Fenwick Elite Tech River Runner - bacik na okonie.
Piotr Zygmunt (barrakuda81)
2016-02-06
Moją ulubioną rybą jest okoń. Pewnie zdetronizowałby go sandacz ale w moich łowiskach ryba ta zaczyna być duchem - niestety nie te czasy... Garbus za to jest wszędobylską, kosmopolityczną rybką dającą się poławiać wieloma różnorodnymi technikami. Boczny trok, drop shot, klasyczna główka jigowa, carolina rig, texas itd. - można by jeszcze długo wymieniać. Jaki jest okoń każdy widzi. To ryba niebywale chimeryczna i kapryśna. Tyle w tym złego co dobrego bo kiedy po wielu niepowodzeniach trafimy na żerowy amok pasiaków to wyniki ilościowe i jakościowe mogą zaskoczyć! Nie o okoniu jednak chciałem tu napisać a przynajmniej nie bezpośrednio o nim. U progu sezonu stanąłem przed radosną koniecznością wyboru kija do gnębienia pasiastych rozbójników. Mój poprzedni patyk choć wciąż dawał radę wymagał wsparcia. Na portalu często pojawiają się pytania jakiej wędki pod okonia należy szukać? Co wybrać? Postanowiłem zatem napisać parę słów o tym jak ja zabrałem się do podjęcia tej ważnej dla każdego spinningisty decyzji oraz połączyć to od razu z moją autorską recenzją produktu który wybrałem. Wędka jakiej potrzebowałem w żadnym razie nie miała być kompromisem ani uniwersalnym rozwiązaniem! To miał być zakup przemyślany i dopasowany do moich preferencji, rodzaju łowiska, konkretnej techniki i oczywiście rodzaju przynęt, które będą najczęściej kusić garbusy.Musiałem odpowiedzieć sobie na kilka fundamentalnych pytań, które pozwoliły mi na scharakteryzowanie kija i stworzenie sobie w głowie "profilu" takiego wędziska.Rodzaj łowiska?Najczęściej szukam okoni w wodach płytkich o głębokości od 1 do 3 metrów. Są to niewielkie jeziora, starorzecza a także wolno płynące kanały i rzeczki.Preferowana technika?Zdecydowanie i bezapelacyjnie "lekkie jigowanie" w różnych warstwach wody w zależności od aktywności ryb. Klasyczna główka jigowa to mój ulubiony sposób prezentacji gumek - zwłaszcza jesienią.Co na haku?Przynajmniej w 75 % na końcu zestawu zagoszczą gumki. O rodzajach,kolorach itd nie ma sensu pisać bo byłby to temat na obszerny artykuł. Pozostałą część będą stanowić obrotówki oraz wirujące ogonki. W grę wchodzą gumy max. 3 calowe na lekkich główkach z krótkim,relatywnie małym hakiem oraz błystki obrotowe nr 0, 1 i 2.Ciężar wyrzutu?Z racji stosowania małych i lekkich przynęt nie przewiduję "miotania" niczego co waży więcej niż 5 gram. Przyzwoitej klasy kij pozwoli mi na oddawanie rzutów adekwatnych do wielkości wód w których będę wędkował, a że nie są to oceany więc nie potrzebuję "petardy".Z brzegu czy z łódki?Cóż... tak i tak. Można by powiedzieć że te dwie możliwości zawarte w koncepcji jednego wędziska wzajemnie się wykluczają ale jako że nie cierpię na "kompleks długości" przy łowieniu z brzegu więc nie widzę problemu:-) Przyznaję rację Kolegom twierdzącym że dłuższy kij daje pewną przewagę w odległości rzutu ale jak wspomniałem powyżej ja jej nie potrzebuję. Krótki ,około dwumetrowy patyk pozwoli na komfortowe łowienie z brzegu i z łódki. Od jakiegoś czasu przekonałem się do wędek krótkich i długo mógłbym wyliczać ich zalety ale nie w tym rzecz.Indywidualne oczekiwania?To zagadnienie podsumowuje powyższe rozważania i "dopieszcza" moją wizję. Oczywiście wędeczka ma być czuła i dobrze przenosić drgania ( szkoda że jednoskład nie wchodzi w grę...) , ma mieć akcję fast lub med- fast, powinna być dosyć szybka i giąć się jak szalona aż po rękojeść pod spasionym, jesiennym garbusem! Oczywiście musi posiadać pewien zapas mocy aby radzić sobie ze szczupaczkami około wymiaru, które często lubią się wieszać...Do tego dochodzą dobre,lekkie przelotki, które z kija nie zrobią zupełnego "bata" i koniecznie krótką rękojeść bo tylko taka gwarantuje komfort rzutu na pontonie ( często łowię siedząc ). Lekka, estetycznie wykonana wędeczka z charakterem - oto czego mi trzeba!Wszystko już jasne więc do dzieła.... Tu zaczyna się prawdziwy ból głowy! Celowo nie określiłem sobie pułapu cenowego bo znam siebie i wiem że gdy coś przypadnie mi do gustu jestem skłonny do wielu wyrzeczeń:-)Po przeanalizowaniu wszystkich możliwości, wszelkich "za i przeciw", obmacaniu wielu zacnych konstrukcji i poświęceniu całej masy wolnego czasu wybór padł na kij Fenwicka z serii EliteTech - River Runner ( ERR69UL - FS2 ).Długość wędki to 2.05 m. Ciężar wyrzutu: 0,8 - 5 g. Linka: 4 - 8 lb. Akcja : fast.Przyzwyczajony do ciemnych blanków mam estetyczny dylemat bo ten kijek jest w kolorze złotym, który może się podobać aczkolwiek mnie wydaje się nieco ekscentryczny...Przelotki sic w tytanowych ramkach nie obciążają blanku który wydaje się być całkiem żwawy. Co do akcji to określiłbym ją bardziej jako med-fast ale w moim przypadku jest to raczej zaleta. Od razu moją uwagę przykuwa bardzo krótki dolnik, który jak się później okazuje mimo uprzednich obaw jest arcywygodnym rozwiązaniem. Nienaganne wyważenie wędki zapewnia mi niewielki kołowrotek w rozmiarze 2500. Specyficzne mocowanie młynka również jest solidne a cały kijek wykonany przyzwoicie i estetycznie z dbałością o szczegóły oraz wyczuciem smaku choć to rzecz jasna kwestia subiektywnych odczuć estetycznych.Wędeczka jest leciutka. Jeśli się nie mylę to 92 gramy przyszłego pogromcy okoni. Trochę machania nową zabawką "na sucho" wypełniło czas oczekiwania do prawdziwych testów polowych.Pierwszy zacięty okonek pokazał mi prawdę o moim nowym nabytku. Wiedziałem, że jesienią zacznie się świetna zabawa z garbusami w roli głównej!Bardzo dobre czucie przynęty na plecionce ale także na żyłce nie pozwalało przegapić nawet delikatnych skubnięć. Kijek pracował już pod ledwo wymiarowym okoniem a każda sztuka powyżej trzydziestu centymetrów dawała prawdziwy wulkan emocji! Nieco czasu wymagało oswojenie się z tak delikatnym sprzętem. Posyłanie gumeczek uzbrojonych w główki 1,2 czy 3 gramowe na imponujące odległości to żaden problem. Wędka doskonale się ładuje i oddaje energię lekkim przynętom. Z moich doświadczeń wynika że dla River Runnera nie stanowi problemu przekroczenie deklarowanego ciężaru wyrzutu. Łowiłem 3 calową gumką uzbrojoną w główkę 6 gram i kij dawał radę. D.A.M. - owska "trójka" także waży 6 gram a do tego dochodzi jeszcze opór skrzydełka - tu także nie było problemu. Pewien zapas jest ale nie tak duży jak w przypadku innych konstrukcji Fenwicka gdzie np. kijem "do 21 gram" śmiało można ciskać 35 g plus guma! W mojej opinii najbardziej komfortowo łowi się w przedziale 1 - 3 gramy główka plus guma gdzie maksymalna stosowana przeze mnie długość to właśnie 3 cale. Znacznie częściej jednak stosuję paproszki.Próbowałem także stosować niewielkie obrotówki i wirujące ogonki ( takie było założenie taktyczne przed zakupem ) i tu kij spisał się znakomicie. W stojącej wodzie dawał radę nawet "trójce" comet ale był to już szczyt jego możliwości. Optymalną wielkością jest dwójeczka - czuć pracę skrzydełka a okonki kochają ten "size"! Aby sprawdzić Fenwicka gruntownie postanowiłem w pełni lata dać mu okazję do... zmierzenia się z kleniami na wiślanych bocznych korytach. Ani długość ani moc River Runnera nie predestynują go do stawania w szranki z "kluskami" w dużej rzece jednak w kameralnych odnogach o niezbyt wartkim nurcie nadspodziewanie dobrze dawał sobie radę. Z łatwością i precyzją miotał smużaki i mikro woblerki a każdy zacięty klenik powyżej wymiaru ochronnego powodował prawdziwy kopniak adrenaliny! Pozytywnie mnie zaskoczył choć oczywiście nie polecam nikomu tak delikatnej wędki na łowisko trudne i zaskakujące jakim niewątpliwie potrafi być Wisła.Wróćmy jednak do meritum. Główny cel czyli okonie to absolutny priorytet dla River Runnera. Wędka nie gubi ryb. Kruche wargi okoni nie mają nic do gadania:-) Pod większą rybą majestatycznie kłania się wodzie a garbaty czterdziestak walczy niczym metrowy szczupak. To jest właśnie magia w wydaniu ultralight... Dotychczas nie odnotowałem większego przyłowu niż szczupak 55 cm. Delikwent nie miał wiele do powiedzenia choć kilka odjazdów na gwiżdżącym hamulcu zaliczył. Wędka amortyzuje bardzo głęboko a dolnik ma pewien zapas mocy który zapewnia wędkarzowi komfort.Nie jest to wędka dla osób pragnących ostro podbijać gumę - to będzie trudne bo w mojej opinii nie do tego River Runnera stworzono. Tu w grę wchodzi łagodniejsza forma "opadowej" prezentacji. Wzbudzający moje obiekcje bardzo krótki dolnik okazał się świetnym rozwiązaniem zwłaszcza na pontonie. Jest bardzo wygodny także przy łowieniu z brzegu i na zakrzaczonych rzeczkach czyli wszędzie tam gdzie rzuty trzeba wykonywać "na partyzanta".Mankamentem jest zbyt delikatny lakier. Mimo że dbam o sprzęt to jednak blank stosunkowo łatwo ulega zarysowaniom co dla estety może byc irytujące.Wad dotychczas nie stwierdziłem. Do zakupu skłoniła mnie dożywotnia gwarancja choć napis Made in China na początku trochę mnie zniesmaczył...Reasumując pozyskałem wędkę która spełniła moje oczekiwania a nawet pozytywnie zaskoczyła. Jesień z okoniami i najdelikatniejszym River Runnerem to niezapomniana przygoda - już czekam z niecierpliwością na kolejny sezon! Na moich łowiskach i do preferowanej techniki połowu znalazłem kij optymalny.Od razu chciałbym uprzedzić wszelkie spekulacje - nie jest to rzecz jasna żadna recenzja "komercyjna". To pierwszy test wędki opisany przeze mnie. Stroniłem od tego typu wpisów z wiadomych i chyba oczywistych względów... Może komuś tych parę zdań kiedyś pomoże w podjęciu decyzji o zakupie wędki choć w żadnym razie nie należy tego robić w ciemno. Zebrana tu garść moich subiektywnych odczuć z płynących z użytkowania tego konkretnego modelu może być dla kogoś pomocnym drogowskazem zwłaszcza że o River Runnerach nie ma zbyt wielu informacji w sieci. Myślę że to wędka warta tego by chociaż o niej wspomnieć.Moja "wykałaczka" wyczyszczona po sezonie czeka cierpliwie w pokrowcu aż stopnieje lód a pierwsze promienie wiosennego słońca uaktywnią odrętwiałe po zimie pasiaki. To już niebawem. Garbusy ruszą na tarło a zaraz po nim rozpocznie się wiosenne "wielkie żarcie". Fenwick znowu pokaże pazur choć zawodnik z niego "kategorii muszej" to jednak potrafi dać niezły wycisk! Wszak wędka jest przedłużeniem ręki każdego wędkarza:-)