Zaloguj się do konta

Gdybym miał trochę wiecej lat...

W dzieciństwie, mając już około 6 lat tata zaraził mnie wędkowaniem. Kupił mi pierwszą wędkę która kosztowała około 30 zł na jakimś targu, oddał swój kołowrotek, nawinoł żyłkę 22mm i uczył spiningować. Czas leciał, a wiadomo jak każdy młody chłopak chciał sam wyruszyć na wędkarską wyprawę i przynieść dumny tacie wielką rybę:) Tak też ja zrobiłem.

Mając około 11 lat na pierwsze samotnie wyprawy chodziłem z moim kuzynem rok starszym ode mnie. Naszym łowiskiem było jezioro Ślężany. Podglądając wujka zaczeliśmy łowić płotki na gotowana przenicę. Ale jak młodych chłopców zaczeły interesować większe ryby. Obaj marzyliśmy o wieeelkim szczupaku. Problem był tylko z przynętami. Przypomniałem sobie że tata ma pudło ze starymi przynętami, których już od wieku nie używa.

Pewnego nudnego dnia w wakacje, gdy taty nie było postanowiłem odkryć co naprawdę ma w tym pudle. Wysypuje wszystkie przynęty, a tam same stare wirówki i wahadłówki. Tylko że prawie każda nie nadawała się do połowu. Albo nie miała skrzydełka, albo kotwiczki a nie które były tak zardzewiałe że tylko na złom się nadawały. Nie wiem czemu ale wybrałem wirówkę, rozmiar 3... tylko nie wiem jakiej firmy była i nie miała kotwiczki. Ale ok bierzemy się za naprawę. Drobny papier ścierny, trochę tarcia i skrzydełko ( chyba mosiężne) błyszczało się jak złoto. Tylko co z kotwiczką? Po około 2 godzinach męczarni wstawiłem niewielką kotwiczkę ze starego woblera który znajdował się w pudle. Zbierałem wtedy miesięcznik Wędkarza Polskiego i zauważyłem że sporo dobrych wirówek ma czerwone ukośne paski. Siostra pożyczyła mi swój lakier do paznokci... trochę sztuki i blaszka gotowa na połów.

Robił się już wieczór, postanowiłem jednak jeszcze dzisiaj wypróbować pierwsza i nową moją przynętę spiningową. Do łowiska mam około 150 metrów więc ruszam. Ku zaskoczeniu, 1 rzut jest piękny okoń, pierwsza w życiu złowiona na spining samodzielnie ryba. kolejne 3 rzuty dały 3 kolejne okonie:) Nie potrafię powiedzieć jaki wtedy byłem szczęśliwy. Kolejne 2 rzuty i jest coś większego. Szczupak około 45 cm. Pora niestety nie pozwoliła na dalsze wędkowanie. Więc na tym skończyłem testowanie wirówki.

Kolejny dzień. Pochwaliłem się kuzynowi wczorajszym wypadem nad wodę. Jedno nam po głowie chodziło, dziś jest ten Dzień! Piotrek, mój kuzyn zrobił tylko żywcówkę. Ja też ale i miałem przy sobie mój spining ze starą super wirówką. Idąc szczęśliwi nad wodę, nie wiem czemu zaczołem bawić się hamulcem przy kołowrotku który wcześniej wyregulował mi tata. Nie wiedziałem i tak po co on jest. Piotrek usiadł na łódce przycumowanej do brzegu. Ja postanowiłem iść około 100m dalej linią brzegową na małe drewniane molo. Siedział tam Dawid wędkujący 6letni syn mojego sąsiada z ciocią. Mało miejsca, żuciłem tylko żywca i..... czekamy.... Po jakiś 10 minutach Dawidowi znudziło się łowienie i wrócił z ciocią do domu.
Była piękna pogoda, popołudniowy sierpniowy dzień. Ręce aż mi się paliły żeby ruszyć ze spiningiem. A wiec miejscówka tylko moja i zaczynam. Mój zestaw był zrobiony tak na jaki sam potrafiłem zrobić, nie miałem przyponu a nawet agrafki z krętlikiem. Wirówka była przywiązana bezpośrednio do żyłki. 3 rzut i coś jest. Wołam do Piotrka żeby mi przyszedł pomóc bo molo jest około 1m wyżej od poziomu wody, podbieraka nie mamy. Zejść też nie było jak. Ale rybą okazał się 40 cm szczupaczek wiec fatyga Piotrka nie była potrzebna, winda w górę i jest. W tym czasie do Piotrka doszedł pan Jacek, tata innego mojego kolegi. Odczepiając szczupaczka i wypuszczając do wody pomyślałem sobie ,, Przydało by się coś wiekszego!,, pierwszy rzut, dość daleki, 2 obkręty kołowrotkiem i... coś znowu jest. Nie wierzyłem własnemu czuciu wędki, ryba chodziła na lewo i prawo ale ani kawałka w moją stronę. Trzymałem się tylko zaparty o molo żeby nie wpaść do wody. Wiedziałem że sam nie dam sobie rady. Zaczołem wołać Piotrka i pana Jacka lecz niestety zignorowali mnie z myślą że znowu holuje jakiegoś śledzia słowami ,, oj dasz sobie rade,, zapatrzeni w swoje spławiki żywcowe nawet nie spojrzeli na mnie. Musiałem coś zrobić. Dobra, jadę z rybą do przody. Ryba trzyma się dna, pół drogi holu mam za sobą, zaczołe wątpić że ją wyciągnę. Sam napewno nie dał bym rady. Do czasu kiedy ryba wyskoczyła nad wodę!! Nie wieżyłem własnym oczom!! Szczupak! Tylko ze prawie taki wielki jak ja! Ryba na powierzchni wody zrobiła taki hałas że Piotrek i pan Jacek mało nie wypadli z łódki! Wtedy dopiero uwierzyli że to nie tz ,, śledź,, rzucili swoje wędki, mało nie przewalając się o siebie pędzili w moją stronę. Rybę miałem już przy molo. Byłem tylko w takim szoku że pamiętam świst naprężonej żyłki która cieła przybrzeżne lilie wodne. Gdy pomoc była już 10 metrów ode mnie zobaczyłem wystającą z wody głowę szczupaka o średnicy wiadra! A po tym tylko strzał pękającej żyłki.

Po około 2 godzinach dopiero doszedłem do siebie. Nigdy nie spodziewałem się takiej ryby mając 11 lat. To było marzenie każdego wędkarza , które się w moim przypadku spełniło tylko za wcześnie. Po jakim czasie uświadomiłem sobie że bardziej szkoda mi było utraconej wirówki niż ryby.

Po 4 dniach spotykając je z kolegą Rafałem, synem pana Jacka który powiedział mi że dziś koledzy jego taty wyciągneli wielkiego szczupaka w miejscu którym kilka dni temu ja walczyłem z rybą. I pokazał mi blaszkę wirówkę którą miał w pysku ten szczupak. Nie wierzyłem własnym oczom! Moja wirówka! Szczupak miał 10,7 kg i mierzył 115 cm.... Teraz sobie myślę, gdybym miał kilka lat więcej, sprzęt taki jak teraz i wiedział do czego służy hamulec w kołowrotku napewno tak łatwo bym się nie poddał tej rybie. To jest taka nietypowa przygoda a za razem przestroga że nasza pierwsza wyprawa na ryby może dać życiową rybę:)

Nie mam zdjęć z tamtego czasu, bo to było 10 lat temu ale za to inne zdjęcie złowionej tam ryby.

Opinie (6)

marek-debicki

Czytając tak bodate wspomnienia z młodości, mi samemu stanęły przed oczyma młodzieńcze wyczyny. Wrażenia były tak silne, że do dzisiaj mam je dokładnie zapisane w pamięci i przy każdej okazji wędkarskiej z chęcią do nich powracam. Gratuluję wpisu, pięknej przygody. Pozdrawiam i *****pozostawiam. Gdyby było można dołożył bym jeszcze więcej tych piątek. [2011-12-06 14:34]

kaban

Ja chciałbym mieć kilkadziesiąt lat mniej,wiedzę którą mam obecnie a sprzęt mógłby być ten sam co w latach młodzieńczych-ale bym połowił... . [2011-12-06 19:56]

kamilek112

Piekne opowiadanie mam 15 lata zacząłem wędkować 2 lata temu odrazu zaraziłem się tym od kolegi z klasy ja lowie jednak na feedera i pickera ale jak czytałem to twoje opowiadanie 3raz to aż sie tak jakoś podnieciłem :D  zazdroszcze ci tych ryb to jest aż niewarygodne Pozdrawiam i mam nadzieje że dalej masz ta blystke i jeszcze coś pieknego na nia wyciagniesz :D [2011-12-21 16:04]

salmo76

witam Kolego fajna przygoda oby takich wiecej polamania kija [2012-01-22 22:12]

egzekutor

fajnie sie czytało [2012-01-24 08:43]

użytkownik

Fajna historia:)

Życzę w przyszłosci rownie duzego szczupaka;)

[2012-01-30 21:01]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…