Zaloguj się do konta

Elektryczny sygnalizator- instrukcja obsługi

W czasach, gdy technika dosięga niemalże wszystkich dziedzin życia, obserwujemy jej duży rozwój także i w wędkarstwie. Producenci serwują nam co rusz szeroki asortyment niezwykłych nowości. Nowoczesne wielołożyskowe kołowrotki, niełamliwe wędki, ultra cienkie żyłki, świetliki, swingery, zdalne łódeczki, echosondy, kamery podwodne, elektryczne sygnalizatory… i wiele jeszcze innych urządzeń, dla wielu z nas stało się nieodzownym elementem wędkarstwa.

Kilkanaście lat temu zza zachodniej granicy dotarł do nas cudowny wynalazek – elektryczne, piszczące urządzenie, wkręcane do podpórki. Wcześniej było kilka innych prototypowych modyfikacji, lecz ostatecznie uznano, że taka budowa urządzenia jest najwłaściwsza. Do lat dzisiejszych poza kilkoma guzikami i pokrętłami, żadnych większych zmian w wyglądzie nie poczyniono. Aż dziw, ponieważ patrząc na imponujący rozwój np.: telefonii, zastanawiałem się, kiedy nad brzegami naszych wód, pojawią się podpórki zakończone małymi telewizorkami, radiami, GPS’ami i jeszcze Bóg wie czym. Boję się, że takie czasy dopiero przed nami…

Żeby jednak tytuł tekstu stał się w pełni trafny, pozwolę sobie na przekazanie kilku swoich spostrzeżeń – dotyczących obsługi omawianego urządzenia. Na wstępie należałoby zacząć od rozważeń wszystkich „za” i „przeciw”. Jak każdy „sprzęt” ma ono bowiem zalety i wady. Do tych pierwszych zaliczyć można najzwyczajniej – dźwiękową i świetlną sygnalizację brań. Niektórzy uważają, że do zalet można wliczyć jeszcze elegancki ładny wygląd, świadczący o „poziomie” wędkującego (tę cechę pozostawiam dowolnej interpretacji). Wadą produktu paradoksalnie okazuje się wyżej wspomniana sygnalizacja dźwiękowa.

W czym rzecz? Mianowicie chodzi o to, żeby urządzenie było włączane jak najrzadziej i tylko w sytuacjach, gdy jest to nieodzowne. Nie da się stworzyć sztywny ram, do których można by odpowiednio przyporządkować zasadność użycia omawianego sprzętu. Jest to całkowicie zależne od świadomości wędkarza. Da się natomiast przyjąć, że w sytuacji, gdy jesteśmy czujni i zmysł wzorku działa – sygnalizator pracuje w trybie „off”. Jaki bowiem sens korzystania z urządzenia, gdy obie „małpki” mamy w zasięgu wzroku? Po co włączać robiącą tyle szumu aparaturę, jeśli co kilka minut mamy branie? Sytuacja jest zgoła inna, gdy brań nie mieliśmy od kilku godzin, i każde jest na wagę złota.
Również łowienie po zachodzie słońca rzuca inne światło na zasadność łowienia w trybie „on”. Ciemna spokojna noc, w oddali na dnie leży „uzbrojona” martwa ukleja. Nagle nostalgiczną cisze przerywa głośny, obcy w przyrodzie, dźwięk sygnalizatora. „Jedzie” – zwykli mówić podekscytowani wędkarze. Chwile dla wielu piękne…, ale czy przez cały odjazd ryby sygnalizator musi być włączony? Czy nie można od razu go wyłączyć? Swoją rolę spełnił. Dlaczego zatem nadal ma drażnić uszy kolegów po kiju z sąsiedniego zakola?

Pamiętam sytuacje, gdzie wędkarze, łowiący w okolicy, ciągnęli rybę za rybą. Utrwaliłem je głównie dlatego, że z równowagi wytrącało mnie wielokrotne powtarzanie czynności: zarzut, wędka na podpórkę (sygnalizator „piszczy”), poprawa naciągu (sygnalizator „piszczy”), opuszczenie bąbki (sygnalizator się drze), rozsiad w fotelu… branie (sygnalizator „piszczy”), zacięcie (sygnalizator „mega rozpędzony” drze się jeszcze kilka sekund). I tak wędkowanie staje się prawdziwą torturą. Ilekroć spotykam takie sytuacje zastanawiam się, czy „za drzewem” łowi 8-letnie dziecko, cieszące się nową zabawką?! Czy dorosły myślący facet, pragnący wypocząć na łonie natury. Jeśli wędkarz w takiej sytuacji za wszelką cenę chce łowić z „aktywnym” sygnalizatorem, niech chociaż wyłączy go na czas „dostrajania” zestawu.

Osobiście posiadam elektryczne sygnalizatory. Mam dwa stare rupiecie i dwa nowe cacuszka z wejściem do centralki. Raz korzystałem z tych nowych – i zarazem był to ostatni. Ich dźwięk pasowałby raczej, do instalacji w najnowszej generacji budziku, a nie do wypraw na ryby. Co innego mój stary rupieć… Ledwie słyszalne ciche, łagodne dla ucha, delikatne piszczenie – zawsze będzie kojarzyć mi się z nocnym polowaniem na mętnookiego…

Podsumowując, drodzy Koledzy, pewnie wielu z Was, to zagorzali przeciwnicy elektrycznych sygnalizatorów. Podziwiam i szanuję taką postawę. Jednakże Ci, którzy z różnych powodów łowią z ich pomocą – niech robią to z głową. Niech nie psują wypoczynku sobie i innym. Wszystko dla ludzi – ale z rozsądkiem, z głową i z pomyślunkiem.

Opinie (29)

spines21

pewnie,że sygnałki są przydatne na łowisku,i prawda,że nie zawsze muszą być włączone. zawsze trzeba umiejętnie korzystać z nowinek technicznych,bo czasami faktycznie wygląda jakby się ktoś bawił:) w sumie sygnalizatory się sprawdzają. pozdr [2009-07-14 18:46]

użytkownik

ja mam ich chyba z osiem, ale popieram twoje sugestie... jeżeli już mam sygnalizatory elektroniczne to je używam ale tak jak opisałeś, z głową.. co do sąsiednich odzewów nie przeszkadza mi to - wiem ze ma branka ale jeżeli jest w odległości 5m od mojego stanowiska i sygnał na max to to może faktycznie drażnić ale zawsze można się dogadać... kiedy są częste brania czy odjazdy ciągłe sam szybciutko wyciszam "budzik" - nie lubię ciekawskich ...pdk [2009-07-14 18:48]

użytkownik

I co najważniejsze. Te stare rupiecie są najlepsze. Na początku swojej "kariery" wędkarskiej kupiłem mojego "kazika" ( tak go pieszczotliwie nazywam). Kosztował niecałe 30 zł. Mówię, że będzie to sprzęt na dwa góra trzy wypady. A tu działa do dziś czyli ponad rok i jestem zdumiony. Kumpel kupił za 90 i pierwszy deszczyk i ble na śmietnik. a mój już kilka razy moknął i działa. Stare najlepsze [2009-07-14 20:56]

jacekm67

to prawda, że wszystko dla ludzi ale jak napisałeś trzeba mieć umiar w tym co się robi. Miesiąc temu właśnie sobie coś takiego kupiłem, nigdy nie używałem czegoś podobnego bo przeważnie łapie w rzece ale właśnie wybieram się na wypad, nad jezioro więc chcę zobaczyć jak się to sprawuje. Nie jest to sprzęt z najwyższej półki ale też nie z najniższej, ma wszystkie regulacje itp, przy sprawdzaniu " na sucho" w mieszkaniu stwierdziłem, że niby jest regulacja głośności ale na najniższym poziomie i tak strasznie wyje, zastanawiam się jak to będzie nad wodą w cichą, spokojną noc gdzie taki sygnał będzie słyszalny na straszne odległości, [2009-07-15 00:04]

Raptor1981

Za każdym razem używam sygnalizatorów elektronicznych ale podstawową zasadą której się trzymam na łowisku jest ściszenie sygnalizatora na maxa żeby było zaledwie słyszalne delikatne pikanie i ton też ustawiam taki stonowany żeby nie drażnił ucha tylko sygnalizował ewentualne branie i dał znać co by się przygotować do zacięcia. Myślę że jak my wędkarze używamy swojego sprzętu świadczy o naszej kulturze lub jej braku. [2009-07-15 07:58]

użytkownik

Popieram stare najlepsze !!! [2009-07-15 10:04]

użytkownik

nie mam takiego elektrycznego sprzętu bo na razie nie czuje takiej potrzeby mam wzrok zdrowy i cierpliwość w zapasie więc wole w całkowitej ciszy spędzać moje wypady lecz nie do końca gdy słyszę ze na poprzednim stanowisku jest wędkarz który używa tego sprzętu i tylko słyszę pisk ;/ wiec jak już sie używa to z rozsądkiem :) sam kiedyś korzystałem z tego bo znajomy ma ale jakoś nie przekonało mnie to do zakupu :)) pdk [2009-07-15 17:43]

użytkownik

Kolego Spiderling - wszystko co mozna powiedzieć, powiedziałeś. Nie masz pojęcia, jak bardzo nadajesz na tych samych falach jak ja. Piątka! [2009-07-15 18:02]

stanley584

Echosądy, sygnalizatory, samozacinające spławiki i inne udoskonalenia w połowie ryb, są wiadomo skuteczne. Lecz są wędkarze "starej daty" jak ja. Dla mnie metodą jest wędka i obserwacja spławika lub sygnalizatora / kiwoka/ . Tradycja ma swoje prawa. Wybór należy do każdego o indywidualnych upodobaniach. Ważne jest aby w wolnych chwilach obcować z naturą i przy okazji złowić rybkę. [2009-07-15 20:26]

użytkownik

Mam stary i go używam. Po pierwszym odjeżdzie wyłanczam. A tak wogle to wystarcza pinpongi i tyle. Też widać jak jedzie. [2009-07-15 21:35]

Cichy5

Panowie - koledzy po kiju sam posiadam 2 szt. takich urzadzeń pomocnych przy wedkowaniu, ale nawet te stare posiadja i posiadały regulacje tonów dzwieku oraz sygnalizacje świetlna. Ja nazywam to LENICHEM- siedzac nad woda przy wedkach w ciagu dnia mozna dzwiek sciszyc a nawet całokowicie wyłaczyć. Natomiast leniwi wedkujacy chca w ten sposob pokazać sasiadom ile to ma brań na wysokiej fali, a przy tym sam siebie doprowadza do białej goraczki , bo co sie przy tym na zacina na pusto to on sam tylko wie. Wystarczy takiemu tylko aby częściej spogladal na wiszaca przed Leniuchem - piłeczke -i sygnalizacje swietlna. Pozdrawiam - Zycze mniej uciazliwych sasiadow na lowiskach . Polamania kija. [2009-07-15 21:44]

cactus

Właśnie Używać z głową a zwłaszcza z możliwściami głowy!Niestety tydzień temu jeden z wędkujących nieopodal kolegów najwyrażniej nie przewidział skutków spożycia w trakcie wędkowania jak również pory tj. zasnoł ok.2,00 a przebudził się dobrze po 5,00. Na wędkujących w pobliżu nieszczęście śpiący kolega miał branie i zacioł mu się niewielki leszczyk ktory za pomocą podkręconego na maxa sygnalizatora umilał wszystkim dookoła czas.Wierzcie mi to katorga dla uszu.Tak że jeśli zdarzy się komuś przedawkować to miejcie szacunek dla innych i wyłączcie dżwięk w sygnalizatorze zanim uśniecie. [2009-07-15 22:40]

joker

zabawa i owszem ale moim zdaniem na leniuszka i gdzie tu szukać sprytu i czujności łowcy? [2009-07-15 22:54]

