Feeder vs tyczka - rozpoczęcie sezonu
Ewa Skoczek (efcia)
2010-03-21
No tak, ale pozostało na kilka nierozwikłanych kwestii: mianowicie, na co łowimy i chyba najważniejsze- gdzie? Wyszło jak zwykle na moje- Połaniec, ja feederek, on zestaw skrócony. Oczywiście jeszcze zakład. Komu dopisze szczęście- złapie większą rybę – leniuchuje, przegrany gotuje obiadek i to już nie był mój pomysł.
Nie mogłam się doczekać, w nocy wierciłam się jak dziecko z owsikami - rozmyślałam o czekających na mnie rybach. 5,13 rano- pobudka, kawusia, jeszcze tylko ciepło się ogacić i w drogę. Gorzej być nie może, - jeszcze deszczu mi brakowało – a moje ryby? – nie, nie poddam się, złowię olbrzyma , choćbym maiła przemoknąć do ostatniej suchej nitki. Humor powrócił gdy mijając Chańczę zaczęło się przejaśnić. Może jednak nie wszystko stracone?
Na kanale w Połańcu jeszcze nie byłam, więc bez reszty zaufaliśmy nawigacji, a jak to często bywa i ona się myli. Wybrnęliśmy z patowej sytuacji dzięki opisowi łowiska w Połańcu autorstwa hitman1234 – wielkie dzięki za bardzo dobry opis. Więc udało się i dotarliśmy na miejsce. Wchodząc na wał doznałam szoku!! W pierwszej chwili pomyślałam że trwają zawody wędkarskie, ale nie było to prawdą- po prostu było tak wielu podobnych do nas.
Z miejscówką łatwo nie było, wcisnęliśmy się wraz z tobołkami między krzaki ślizgając się po błocku. A błocko potaniej ulewie po pachy, ba po szyję. Cóż i to przeżyje . Dobrze że zanętę wstępnie dzień wcześniej przygotowałam- dzięki temu zyskam choć troszkę tak cennego czasu goniąc wygraną. A co do zanęty: abstrakcja w moim wykonaniu – czyli troszkę kupnej i troszkę inwencji twórczej.
Gdy ja już zdążyłam zarzucić po raz pierwszy, on jeszcze bawił się z tyczką. Wysunęłam więc na prowadzenia. Zarzuciłam i czekam , czekam , to się porozglądam i co widzę? Wpatrzone we mnie oczy pozostałych wędkarzy i te niedyskretne uśmiechy – ja wam jeszcze pokaże – kobieta też potrafi. Długo nie czekałam na cudowny dźwięk dzwoneczka. Błyskawicznie Fedder znalazł się w mojej dłoni . Hol w moim wykonaniu był kilkusekundowy, czego uwięczeniem było wyciągnięcie ryby tuż pod nogi – biedna z wrażenia sama się wypięła.
O jakie było zdziwienie tych wszystkich niedowiarków- koledzy nie lekceważcie kobiety. Ale jeszcze większe zdziwienie było widoczne na tworzy mojego niedowiarka. By się tradycji stało za dość – nadszedł czas na mierzenie- potwora z głębin kanału Połanieckiego- co w moim wykonaniu nazywa się – certa. Jak dla mnie było to największe 29 centymetrów jakie kiedykolwiek widziałam. Gdy już zakończyłam trwającą dłuższą chwilę ekscytację, zarzuciłam ponownie – czekając na więcej. On w tym czasie bawił się z drobnicą – oj, chyba wygram. A ja wciąż czekam. W końcu zwątpiłam w moje szczęści – podobno nic co dobre nie trwa wiecznie. Więc chwyciłam aparat i udałam się na foto- łowy.
W tym miejscu APELUJE DO WSZYSTKICH WĘDKARZY I INNYCH MIŁOŚNIKÓW NATURY!!!!!!!!!
Kochani proszę, zabierajcie ze sobą śmieci, swoje puste butelki, puszki po rozwesela czach, puste i nikomu nie potrzebne opakowania po Anetach i robakach. Naprawdę tak piękne łono natury te wytwory nas wszystkich szpecą i to bardzo. Bądźmy odpowiedzialni.
Wracając do tematu – na foto wycieczce też bywa ciekawie, prócz malowniczych widoków , spotkałam wielu „rozweselonych” kolegów po kiju- pozdrawiam serdecznie.
Czas powrócić i przypuszczalnie przegrać. Ale ku mojemu zdziwieniu, mój tyczkasz wciąż zabawiał się z drobnicą. Nadeszła niebłaganie godzina 13- godzina powrotu a jednocześnie rozstrzygnięcia naszego całkiem pozwanego zakładu. Wygrałam. Pierwszy i oby nieostatni raz uczeń pokona mistrza.
Czas na podsumowanie.
W moim wykonaniu certa 29cm- sztuk jeden. Mąż- drobnica, niezliczona ilość. Ulubione zajecie chłopców pomiędzy braniami?- wypychanych zakopanych w błocku aut. Obiad- po całodniowym towarzystwie gdakającego obok nie drobiu ( kurki i jeden kogucik) – zgłodniałam jak wilk. Morał z dzisiejsze wyprawy brzmi: nie znasz wędkarzu dnia ani godziny kiedy pokona się baba. Rada dla marcowych wędkarzy- ciepłe ciuchy, kalosze, cierpliwość, a jak to nie pomoże to co nieco rozwesela cza i oczywiście koledzy do wypychania aut.
Pozdrawiam .
Materiał zgłoszony na konkurs wędkuje.pl