Feeder - kołowrotki
Krzysztof Kloc (ryukon1975)
2017-01-09
Decydując się na łowienie feedrem niezależnie od typu łowiska w pierwszej kolejności wybieramy wędzisko. Kolejnym krokiem w czasie kompletowania zestawu jest dobór odpowiedniego kołowrotka. W celu stworzenia kompatybilnego zestawu podczas poszukiwań bierzemy pod uwagę głównie ciężar wyrzutowy kija oraz mocno związany z tym ciężar zestawów jakimi będzie operował wybrany kołowrotek. Trochę mniejsze znaczenie ma długość wędziska aczkolwiek warto o niej też pamiętać żeby końcowy zestaw był harmonijny, miły dla oka oraz od strony technicznej poprawnie wyważony. Dzięki odpowidniej masie kołowrotek stabilizuje zestaw po ułożeniu go na podpórce/podpórkach i wszelkich innych wynalazkach jakich obecnie używają wędkarze.
Feeder nie wymaga od wędkarza używania określonego typu kołowrotka. Dlatego nad wodami można zobaczyć przy wędziskach tego typu wszelkie dostępne konstrukcje. Kołowrotki z przednim hamulcem, z hamulcem tylnym, wolnym biegiem i pozostałe. Pomimo że przykładowo przy kołowrotkach z przednim hamulcem ten działa znacznie precyzyjniej jak tylny a wolny bieg nie jest koniecznie wymagany ostateczny wybór należy tylko do danego wędkarza.
Kołowrotki gruntowe do feedera dzielę na dwie podstawowe grupy. Kołowrotki do lekkiego feedera oraz quivera. Pomimo dwóch nazw metoda w gruncie rzeczy taka sama. Dzieli je tylko lub aż finezja tej lżejszej. Najczęściej używane tu zestawy mają masę 25 - 60g. Druga grupa do ciężkiego feedera w którym używam zestawów o masie osiemdziesiąt gram i więcej. W przybliżeniu pierwsze to wielkość 3000-4000 oraz masa do 400 g a drugie to wielkość od 4000 wzwyż o masie od 420 - 480 g. Należy pamiętać że wielkości kołowrotków nie są w żaden sposób normowane więc często różnią się o siebie gabarytami i masą pomimo jednakowego oznaczenia.
Kolowrotki do ciężkiego feedera
Ciężki feeder to w moim przypadku tylko duże ryby. Oczywiście nie znaczy to że tylko takie łowię jednak tylko te są moim celem. Wszelki drobiazg to tylko przyłowy. Duże ryby to pojęcie względne więc powiedzmy że w zależności od gatunku to takie od 30-40 cm w górę. Ryba o masie kilograma walcząca w nurcie niezależnie od gatunku jest już rybą silną. Miejsce na opowieści że leszcz kładzie się na boku i nie holuje tylko zwija żyłkę nie jest stąd. Miałem sporo przypadków gdy po zacięciu takiego leszcza gdzieś na dołku przy nurcie potrzebowałem sporo czasu by stwierdzić że jakimś cudownym zbiegiem okoliczności to nie brzana której byłem pewny od początku holu. Więc pierwsza cecha kołowrotka do takiego łowienia to jego wielkość. Duży kołowrotek to mocniejsza więc trwalsza przekładnia jak i wszystkie pozostałe elementy. Powinien mieć masę minimum 420 g oraz wielkość 4000. Dzięki temu posłuży znacznie dłużej jak drobiazg który często się widzi u początkujących wędkarzy gruntowych którzy naczytali się za wiele i w związku z tym każdą ocenę wędziska, kołowrotka czy zestawu zaczynają od słów "o jaki on lekki". Ta lekkość z całą pewnością nie jest zawsze oznaką jakości a powiem że nawet nie jest wymagana. Wolę kołowrotek cięższy o te 100 g przy gruntówce jeśli tylko dzięki temu jest wykonany z lepszych materiałów więc trwalszy.
Równie skutecznie jak ryby moc i trwałość kołowrotka sprawdza nieustannie operowanie w nurcie ciężkimi zestawami. Dzisiejsze są różne inwencja wędkarzy nie zna granic. Tworzą zestawy z rurek, koszyków, zanęt plus inne drobiazgi. Podczas ciągłego zarzucania i zwijania takich zestawów opory jakie stawia nurt są naprawdę duże.
Dziękujcie więc wędkarze gruntowi że tak możecie. Że jaśnie i wszechmocnie nam panujący PZW (całe +/- 8% ogółu wędkarzy) zezwala Wam w swej łasce łowić na dwie wędki czyli w sumie na dwie przynęty. Bądźcie też ludźmi i na wszelkich zjazdach, zlotach, plenach, zebraniach i co tam jeszcze jest wnioskujcie o wyrównanie szans. Równouprawnienie! Niech ten poszkodowany spinningista ma prawo łowić na swoje dwa paprochy. Oby tylko te słowa nie zadziałały w drugą stronę.
Na łowiskach z wodą stojącą nie jest lżej. Brzegi porośnięte trzcinami wymagają często siłowego przytrzymania dużej ryby by nie weszła ona w zaczepy. Popularna ostatnio Method Feeder to też sprawdzian nie tylko dla wędziska i żyłki. Zawsze należy być też przygotowanym że weźmie coś naprawdę dużego.
Kołowrotki do lekkiego feedera/quivera
Masa zestawów używanych tu spada mocno w porównaniu do ciężkiego feedera. Jednak proporcjonalnie do niej spada wielkość używanych kołowrotków. Trudno przy quiverze czy lekkim feederze o cw do 80 g zamontować kołowrotek wielkości 50. Więc ich jakość musi być utrzymana na poprzednim poziomie. Należy też traktować z ogromnym dystansem i małym uśmiechem powtarzane często słowa że wędzisko o małym ciężarze wyrzutowym jest tylko do łowienia małych ryb. Błąd. Quiverem o malutkim ciężarze wyrzutowym jak na wędzisko gruntowe można śmiało holować ryby po dobrych kilka kilogramów. Oczywiście jeśli chodzi o hole zakończone sukcesem oraz ich powtarzalność decyduje sporo czynników. Podstawowym są z całą pewnością warunki łowiska jak i umiejętności praktyczne wędkarza. Przy doborze kołowrotka należy też zwrócić uwagę na fakt że ciężko znaleźć taki który współpracuje z żyłkami w przedziale 0,16-0,40 mm. Poza doborem kija trzeba brać pod uwagę średnicę linki którą mamy zamiar stosować.
Pomijam opis takich elementów ja sprężyna zamykająca kabłąk dlatego że w sumie nie pamiętam kiedy mi ostatnio pękła a dawniej to była pierwsza awaria przy większości kołowrotków. Smarowania też nikomu nie polecam. Jeśli ktoś nie ma ręki do takich rzeczy lepiej niech nawet nie próbuje ewentualnie zostawi tą czynność fachowcowi. Przeważnie znacznie trudniej kołowrotek złożyć w sprawnie działającą całość jak rozkręcić na czynniki pierwsze. Tak samo wygląda sprawa nawoju czyli nie ma znaczącej różnicy w kołowrotkach pod tym względem. Łożyska to też temat bez tajemnic dla kogoś kto łowi długo i tylko w celach informacyjnych rozkręci kilka kołowrotków który się najnormalniej zużyły i idą do kosza. Nie bez znaczenia jest fakt czy "korbka się gie"?
Wyżej .... nie podskoczysz czyli dobre "Chiny złe"
Patrząc na sprzęt u nas używany niewątpliwie czołówkę stanowią kołowrotki w cenie do 350-400 zł. Czy po pierwsze nad wodą czy na sklepowych półkach co siłą rzeczy wynika z pierwszego. Więc dziwnym zbiegiem "okoliczności" są to w znacznej większości kołowrotki oznaczone "made in China, Malezja" i podobne kraje pochodzenia. "chiński chłam, gó.no", itd - już słyszę. Najzabawniejszy jest jednak fakt że sporo tych mocno już oklepanych haseł wychodzi od wędkarzy którzy tego sprzętu używają. Jednak rynkiem rządzi popyt czyli mamy w sklepach i w pokrowcach z zestawami to co kupujemy. Zaczynam się więc zastanawiać czy jest sens zadawać sobie pytanie, dlaczego kupujemy sprzęt za takie a nie inne kwoty? To już nie wędkarstwo, nie moje Wasze pieniądze więc odpowiedzcie sobie sami.
Siłą rzeczy rodzi się pytanie. Czy naprawdę wszystkie te kołowrotki są złe? Odpowiedź jest prosta skoro wędkarze nimi łowią to chyba raczej nie a przynajmniej nie wszystkie. Oczywiście trudno wymagać czegokolwiek od kołowrotka który kosztuje w sklepie 50 zł. Jednak są też modele za 200-400 zł, czy to wystarcza by wyprodukować dobry i w miarę żywotny kołowrotek? Praktyka mówi że tak. Uważam więc że za około 200 zł śmiało można kupić przyzwoity kołowrotek a za 400 to już pełnia gruntowego szczęścia. Mam sporo kołowrotków gruntowych kupionych w tym przedziale cenowym które służą mi od wielu lat. Spełniają w pełni moje oczekiwania. Dwa przykłady podam niżej w tym jeden naprawdę bardzo dobry w stosunku jakość/cena/czas pracy.
