Dyscypliny wędkarskie - Kochać, ale nie zapraszać!
Roman Dryk (Rodryk)
2017-01-26
Kochać ale nie zapraszać.
Mamy w wędkarstwie utrwalony podział na dyscypliny wędkarskie. Są to tradycyjny spławik, łowienie na grunt, spinningowanie, muszkarstwo i łowienie podlodowe. Każda z dyscyplin wypracowała specyficzne metody połowu, stanowiące kryterium podziału. Czy tak powinno zostać, czy należy mieszać muszkarstwo ze spinningowaniem i odwrotnie? Przecież rozwój jest nam przyrodzony. Lubimy zdobywać kolejne rubieże. To jest trwała cecha charakteru wędkarza. Zatem z tego punktu widzenia przeplatanie się metod wędkowania i jednocześnie dyscyplin wędkarskich jest strawne i dopuszczalne. Chwała temu, który spinninguje na przynęty z jednogramową główką i bezzadziorowym haczykiem, bo nadal jest spinningistą, nawet ważnym, bo niszowym. Rozwój idzie w różnych kierunkach. Podstawowym kierunkiem rozwoju jest jednak skuteczność. Ale czy o to tylko chodzi w wędkarstwie? Na pewno nie. Gdyby chodziło tylko o skuteczność, to nasze narzędzia połowu przypominałyby te rybackie. Tymczasem wędkarstwo oddala się od rybołówstwa, ponieważ jedną z cech charakteryzujących wędkarstwo jest ochrona rybostanu. Do katalogu form ochrony dotychczas należą okresy i wymiary ochronne, podział wód na górskie i nizinne, przypisanie charakteru wody do dyscypliny wędkarskiej, limity połowowe, stosowanie wybiórczych przynęt na danych wodach i w najnowszej odsłonie – złowienie i wypuszczenie. Warunek „złów i wypuść” jest konieczny ze względu na wewnętrzną sprzeczność w idei wędkarstwa, która z jednej strony zawiera motyw samoograniczenia i jednocześnie w płaszczyźnie sportu zwalnia limitowe hamulce.
Porównywanie dyscyplin wędkarskich nie wskaże ani pierwszej ani ostatniej, ponieważ każda z nich żyje swoim życiem i podlega procesom rozwoju. Zatem przyjrzyjmy się drugiej stronie medalu. Powszechnie wiadomo, że my – wędkarze krakowscy – posiadamy do dyspozycji ograniczoną ilość wód, szczególnie tych z krainy pstrąga i lipienia. Dlatego niektóre z tych wód zabezpieczone są dodatkowo w ochronę polegającą na dopuszczeniu tylko jednej metody wędkowania – na sztuczną muszkę. Tego rodzaju ochrona jest konieczna z punktu widzenia gospodarza wody. Uwzględnia ona ochronę rybostanu pod postacią zachowania ryb o określonej wielkości przez ograniczenie presji wędkarskiej i posiadanie łowiska nadającego się do przeprowadzenia zawodów o randze co najmniej krajowej. W Okręgu PZW Kraków rzeka Raba na odcinku Dobczyce - Gdów jest jedyną wodą górską spełniającą wymienione wyżej kryterium, chociaż nie powala możliwościami, bowiem jest w stanie pomieścić 60 zawodników, a imprezy typu zawody GP lub mistrzostwa Polski potrafią przyciągnąć nawet 200 wędkujących.
Okręg PZW bez wody adekwatnej do przeprowadzenia zawodów szczebla co najmniej krajowego jest okręgiem ułomnym, a jego jedyną zasługą w Związku jest tylko istnienie.
W zasadzie nie ma sporu pomiędzy zwolennikami poszczególnych dyscyplin wędkarskich. Muszkarze nie kłócą się ze spławikowcami, federowcami czy podlodowami i vice versa. Zachowane jest też poczucie jedności w Okręgu. Federowcy nie płaczą, że część ich składki przeznacza się na zarybianie wód górskich, gdzie nigdy nie wejdą ze sztuczną muszką, a nawet więcej, czasami przeznaczają dodatkowe środki na zarybienie wód górskich świnką, bo wiedzą, że będzie taki moment, że świnkę da się połowić na spławik. I byłaby sielskość w krakowskim wędkarstwie, gdyby nie spinningiści. Ta społeczność nie szanuje żadnej wody, bo każdą depcze. Nie poprzestaje na korzystaniu z wód górskich dopuszczonych do spinningowania lecz domaga się wejścia na salony Raby 4, gdzie jest zadbane i wreszcie Związek doprowadził do bytowania dorodnych pstrągów i lipieni. To nie jest tak, że rozwój spinningu jako metody może odbywać się tylko na Rabie 4, pomiędzy Dobczycami i Gdowem, tylko chodzi o ryby, które są. A trzeba pamiętać, że ryby są między innymi dzięki zmniejszonej presji wędkarskiej. Jeżeli pogorszymy warunki bytowania ryb, nie odzyskamy tej skali rybostanu, jaką mamy obecnie. Raba jest małą wodą, z muszkarzami i kormoranami sobie poradzi, ale obciążenie jej jeszcze spinningistami przekracza jej możliwości. Woda i jej zasoby, a w szczególności ich ochrona są najważniejsze. Spinningiści mogą łowić na każdej wodzie, gdy stan jej ochrony i zasobność na to zezwala. O dopuszczeniu spinningistów do konkretnego łowiska decyduje gospodarz wody. On także może zdecydować, że np. muszkarze mogą tylko zarybiać i obserwować, aż zasobność wody podniesie się do pożądanego poziomu.
Spinningiści chcą bardzo wejść na wodę Raba 4 argumentując, że ich sprzęt wędkarski jest niemalże taki sam jak muchowy, że spełnia te same parametry. Argument wydaje się być mocny. Ale dlaczego Ci sami spinningiści ze sprzętem spinningowym spełniającym kryteria łowienia na muchę nie zadawalają się Rudawą, Szreniawą, Dłubnią czy nawet Rabą poniżej mostu w Gdowie? Odpowiedź nasuwa się oczywista. Nie chodzi o łowienie jak muszkarze, tylko o dostęp do atrakcyjnej ryby, którą wypracowali muszkarze. Niestety , pojemność Raby jako rzeki dla wędkarzy się temu sprzeciwia. Mucha oznacza spokój, bowiem spływa z prądem wody, w sposób zbliżony do naturalnego poruszania się. Spinning oznacza hałas i popłoch, bowiem cechą jego zachowania jest agresja. Zatem kochać spinningistów, bo są świetni ale nie zapraszać na Rabę 4. Spinningista spinningiście jest nierówny w takim stopniu, w jakim zróżnicowany jest spinning. Jest to skala bardzo rozwarta. Zmieniając zasady trzeba ustanowić kontrolę do ich przestrzegania. Nie ma żadnej pewności, że dopuszczając spinning na wodzie, gdzie dotychczas był zabroniony, wpuszczamy etycznych wędkarzy, a raczej - przynajmniej na początku - grupę głodnych sukcesu sępów, która wymaga zadysponowania zwiększonymi siłami i środkami ochronnymi. Na takie rozwiązanie jeszcze nas nie stać. Podobnie Państwową Straż Rybacką. Trzeba przypominać, że muszkarze nie przejęli zasobnej Raby lecz tę obecną zasobność wypracowali latami przez między innymi ograniczenie presji wędkarskiej. Uzyskany stan nie jest zapisany jako stały, może łatwo ulec destrukcji czy to na skutek powiększenia presji wędkarskiej czy to na skutek gwałtownej powodzi. Zagrożenie jest realne i dlatego przede wszystkim chrońmy zasobność Raby. Buenos dias spinningiści, ale ze sprzętem muchowym.