
Trochę w tajemnicy, bowiem bez kamer i fleszów, ale także z hukiem, spinningiści odnotowali wielki sukces. Dzięki współpracy i dobrej woli Zarządu Okręgu PZW Kraków oraz Józefa Jeleńskiego – władcy górnej Raby, spinningiści i muszkarze mają swoją wodę. Teraz każdy będzie zarybiać, pilnować i łowić na swoim. Nie było łatwo, gdyż zmianie musiały ulec dwa operaty wodno-prawne. Udało się dzięki uporowi dr Jelonka i zaliczkowania przez Bank Ochrony Wód. Raba została podzielona na dwa koryta, prawe dla spinningistów i lewe dla puszkarzy. Odcinki typu „złów i wypuść” zaczynają się poniżej starego mostu w Dobczycach – na wysokości parkingu przyszkolnego, a kończą 150 m przed mostem w Gdowie. Z pierwszych relacji miejscowych spinningistów wynika, że nie są tak do końca zadowoleni, bowiem prawy dopływ Raby – Krzyworzeka – niesie z reguły dużo brudnej wody. Natomiast lewym korytem płynie mniej wody, ale za to jest ona czysta i dobrze natleniona. Przy lewym brzegu wykonano także głębszą rynnę, zawierającą doskonałe kryjówki dla pstrąga potokowego. W ocenie Dyrektora ZO PZW Kraków, sytuacja wkrótce się poprawi, gdyż planowane jest pogłębienie rynny przy prawym brzegu, ze szczególnym zwróceniem uwagi na kryjówki dla tęczaka oraz skanalizowanie przepływu brudnej wody przy środkowej tamie.
Nowe łowisko pstrągowe dla spinningistów podobało się miłośnikom tej metody z północnej Polski. Znany łowca dużych pstrągów wędkami tylko Dragona, Daniel Luxis Kruzicki był zachwycony. Łowiąc przez dwie godziny uzyskał wynik lepszy niż u siebie na Wierzycy. Podobnie była zachwycona znana blogerka Magdalena Szpula Szypulska. Ustanowiła tzw. życiówkę. Okazuje się nie po raz pierwszy, że wszystko można, jeżeli się chce.
Autor tekstu: Roman Dryk