Absolutnie nie jest moim zamiarem odwodzić kogokolwiek od kupowania droższego sprzętu. Skupiam się na tym najbardziej popularnym. Wiele osób które dysponują większymi kwotami na takie wydatki zrobi tak wręcz bezmyślnie bo przecież "należy się pokazać". Jest też spora grupa prawdziwych pasjonatów którzy narażą się na spotkanie z ciężkimi przedmiotami za pośrednictwem ręki swojej drugiej połowy by takie mieć. Nieodgadnione są plany czy pomysły ludzkie i w sumie nie interesują mnie aż tak bardzo żebym miał w nie wnikać. Jak najbardziej życzę powodzenia w zdobywaniu tego sprzętu.
Osobiście od tych topowych zestawów za tysiące bardziej jednak cenię czas jaki mogę spędzić nad wodą na rybach. Daje on w parze z eksperymentami wszelkimi jakie mogę wtedy wykonać znacznie większe możliwości. Ryby ogólnie są. Może nie w ilościach nadzwyczajnych ale każda woda coś kryje. Nawet jednak jak zaprowadzę kogoś nad dołek i powiem że tu są w stu procentach medalowe jazie niewiele mu pomogę. Potrzeba czasu na obserwację, rozpoznanie, pierwsze wyniki. Zazwyczaj to minimum kilka tygodni spędzonych na jednym łowisku i pod kątem jednego gatunku. Jeśli jest to woda pod silną presją wędkarską czas się wydłuży. Ryby tam trudne, zapewne znające więcej tricków od wielu wędkarzy. Łowi je większość tylko w okresie wyjątkowo dobrego żerowania, później dla nich "znikają". Zostają tylko dla "wpierdalaczy okoni" i temu podobnych gatunków. Przy gruntówce zazwyczaj więcej inwestuje się w poszukiwanie skutecznych przynęt i zanęt jak w same zestawy, szczególnie jak ktoś łowi często umie ocenić rybostan i żerowanie lecą kilogramy. Znam przypadki że na danej wodzie na której łowiło kilka-kilkanaście osób regularnie wyniki były tylko u jednej. Powodem była inna nietypowa przynęta, nic więcej. Rozpędziłem się zanadto a to długi temat na osobny tekst.
Wolny bieg
Wspomniałem wcześniej o różnych typach kołowrotków używanych do metod gruntowych. Jeden z nich wymaga kilku dodatkowych słów, mam na myśli kołowrotek z wolnym biegiem. Kołowrotek ten ma tylu zwolenników co i przecinków ma zalety i ma wady. Zwolenników i przeciwników pomijamy. Przysłowiowe kopanie się z koniem w porównaniu do dyskusji z niektórymi z nich jest niczym zimne piwo w lipcu. Warto go mieć dlatego że dziś w dobie pelletów i podobnych przynęt zdarza się że zestawy długo leżą w wodzie. Żeby odejść te kilka metrów warto uruchomić ten wolny bieg z całą pewnością zdążymy wrócić i rozpocząć hol. Wiele stosowanych obecnie zestawów nie wymaga obserwacji brania. Pomimo że ktoś mi tu kiedyś napisał że nie znam się na żyłkach karpiowych bo gdyby one się rozciągały to z dwustu metrów "karpiarz" by nie widział brania. Cóż najwidoczniej dzisiejsza bezmyślność ogranicza nieziemsko gubiąc się już sporo przed dwusetnym metrem, jak Kopernik ogarniał cały Układ Słoneczny i to pół tysiąclecia temu? Jednak temat karpi też drażliwy bo pod moim ostatnim wpisem o podbieraku padły słowa "Jako karpiowy nigdy... ", więc i może moje nie karpiowe kołowrotki w moich rękach nie "karpiarza" parzą karpia w tyłek podczas holu, płetwy gubi? Oczywiście to wszystko drobiazg ale jak wynikiem mojego błędu nastąpi apokalipsa? Ludzkość mi nie wybaczy.
Wadą wolnego biegu jest fakt że w najtańszych kołowrotkach lubi się on często psuć, jednak co się w nich nie psuje? Dlatego warto się zastanowić czy kupić taki kołowrotek za niewielką kwotę. Jeśli już to może lepiej bez tego dodatku. Przynajmniej dla kogoś kto łowi dla zabawy, amatorsko. Tu rodzi się kolejne z pytań bez odpowiedzi czyli gdzie leży granica pomiędzy zawodowym wędkarzem a amatorem i czy polega właśnie na wartości sprzętu? Używam głównie kołowrotków które ten wolny bieg mają. Wiele z nich to modele które już dawno wyszły z ofert firm a są ciągle sprawne.
