Fenwick Elite Tech Walleye Jigging - sandaczowa alternatywa.
Piotr Zygmunt (barrakuda81)
2018-06-01
Wiele wody w Wiśle upłynie nim "przesiądę się" na krótkie kije...Tak kiedyś myślałem! Owszem, jestem otwarty na różne opcje i staram się nie zamykać w stereotypach zwłaszcza jeśli chodzi o wędkarstwo ale "wychowany" na jedynej słusznej koncepcji pt. "2,70 m dobry na wszystko" nie bardzo byłem w stanie przekonać się do pomysłu stosowania krótkiej witki. Ciekawość jednak wzięła górę i kiedy "pałując" niemiłosiernie długim spinnerem jedno z moich jeziorek spotkałem znajomego z wędeczką około dwumetrową nie wytrzymałem...Po prostu musiałem tego spróbować. Kolega okazał się być wyrozumiały i udostępnił mi na kilkanaście minut swój nowy nabytek. To wystarczyło. Nie przypuszczałem jak wdźięcznym narzędziem w ręku wędkarza może być taka wędka ( oczywiście przyzwoitej klasy ). Lekka, poręczna, dająca lepsze "czucie" i panowanie nad przynętą - może nie idealna w każdych warunkach ale na tyle przyjemna w użyciu, że grzechem byłoby nie wzbogacić swojej kolekcji o tego typu kij. Tak się zaczęło. Przestałem być ortodoksem choć długie kije nadal mają pewne miejsce w moim arsenale. Nie w każdych warunkach da się je zastąpić "króciakiem"...
Podstawowym zastosowaniem dla krótkiej wędki jest oczywiście połów ze środka pływającego. Ubiegły sezon miałem okazję przywitać z nowym kijem firmy Fenwick którego parametry idealnie wpisywały się koncepcję krótkiej sandaczowej szpady do połowu z łodzi. Mając możliwości testowania wędki w każdych niemal warunkach postanowiłem przyjrzeć się dokładnie jej cechom.
ETW66M- FS- 2 - tym symbolem producent opisał moją wędkę. Jest to kij dwuczęściowy o długości 1,98 m i ciężarze wyrzutu 3 - 21 g oraz sugerującej pogromcę sandaczy nazwie Elite Tech Walleye Jigging. Akcja opisana jest jako "fast" ,moc jako "medium" a zalecana wytrzymałość linki to przedział w zakresie 4 -12 lb. Wędka zbudowana jest z wysokomodułowego "grafitu" oraz wyposażona w osiem przelotek sic w tytanowych ramkach.
Na uwagę zasługuje typowy dla tej serii ciemno złoty blank oraz oryginalna rękojeść zbudowana z materiału T.A.C , który jak zapewnia producent umożliwia dobry uchwyt w każdych warunkach. Mocowanie kołowrotka jest zabudowane a sam młynek przyczepiamy za pomocą odgórnie nakręcanego elementu. To wygodne i pewne rozwiązanie.
Tyle w kwestii wyglądu i budowy. Przejdźmy do tego co najważniejsze z punktu widzenia wędkarza czyli wrażeń z użytkowania.
Pierwsze na co zwróciłem uwagę to szybkość i sztywność wędki. Te obserwacje potwierdziły się podczas pierwszych łowów. Finezyjna i czuła szczytówka doskonale pokazuje kontakt przynęty z dnem i rybim pyskiem! Byłem pod wrażeniem czułości tego kija. Doskonała transmisja brań to wielka zaleta zwłaszcza przy okazji polowania na sandacze. Wyczuwalne było każde skubnięcie nawet małych okonków z odległości kilkudziesięciu metrów! Nie spodziewałem się tak dobrego przenoszenia drgań po kiju dwuczęściowym.
Wędka jest szybka. Pod obciążeniem ugina się płynnie. Ogromna zaleta tego kija skrywa się także w dolniku. Legendarna jest już chyba moc tych wędek...
Kto nie próbował to zachęcam do próby siłowego podniesienia dużego ciężaru na tym blanku! Zaryzykuje stwierdzenie iż ciężko byłoby go w ten sposób złamać. Elite Tech Walleye Jigging to prawdziwy mocarz. Przecież zawsze może się zdarzyć przyłów choćby w postaci dużego suma a wtedy mając w garści ten kij możemy obawiać się tylko o plecionkę lub nasz kołowrotek. Walleye Jigging gnie się bowiem baaardzo głęboko! Jest w stanie przyjąć potworne obciążenie a zapas mocy w dolniku jest wręcz niewyczerpany.Krótko mówiąc jest czym pompować. Trzeba pamiętać że jest to wędzisko "zaledwie" do 21 gram wyrzutu co nie sugeruje nam jakiejś niebywałej mocy...
Lekkie i mocne przelotki nie obciążają blanku. Nie stwarzają jakichkolwiek problemów podczas użytkowania.Wędka ma tę zaletę że jest dość uniwersalna. Nic nie stoi na przeszkodzie by używając "konkretnych" przynęt kusić za jej pomocą majowe szczupaki, czy nawet używać jej do lekkiego trollingu.Sprawdzi się w prezentacji dużej obrotówki czy woblera. Jednak jak dla mnie jest to przede wszystkim narzędzie do skutecznego łowienia sandacza z opadu.
Skoro już jesteśmy przy kwestii jigowania czyli jak sama nazwa wskazuje domeny tego kija to w mojej ocenie najbardziej komfortowa masa przynęt prezentowanych w opadzie waha się pomiędzy 7 a 20 gram. Oczywiście i z lżejszą główką szczytówka zapracuje ale te 7 gram plus guma możemy przyjąć za komfortowe minimum. Co do górnych "widełek" to przyznam że 20 gram jest tą umowną granicą bowiem nic nie stoi na przeszkodzie aby zaserwować "feniowi" obciążenie rzędu 35 gram plus guma np. 5 cali! Jak najbardziej, osobiście testowałem ten patent na Wiśle i da się tak łowić aczkolwiek zbliżamy się do górnej granicy i podbicie gumy nie będzie już tak dynamiczne. Możliwe że da się rzucać jeszcze więcej...
Każda ryba zapięta męczy się szybko głeboką amortyzacja kija. Żałuję że na zdjęciach nie udało mi się uchwycić pełnego ugiecia ale tak to jest gdy w jednej ręce trzyma się wygięte wędzisko a w drugiej ciężkawą cyfrówkę... Zabrakło asystenta tym razem. Jednak zainteresowanych odsyłam do zasobów internetu. Bez trudu odnajdziecie zdjęcia przedstawiające pełne ugięcie tych blanków.
Podsumowując ten krótki opis dodam że usiłowałem przez ten rok mojej przygody z Fenwickiem odnaleźć w nim jakieś wady... ale nie udało mi się. Teraz możecie mnie rozstrzelać ale ten kijek po prostu broni się sam. Miałem obiekcje względem krótkiego dolnika ale podobnie jak w przypadku River Runnera na łódce ma same zalety choć może przy długim holu przydałby się ten dodatkowy punkt podparcia to jednak bądźmy szczerzy - która ryba poza jakimś okazem czy sporym sumem da radę oprzeć się tej brutalnej sile?
Producent oferuje na ten model dożywotnią gwarancję choć przyznam że nie zapoznałem się dokładnie z jej warunkami i pewnie gdzieś jest haczyk.
Nie zachęcam do zakupu bo nie w tym rzecz ale jedynie zwracam Waszą uwagę na ciekawą moim zdaniem propozycję wśród wielu innych opcji.
Warto wiedzieć że istnieje taka alternatywa. Może moja opinia będzie komuś pomocna.
Mój Walleye Jigging miał dziś okazję "łyknać" trochę słońca choć niestety na razie tylko na sucho. Za to już pierwszego maja przywali w zęby jakiemuś cętkowanemu zbójowi wyposzczonemu po zimowej głodówce i trudach tarła. Pewnie będzie wielki, silny i będzie miał ponad metr...W końcu trzeba mieć marzenia, nie?:-)