Zaloguj się do konta

Feederowa inicjacja

Nie jestem feederowcem. Od kilku lat nie rozstaję się ze spinningiem. Łowię, więc dynamicznie, z niezliczoną ilością rzutów, z ciągłą zmianą miejscówek. Powiem więcej – statyczne siedzenie przy wędkach w oczekiwaniu na branie budziło we mnie obraz leśnego dziadka zatopionego wzrokiem w gruntówkach.
Mam trójkę przyjaciół ze Śląska. Zapaleni feederowcy, którzy postanowili obalić utrwalony we mnie stereotyp. W związku z tym zaprosili mnie na Uroczysko Karpiowe. Nie ukrywali swojej satysfakcji, mówiąc żebym na pewno zostawił wędki spinningowe, bo na tym zbiorniku taka metoda jest zabroniona. Miałem się o nic nie martwić, przejechać 230 kilometrów i stosować się do ich wskazówek.
Przyjechałem. Rozłożyłem krzesło wędkarskie usiadłem i czekałem. Wokół mnie Jędrzej namacza pellet, rozpakowuje zanętę. Miesza, dobiera proporcje, odstawia całość „do przegryzienia”. Tłumaczy, że wiatr nie zwiastuje nic dobrego, pokazuje jak zamontować zestaw, ustawia mi nawet podpórki. Wykonuje moim zestawem pierwszy rzut, ustawia klips, ściąga całość. Po czym kwituje: „gotowe”.
W ciągu następnych 30 minut przyucza mnie do łowienia. Zestaw w wodzie ląduje na czas od 8 do 13 minut. Potem zwinięcie, nabicie koszyka i ponowny rzut w to samo miejsce. Pomyślałem, że przynajmniej dzięki rzucaniu nie będę się nudził. Szczytówka ani drgnie. Chłopaki rozstawiają swoje zestawy – w większości mocne karpiówki. Uśmiecham się z przekąsem niewiary w jakikolwiek sukces i kolejny raz przerzucam zestaw. Jędrzej uspokaja mnie, że w końcu przyjdą tylko trzeba cierpliwości. Wiercę się na krześle, a Jędrzej wyjmuje peklowane ogórki, którymi mnie częstuje. Zagryzam i wtedy widzę jak coś trąciło szczytówką. Jeden, drugi i trzeci. Po kolejnym trąceniu szczytówka powoli wychyla się w kierunku wody. Nauczony sandaczami zacinam z całej siły i słyszę tylko krzyk Jędrzeja „nie tak mocno”. O dziwo zestaw wytrzymuje a ja czuję niezły opór. Powoli pompuję rybę do brzegu a kij pięknie amortyzuje odjazdy. Jędrzej podbiera złocistego lina. Prosiaczek ma 47 cm długości.
Była godzina 17.30. Od tej chwili do 8.00 następnego dnia wyjmuję na method feeder kilka pięknych ryb, w tym największego lina: 48 cm. Nad ranem na moją karpiówkę Jędrzej zgarnia linisko 55 cm. Mariusz i Maciej na pierwszym stanowisku zwabili karpie i w ciągu kilku godzin zanotowali 4 ryby od 10 do 12 kg. Żeby tego było mało Maciej dołowił pięknego leszcza 63 cm. Dawno nie widziałem takiej łopaty.
Nie byłoby w tej historii nic nadzwyczajnego gdybym się nie zauroczył. Na tyle trwale, że to uczucie jest we mnie nadal, bo póki sandacze nie biorą a ja jeżdżę i łowię na metodę. Patrząc na asortyment chłopaków pewnie laicko, bo mam raptem dwa pellety haczykowe i trzy koszyczki do metody. Póki co mi wystarcza, a mam za sobą kilka karpi do 4 kilogramów, linów i leszczy. Ładuję pellet, rzucam jak opętany i ufam seledynowej szczytówce. No i do tego te hole na delikatnym sprzęcie, które nawet przy niewielkich rybach sprawiają ogrom frajdy.
Zamieszczam kilka zdjęć z wypraw i zanęt na które łowię. Będę wdzięczny za komentarze, w których podzielicie się ze mną dodatkową wiedzą na ten temat i doradzicie czego jeszcze powinienem spróbować.
Mój sprzęt:
Wędka: VDE-Robinson Nano Core Tx2 40-90 g., 390 cm;
Kołowrotek: Robinson Method Master FD 303;
Stosuję głównie pellety Method Feeder Carpex do nęcenia jak i haczykowy – najlepiej sprawdza mi się smak Strawberry Halibut w rozmiarze 8 mm. Do pelletów dodaję zanętę MVDE z serii Expanda Big Fish a wszystko to trafia do koszyków o gramaturze 20 lub 30 g. Telefonicznie męczę pytaniami przyjaciół ze śląska i najważniejsze: łowię więcej ryb. Waleczne karpie i liny potrafią dać naprawdę sporo emocji.

Opinie (4)

amstaf358

Jako zatwardziały spiningista od 14 roku życiaZAWSZE wiedziałem że w wędkarstwie najwyżej jest sztuczna mucha,następnie spining,dalej długo ,długo,długo nic i dopiero cała reszta...teraz..ze względu na chory kręgosłup długo nad wodą ze spinem nie postoje,no chyba że z łódki siedząc na foteliku..to inna bajka ,ja fan spina pokupiłem feedery i pickery fotele do zasiadek i stawiam pierwsze kroki w tej branży.... lepiej już zdrowotnie nie będzie, lepiej już było więc jakaś alternatywa dla spina musi być.....ale serce boli....... [2018-09-18 12:53]

kamael

Pozdro Mateusz. Fajny wpis. Ja od kilku lat już tylko karpiuje ale coś myślę że w kolejnym sezonie spróbuję znowu feederka. [2018-09-24 20:38]

wedkarstwo-z-kapitanem

Gratuluje karpiów,linów i leszczy [2018-12-20 19:55]

swierku

zazdroszczę tych podobno super walecznych linów rozsądnych rozmiarów [2019-01-05 20:25]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej