Zaloguj się do konta

Goście na biwaku

19 Goście na biwaku
Corocznie jeżdżę na minimum dziesięciodniowe pobyty nad jezioro Woświn. Mam swoją ulubioną dziką plażę z dojazdem do samej wody. Jest to świetne miejsce do biwakowania i wodowania łódki, jest też duża kładka, na której nieraz zasiadam na nocne łowienie linów. Najlepsze jest to, że jestem sam na sam z przyrodą i rybami których jeszcze w tym jeziorze nie brakuje, mimo dużej presji rybackiej. Żeby nie rybacy, czułbym się jak pan tej części akwenu. Wędkarzy jest tam jak na lekarstwo, jedynie paru miejscowych czasami wędkuje, jak mają trochę wolnego od ciężkiej pracy w rolnictwie. Uwielbiam łowić w sierpniu nie dość, że dobrze bierze okoń, a i szczupak zaczyna ruszać do żerowania.

Byłem już tydzień na biwaku. W nocy łowiłem liny, o czwartej rano poszedłem padnięty spać do samochodu. Miałem sobie podrzemać do południa, potem zjeść obiad i wypłynąć porzucać trochę spinningiem. Z moich planów nic jednak nie wyszło, bo siódmej zadzwoniła komórka, z wizytą zapowiedzieli się dorośli synowie mojego szwagra. Trochę się ogarnąłem, umyłem i ogoliłem, nie chciałem chłopaków wystraszyć swoim tygodniowym zarostem. Jeszcze wzięliby mnie za yeti i zaczęli strzelać z wiatrówki, bo mieli ją ze sobą zabrać. Mieliśmy zrobić zawody w strzelaniu do puszki. Przede wszystkim jednak spinningować w zatoce z łódki.


Dwa spinningi miałem uzbrojone, bo codziennie z nich korzystałem, zacząłem szykować trzeci, każdy powinien mieć swój kij dla siebie. Byłem już po śniadaniu, kiedy na plażę wjechała skoda, a z niej wysiadł : starszy Piotruś i młodszy o dwa lata Karolek Uśmiechnięci od ucha do ucha witali wuja i zaczęli pokazywać wiatrówkę, nowy ich nabytek. Zastanawiałem się cały czas intensywnie , jak mam z nimi pływać moją małą łódką. Łajba miała tylko dwa i pół metra długości, więc chyba najpierw powędkuję z jednym, a później z drugim. Bracia nie mogli się zdecydować, który wsiądzie pierwszy do łódki, bo ten drugi będzie musiał się nudzić na brzegu. Uspokoiłem ich, jak powiedziałem, że będziemy łowić w trójkę.

Z wielkim trudem odbiłem od brzegu, łódka dużo bardziej się zanurzyła niż zwykle, ale było nawet znośnie. Wędki już wcześniej rozwinęliśmy, podbieraka nie zabraliśmy z braku miejsca, mieliśmy z sobą pudło z przynętami i siatkę na złowione ryby. Ale nie bardzo wierzyłem, że coś złowimy, bo robiliśmy za dużo hałasu. Ustawiliśmy się na niewielkim wzniesieniu dna, na szczycie było około czterech metrów, a nieco dalej już zdecydowanie głębiej .Zaczym zdążyłem się zakotwiczyć Piotruś holował już szczupaka. Po podebraniu go ręką za grzbiet, Karolek spokojnie mówi. że też coś ciągnie. Rzeczywiście, do siatki trafił następny ponad półmetrowy essox. Chłopcy, chociaż byli dopiero drugi raz w życiu na rybach, spisywali się jak rasowi wędkarze.

Taką mamy teraz zdolną młodzież, że za co się nie wezmą, to wszystko im wychodzi. Zaczęli holować na przemian, raz jeden, raz drugi. Ładne szczupaki i wyrośnięte okonie zaczęły lawinowo wędrować do siatki. Wydałem rozporządzenie, że od tej pory wszystkie złowione ryby wypuszczamy. Ja nie miałem czasu zarzucić swojego spiningu, bo musiałem podbierać i odhaczać ich zdobycze. Po trzech godzinach zrobiło się zbyt niewygodnie na tej naszej skorupce, postanowiliśmy więc zakończyć tą rzeź na drapieżnikach.


Dopłynęliśmy zadowoleni do brzegu i zaczęliśmy planować strzelanie do celu z wiatrówki. Tym razem to ja wygrałem zawody, chociaż wiatrówkę miałem w ręku pierwszy raz w życiu, też chyba jestem zdolny. Pietia i Bolo zapakowali część połowu do samochodu, a parę okoni zostawiłem sobie na kolację, Odjechali zadowoleni, machając mi na pożegnanie i życząc udanych połowów, a ja poszedłem wreszcie spać, oby przyśniła mi się jakaś piękna syrena.

Opinie (3)

burza10000

no to chłopaki mieli szczęście [2009-03-26 23:40]

robson1

Witam.Fajna opowieśc.Wydaje mi się ,że w ich przypadku zadziałało "szczęście żółtodzioba"...........haha,a w twoim pewnie zostało ci cos z wojska.Pozdrawiam Robert [2009-03-27 10:54]

marianmc2

Tak, chyba zawsze tak jest, że kiedy się na czymś skupiamy i robimy to rutynowo to mało kiedy takie działanie przynosi nam upragnione efekty. A kiedy nie myślimy nad efektami i sukcesami to jakoś nieświadomie idzie..... wiem z doświadczenia. Pozdrowionka [2009-03-27 15:56]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej