Zaloguj się do konta

Dublecik sandaczowy-2011r

Najpierw był telefon do kolegi...(jak zawsze zresztą).Jeżdzimy na Wisłę na zmiany.On zdaje mi relacje ze stanu wody,brań.Jak brały to o której godzinie i na co-i przede wszystkim w jakim miejscu.Od 2004roku prowadzę zapiski z każdej wyprawy-polecam to każdemu bo po latach tworzy się z tego istna encyklopedia wędkarskiej wiedzy.I nie jest to poradnik z ,,empiku,,lecz suma wszystkich przeżyć spędzonych nad rzeką.Litry wylanego potu,setki minut straconych nerwow gdy powinno a niestety nie bierze.To Ci wszyscy fajni ludzie spotkani nad Wisłą,i wciągające rozmowy z nimi.To wielokrotne ,,przymusowe ,,kąpiele w rzece.Miliony komarów.Pokrzywy wyższe od człowieka.To skóra spalona słońcem.Kumpel daje mi ,,namiar,,na dobra opaskę.Jestem wkurzony bo niejednokrotnie łowiłem na niej bez dobrych rezultatów-po za boleniami...Mam dylemat,jechać w swoje miejsca,lub na,,opaskę,,swojej niewiary.Wybieram miejsce podane przez kolegę.Po 2 godzinach przytrzymywania woblerów wzdłuż opaski,mam dosyć-zaczynają marzyć mi się 30cm kleniki.Ale że uparty jestem jak osioł więc lowię dalej.W pewnym momencie powyżej mnie uderza z ogromna siła sum-no to mam pozamiatane lowisko z sandaczy-teraz grasuje tutaj król Wisły.Nie próbuję go zlowić,bo sprzęt mam zbyt,,kruchy,,jak na taka rybę.Pewnie skończyłoby się tak jak zbyt często-przetarta żyłka,i drżenie rąk tak silne iż trudno utrzymać kij w ręku.Postanawiam zejść niżej opaski,ide po skarpie na łąkę,gdybym szedł kamieniami to było by po rybach.Kilka minut i znów jestem na dole.Tutaj mi się podoba,w opasce jest wyrwa ze wstecznym nurtem,widać oczkująca drobnicę.Łowie na Dorado Classica.Wypuszczam go na 20 metrów w dół rzeki i przytrzymuję na początku wyrwy.Dalej nie mam brań.Zakładam na agrafkę Rapalę Original-kilka przeciągnięć wzdłuż wyrwy i mam mocne branie.Miejsce jest bez większych zaczepów,więc po 5 minutach na brzegu ląduje 60cm sandacz.Odpinam rybę,piję łyk herbaty,i z racji tego że sandacz nie narozrabiał zbytnio podczas holu ,łowie dalej w tym miejscu.Po 20 minutach mam kolejne branie.po prostu w miejscu gdzie był wobler robi się potężny wir-zacinam w tempo,ryba odchodzi kilka metrów od opaski.Przywiera do dna i mocno szarpie.wiem ze hol musi być siłowy po poniżej jest przechylona wierzba z gałęziami w wodzie-wystarczy iż żyłka zaczepi o gałązkę i klapa gotowa.Dokręcam hamulec i pompuję na maxa,żyłka 0,28 na trochę mocowania pozwala.Za moment około 6 kilowy sandacz jest na kamieniach .Przy próbie jego podebrania z kamizelki wypada mi do Wisły,,stara wędkarska,,Nokia,a płyń sobie,płyń-może to i dobrze-niech ryby zadzwonią kiedy biorą(ha ha ha).Pakuję sprzęt i jadę do domu.Jak jestem na miejscu,dzwonię do kumpla,gratuluje mi połowu,wiem że szczerze-większy sandacz ma ponad 80cm.Po obiedzie mam ochotę znów tam jechać.Najpierw do 21 boleń,potem sandacz.Nie jadę.Wiem że kumpel dziś też tam będzie,a miejsce jest dla jednej osoby.Strzelam zimne piwko,odruchowo nastawiam budzik na 2 w nocy.Rano powinnienem być tam pierwszy...(zdjęcie z tego połowu jutro wrzucę do swojej galerii)-pozdrawiam,Grzegorz

Opinie (2)

piotrbokserorg

No i nie wrzuciłeś fotek z połowu... :p [2011-07-27 17:06]

gaudi xxxx

wrzucę wrzucę jak tylko wróce z wczasów,wtedy też nie mialem zbytnio czasu,ostatnio mało bywam na tym forum,pozdrawiam [2011-08-15 12:15]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…

Nocne branie

Od miesiąca nie mogłem odnaleźć swojej, wędkarskiej ścieżki i motywa…

Pod młynkiem

Dnia 11 lipca 2011 roku wybrałem się z kolegą Piotrkiem na staw do Ryma…