Waldi Fish

Wszystko się zgadza. Tylko z treści artykułu nie wynika, że sygnalizatory mają możliwość regulacji głośności dźwięku. Posiadam 2 sygnalizatory, które, jeśli już używam, to ściszam poziom dźwięku na minimum, tak aby był przeze mnie słyszalny i nie dokuczał innym wędkarzom. Czasem są takie sytuacje, że obserwacja spławika jest męcząca np. przy łowieniu pod słońce jeśli nie mamy możliwości innego ustawienia się lub jeśli są duże fale i można dostać oczopląsu od obserwacji spławika. Nie wspomnę już o łowieniu metodą gruntową w którym sygnalizator dźwiękowy bardzo nam pomaga. Są sytuacje, gdy podczas łowienia chcemy wykonywać również inne czynności odrywające nas czasowo od możliwości obserwacji spławika i wtedy sygnalizator dźwiękowy jest pomocny sygnalizując branie. Wszystko jest dla ludzi i sprzęt elektroniczny wkracza w każdą dziedzinę życia, ale należy z niego korzystać sensownie. Zgadzam się z kolegą, że łowiąc ryby chcemy również odpocząć od hałasu, bowiem śpiew ptaków i inne naturalne dźwięki w przyrodzie jak powiew wiatru, falowanie wody działa na nas kojąco i dźwięk sygnalizatora jest intruzem wśród innych naturalnych dźwięków. Dlatego jeśli już chcemy korzystać z jego dobrodziejstw róbmy to z umiarem ściszając jego dźwięk do niezbędnego minimum. Wśród wędkarzy spotyka się 2 postawy: jedni są ekstremistami jeśli chodzi o odrzucanie wszelkiego rodzaju nowinek technicznych, co dotyczy przeważnie wędkarzy starszych wiekiem, drudzy bez umiaru stosują wszelkie nowe wynalazki, co powoduje przerost formy nad treścią. Tymczasem znana od czasów antycznych zasada złotego środka w wędkarstwie również powinna mieć zastosowanie. [2009-07-16 00:35]

Jurek M

A ja lubie4 ten dzwiek nie przeszkadza mi gdy go slysze u innych wedkarzy Znak ze cos sie dzieje mam dwa polskie wideotroniki i nie zamienil bym na inne dzialaja wysmienicie Rozumiem ze kogos moze zloscic ten dzwiek No coz zawsze mozna zmienic stanowisko i isc tam gdzie nikogo nie ma [2009-07-16 00:53]

body_joe

Powiem tak nie jestem "za" ani "przeciw" ponieważ nie miałem jeszcze okazji łowić z czymś takim....ale zgadzam się co do jednego... te chore dzwięki, które słyszę po sąsiedzku z minuty na minutę doprowadzają czasami do nerwicy. I popieram myśl autora tekstu- Panowie używajcie sygnalizatory z głową, i tylko wtedy kiedy naprawdę są potrzebne. Pozdrawiam [2009-07-16 08:17]

użytkownik

Dziękuję Koledzy za "gwiazdki", oraz za wyrażenie swojej opinii, dotyczącej zasadności i sposobu użycia tytułowego urządzenia. [2009-07-16 09:29]

spines21

jest na rynku sygnał z polifonicznymi dzwiękami,można wybrać z 16 sygnałów swój dzwię prologic polyphonic vts-210 zeta. [2009-07-17 23:15]

użytkownik

Ja stosuję dzwoneczki i jak jest czas to przed zacięciem zdejmuję je szybko ze szczytówki aby nie robić rabanu podczas holu. No chyba, że przywali coś znienacka to wtedy już olewam dzwonek tylko łapię za kij i młynek. Wkurzać może też stosowanie dzwoneczków. Niektórzy mają dzwonek u szczytówki na stałe i nie zdejmują go nawet do zarzucania zestawu. Tak jak piszesz Spiderling. Dzwoni przy zarzucaniu, dzwoni przy poprawianiu zarzutu, dzwoni przy braniu, dzwoni przy holu i wreszcie dzwoni przy zakładaniu robala bo szczytówka się trzęsie. Teraz gdy brania następują często a człowiek ma 2 lub 3 albo i 4 wędki to robi się taki hałas, że ludzie po wsiach się budzą. Mnie takie sytuacje bawią bo wiem, że taki użytkownik wędki ma niemały problem bo nic nie złowi a sam w centrum tego wrzasku wysiedzieć musi:). Jednak są tacy co w przypadku takiego sąsiada zabierają się i idą w cholerę bo tu przecież nie odpoczną. Cóż niektórzy bez dzwonków i elektrycznych sygnalizatorów szumu narobią. Albo zaczną łazić po kamorach, potykać się, walić 200 gramowym ciężarkiem o taflę wody co 2 minuty albo i kląć. Podsumowując trzeba umiejętnie stosować to co mamy ze sobą nad wodą. Dlatego brawo za artykuł dla Ciebie Spiderling. [2009-07-19 11:08]

spines21

2,3,4 [2009-07-19 12:16]

driver71

sam ostatnio dostalem takie sygnalizatorki w prezencie . opiszcie mi jak je najlepiej wykorzystać , jak ustawic itd [2009-07-19 13:41]

użytkownik

Tak Spines21 niestety nie każdy wie ile wędek może użyć. To smutne ale prawdziwe. [2009-07-19 14:58]

spines21

właśnie,że wie. tylko ma to z tyłu. tam gdzie jest więcej ludzi jeszcze się boją,ale jak pustawo nad wodą to dawaj! co tam regulaminy! [2009-07-20 21:48]

spines21

ale to tylko dygresja-przecież ci łowcy nie używają sygnalizatorów:) cichutko oni poławiają,bez niepotrzebnych popiskiwań:) [2009-07-20 21:52]

użytkownik

w moich stronach to się nawet nie kryją specjalnie z siatkami a co dopiero z 3 wędkami. [2009-07-20 23:26]

użytkownik

Tam gdzie ja łowię jeszcze nikogo z takimi sygnalizatorami nie widziałem. Więc nic złego na ich temat powiedzieć nie mogę. Sam wolę dzwoneczki. Ale to jest tak jak piszesz Tobie wędkowanie i brania kojarzą się z dźwiękiem wydawanym przez określony typ sygnalizatora a mi z brzęczeniem dzwoneczka i raczej na inny rodzaj sygnalizatora się nie przerzucę. [2009-07-22 18:29]

użytkownik

Bardzo ciekawy artykuł, z treścią zgadzam się w stu procentach! Posiadam dwie sztuki takich sygnalizatorów, używam ich dość często, ale przy odkładaniu kija na podpórki czy przy poprawianiu naciągu zawsze wyłączam. Jeden ustawiony zawsze cichutko, żeby nikomu nie przeszkadzać, a drugi... praktycznie cały czas wyłączony :d Jak dla mnie powód jest jeden: dźwięk sygnalizatora jest bardzo "nienaturalny" i nie pasuje mi do ćwierkania ptaków i rechotania żab :p [2009-07-26 15:16]

nowik-81

Ja stosuje bo jest to bardzo dobre urządzenie zwłaszcza na nocne łowienie,i praktyczniejsze od dzwonka którego nie można wyłączyć czy ściszyć , i brzęczy u sąsiada całą nockę.Mojego elektrycznego brzęczyka ustawiam minimalnie,żeby nikomu nie przeszkadzał. [2009-08-29 15:15]

dziadek2

artykuł super i to dobra rada dla wedkujących z koła Halęba i Gliwice-Sośnica ci co nad wodą nie szanuja inych myślą że tylko ONI są panami nad wodą i mogą trenować słuch pozostałym> Właśnie ci psełdo wedkarze mają złą opinie w całej okolicy może przez to że to są GÓRNICY zachowanie ich poprostu można porównać do dzieci w wieku 8-12 lat nie więcej.Wiem że narażam sie na ostre słowa ale 70% wędkujących z tychkół powinno przejść najpierw badania psychotechniczne i testy czy są sprawni umysłowo. Na jeziorze Turawskim dość już na wywijali w Głębinowie(kłusownictwo sieciami) też tak że psełdo wędkarzy nie brakuje a co za tym pociąga dalsze konsekwencje dla prawdziwych wędkarzy z okolicznych kół w województwie . [2009-11-17 18:43]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Uwaga na kleszcze !

Ten wpis właściwie powinienem dodać znacznie wcześniej, no ale często…