszym wypadzie odkryłem w nim kolejny bonus---blank wprost niesamowicie przenosi wszelkie dane z końca zestawu ,zwykłe telepanie ogonka rippera czuć nader wyrażnie,pierwsze uderzenie szczupłego aż mnie zaskoczyło i zgłupiały nie zaciąłem:)
Dziwne to było,krótkie,szybkie "trzepnięcie",zgoła odmienne od standardowego przysiadu esoxa,dałbym głowę nawet że w jakimś tam stopniu się zląkłem :) Poważnie...ale w to mi graj.
Początkowo pewnym dyskomfortem były same rzuty--tu kłania się nawyk przy trzymaniu się kurczowo długości od 2,20 wzwyż a tak właśnie miałem przez blisko 15lat,krótsze kije mają ciut inne "ładowanie",szybciej wchodzą w swój "moment"---tak też było i ze mną,piorunem złapałem z nim kontakt.
Samo ładowanie blanku przebiega w nim bezproblemowo w swoich widełkach cw ,kij posyła gdzie zamarzę wszystko co mu podepnę w tej wadze a chce jeszcze i jeszcze...stanąłem w tej materii na sliderach 36g dalej to już miałem lekkie obawy ,szkoda kija na zabawy z grawitacją.
Operowanie nim z racji wagi i długości okazało się przyjemną sprawą,kijek doskonale rozróżnia rodzaj dna pod główką jiga czy podskubywania zaciekawionych okoni,dłoń z marszu otrzymuje pełen pakiet danych i gdy trzeba kwituje je cięciem z nadgarstka.
Sam hol na Nano Core przebiega spokojnie,kij potrafi zapracować na całej swej długości gdy zajdzie taka potrzeba a ryba nurkuje pod dno łodzi,dzielnie trzyma nawet te zapięte poza obrysem pyska czy za samą skórkę,trochę obaw miałem czy nie pogubi mi wyrośnietych okoni w przyłowie nic takiego jednak się nie stało,procent spadów w zasadzie nie istnieje.
Po blisko czterech miesiącach wybitnie intensywnego spinningowania policzyłbym je może na palcach jednej
ręki i to tylko po długim zastanowieniu,co ma na to tak bagatelny wpływ ? sam blank? transmisja ? niewielka długość która przekłada się na szybsze cięcia w czas? --tego nie wiem i nawet nie chcę wiedzieć,cieszę się tą niewiedzą jak mogę.
Jako ciekawostkę dodam że Nano przyjął też na "pokład" poza gromadą esoxów i okoni ,liczne stadko wyrośniętych krasnopiór i ....dwa liny,oba zapięte za pysk,z tylną kotwicą w pysku,a jakie bicie miały...:)
Niejeden szczupak tak siąść nie potrafi jak te dwa dzielne ,zielone prosiaki.
Wszystkie wcześniejsze ustalenia odnośnie tegoż kija,te zbierane po różnorakich forach,opinie kolegów czy katalogowe zapewnienia samego producenta spełniły się w stu procentach,wszystkie poza jednym w zasadzie---chodzi mi tu o rzekomą wąską specjalizację "pod łódż" tej rodziny wędzisk,to niestety nieprawda.
Nano Core doskonale wręcz radzi sobie podczas zwykłego brodzenia i kuszenia drapieżników pośród zamierającej przybrzeżnej roslinności,jest świetnym kompanem na wiślanej główce podczas sandaczowego obstukiwania dna a nawet gdyby był dłuższy ciutek to pokazałbym mu w styczniu potokowce...
Wąska specjalizacja? eee,nie sądzę,rzeczy dobre nie mogą się marnować i leżeć odłogiem:)
Pozdrawiam.
Daniel Luxxxis Kruzicki