Przykłady z praktyki
Feeder - Dragon Maxima Baitfeeder FR 1050i
Kołowrotek do ciężkich zestawów od 80 g. Masa 460 g, pojemność szpuli mm/m 0,40/160. Mocna i trwała przekładnia przy stosunkowo dużym 1:5,5 przełożeniu jak na tego typu kołowrotek. Teoretycznie mniejsze przełożenie powinno go wzmocnić jednak patrząc no kołowrotki tej wielkości to czy kosztują 100 zł cz ponad 1000 zł przełożenie jest zwykle podobne 1: 4,6/5,5. Dopiero w znacznie większych jest stosowane mniejsze. Mam go już kilka lat. Sprawdzony dogłębnie na wszystkie sposoby, bez żadnej awarii. Sporo pozytywnych opinii w sieci. Aktualnie bardzo dobre ceny na wyprzedażach i aukcjach. Polecam bez najmniejszych zastrzeżeń i z pełną odpowiedzialnością.
Quiver, lekki feeder- Mega Baits Black Shadow FR 735i
Lekki 333 g ale wystarczająco mocny by obsługiwać zestawy do 60/70 g. Przełożenie 1; 5,0 pojemność szpuli mm/m 0,30/160. Kołowrotek ten użytkowany przez jeden sezon. Nadal w bardzo dobrym stanie. Mocny w stosunku do swoich rozmiarów i precyzyjnie wykończony. Ogólnie poręczny kołowrotek do dość lekkiego i szybkiego łowienia. Często stosuje go gdy nie nęcę przy użyciu koszyka a zestaw obciążam tylko ciężarkiem 20-30 g na wędzisku typu quiver. Jeden sezon za nim, ma się znakomicie.
Słowo moje końcowe i nie o mój koniec biega, jeszcze mam zamiar połowić
Powyższy tekst to nie matematyka. Proponuję podejść do tematu luźno i z dystansem. Kwoty które w nim padły jako przybliżone. Ogólnie temat pieniędzy poruszam niechętnie dlatego że jest dla wielu z różnych powodów mocno drażliwy. Rozumiem że jak powiem kołowrotek 300 zł to dla jednych jest to nic chiński śmieć i wstyd a dla wielu kwota wręcz nieosiągalna ot tak od ręki szczególnie na cele zabawy czyli wędkarstwa. Zrozumienia to bym tu w internecie na kogokolwiek miejscu ogólnie nie szukał, osobiście dawno przestałem szukać. Zostałem przeszkolony praktycznie w ciągu kilku ostatnich lat, wiedzę przyswoiłem. Jeśli więc niektórym osobom którym się wydawało na podstawie zdjęć wklejanych tu w sezonie 2016 że przy moście są najlepsze brania bo się na nich bardzo często pojawiał to im się tylko wydawało. Myślę o osobach które ten most znają. I tak przestałem być bez winy. Powiem tylko że kiedyś o takich "podstępach" nie myślałem dziś cenię sobie spokój więc nikt nie musi wiedzieć gdzie łowię. Winny się nie czuję bo patrząc na zdjęcia innych wędkujących lub ich nie widząc, widzę że wielu wędkarzy postępuje w ten sam sposób.
Jednak mimo wszystko i to chyba jest w tym wszystkim najważniejsze jest jeszcze spora grupa ludzi odpornych na internet który służy im a nie oni jemu. Oni są też zazwyczaj odporni na podziały. Niespodziewanym trafem to oni też zazwyczaj nie popadają w skrajności i nie ustalają twardych granic pod wszelkimi względami, nie pozjadali wszelkich rozumów. Jeszcze wędkarstwo nie zginęło. Mam nadzieję że odrobina dystansu czy humoru jak zwał tak zwał zawarta w tekście nikogo nie zabiła. "A kto umarł ten nie żyje", więc skarg nie przyjmuję.
Tak mi się ten tekst o kołowrotkach rozjechał po tematach ale to widocznie przez fakt że łożyska były na plastiku. Wędkarstwo to ciężki kawał chleba. Jednak gdyby nie te "internety" to miałbym smutny początek roku. Pogoda nie sprzyja połowom ale na portalu życie wre. Podchody, potyczki, zasadzki, ciskanie gromów i wbijanie szpilek. :)))