Zaloguj się do konta

Fakty i mity na temat ryb na polskim wybrzeżu

Wyspa Wolin to prawdziwy raj dla wędkarzy. Oprócz Bałtyku znajduje się tu ogromne bogactwo akwenów – rzeka Dziwna, zalewy Kamieński i Szczeciński, kilkanaście jezior. Nie wszystkie z nich są udostępnione dla wędkarzy (znaczną część wyspy stanowi Park Narodowy), ale i tak jest w czym wybierać.


Łowiska znajdują się w otoczeniu pięknych lasów. Entuzjaści morskich połowów mogą znaleźć miejsca z widokiem na malownicze, wyjątkowe na skalę europejską klify. Przede wszystkim jednak Wolin to wyspa, na której zawsze można liczyć na satysfakcjonujący połów. Obfitym i uniwersalnym łowiskiem jest choćby ujście Dziwny, gdzie spotkać można płocie, okonie, leszcze, sandacze czy węgorze. Nierzadko też trafiają się flądry i śledzie. Na uwagę zasługuje ponadto niemal dziewicze jezioro Kołczewskie czy Recze, gdzie – w odróżnieniu od ruchliwego Dziwnowa – nie trzeba spodziewać się żadnej konkurencji. Biorąc pod uwagę, że wycieczka nad Bałtyk nieodłącznie kojarzy się z jedzeniem świeżej ryby, poranne wędkowanie to najlepszy wstęp do takiego posiłku.


Prawda na temat ryb, których skosztować można nad polskim Bałtykiem, jest – niestety – rozczarowująca. Ktokolwiek sądzi, że zjedzony w smażalni dorsz smakuje inaczej niż w głębi kraju, ulega myśleniu życzeniowemu. Ryby serwowane w Międzywodziu, Wisełce, a nawet cieszących się portami rybackimi Międzyzdrojach i Dziwnowie, mają tak samo długa historię, jak te kupione w sklepie rybnym w Warszawie czy Krakowie. Niezależnie od reklam, którymi kuszą lokalne restauracje, sprzedawanie  „świeżej ryby z porannego połowu” jest niemożliwe, a co najmniej – nierentowne. W związku z przełowieniem Bałtyku od dawna obowiązują tu restrykcyjne ograniczenia. Dostępne w smażalniach ryby pochodzą więc np. z Morza Północnego albo też zostały złowione na długo przed sezonem i zamrożone. W związku z deficytem niektórych gatunków spotkać się można nawet z kuriozalnymi przypadkami serwowania pod ich nazwą innych, łatwiej dostępnych. Przede wszystkim jednak ilości ryb, które można pozyskać z polskich łowisk, nie są w stanie zaspokoić olbrzymiego  sezonie letnim popytu.


Dowodem na powyżej przedstawione tezy może być menu dowolnej nadmorskiej smażalni. Obowiązkowych łososi i węgorzy łowi się na Bałtyku zbyt mało, by smakiem świeżych okazów mogły cieszyć się dziesiątki tysięcy odwiedzających Wolin turystów. Śledzi łowi się sporo, ale głównie wiosną. Ryb takich jak halibut, karmazyn czy mintaj w ogóle nie poławia się w Bałtyku. Wśród gatunków słodkowodnych dominują panga i tilapia. Te pochodzą wyłącznie z azjatyckich hodowli – nad Bałtyk trafiają jako wysokoprzetworzone i głęboko mrożone filety. O świeżą, wysokiej jakości rybę łatwiej zatem w sieciowej restauracji North Fish niż „u rybaka” nad polskim morzem. Oczywiście zdarzają się wyjątki, choć trzeba dobrze wiedzieć, gdzie ich szukać. Ryby z własnych połowów dostępne są w kilku miejscach w bazie rybackiej w Międzyzdrojach i na nabrzeżu portowym w Dziwnowie. W nieodległym od wyspy Wolin Kamieniu Pomorskim funkcjonuje rodzinna smażalnia, gdzie skosztować można unikalnego łososia kiszonego z prywatnej hodowli. Dobrze poinformowani mają więc szansę na wymarzony posiłek.


O prawdziwa rybną ucztę łatwiej jest na niemieckiej stronie nieodległej wyspy Uznam, gdzie nie praktykuje się połowów na skalę przemysłową. Tu, obok rynku mrożonek, znaleźć można niewielkie smażalnie i wędzarnie prowadzone przez rybaków. Wycieczka z Wolina na Uznam jest jednak dość czasochłonna i kosztowna, więc znacznie lepiej jest pokusić się o przyrządzenie posiłku samodzielnie. We wzmiankowanych już Międzyzdrojach i Dziwnowie można kupić rybę prosto z kutra, mając pewność, że trafi się na naprawdę świeży, pełen aromatu okaz. Niestety, nie należy się spodziewać dużego wyboru. Najczęściej spotykanym gatunkiem będzie poczciwa, ale niezbyt lubiana przez turystów flądra. Wobec powyższego nietrudno o konkluzję, że spośród entuzjastów ryb nad Bałtykiem w najlepszej sytuacji są wędkarze. Wolińskie akweny są dla nich pełne niespodzianek, a do tego wyjątkowo piękne. Można zatem łączyć przyjemne z pożytecznym, czy raczej – przyjemne z przyjemnym. Przy odrobinie szczęścia poranek spędzony na łowisku może zaowocować wymarzonym, prawdziwie nadmorskim obiadem.


 

Opinie (1)

wyprawy brzegiem

Trafny artykuł , niestety jest to smutna prawda naszego Polskiego wybrzeża wciska się ludziom mrożoną rybę pod postacią świeżutkiej rybki prosto z morza i nie jednokrotnie gatunkowo inną jaka miała być . Pozdrawiam ;) [2019-10-22 12:31]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej