Gowienica wciąż zachwyca, a kto drogi skraca...
Stanisław Marcinkowski (stanmar)
2012-06-17
Pierwszy obrazek cudowny, woda klarowna choć bardzo niska. Wolę taką niż podwyższoną kawę z mlekiem...Zaraz w pierwszych kilku rzutach mam widoczny atak potokowca ok.30-tki z rynny pod rozłożystym bukiem naprzeciwko. Ryba się spina pod moimi nogami - tym lepiej bo i tak 'niejadalna'... Jest piknie, kontakty z rybami i rybkami co rusz, a co chwila widoki, że tylko utrwalać na czym się da bo opowiedzieć tego nie sposób... W swej pamięci takie widoki odtwarzam nieraz na chwilę przed zaśnięciem...Kilka zdjęć ze swej komórki załączam do wpisu...
I choć żaden z kilkunastu wyłowionych pstrągów do zabrania nie dorósł to za szczyt doznań zachowałem wyłowienie trzech po kolei z tej samej miejscówki! Było to między dwoma dużymi bukami leżącymi w poprzek rzeki, a między nimi pas spienionej wody o szerokości 1,5 metra. Rzut pod burtę naprzeciw i po jednym obrocie korbki już targał wędkę pstrąg! Pierwszy z nich mógł mieć wymiar, ale nie pozwolił się zmierzyć i spiął mi się pod nogami a stałem w wodzie...
Wśród takich zdarzeń czas szybko mijał i czas było kończyć bo kawał drogi do auta...I tu - ze względu na trudy marszu przy rzece postanowiłem wracać pierwszym napotkanym duktem leśnym, bo w tereniena ogół dobrze sobie radzę, raczej nie błądzę. Pierwszy dukt odbijał za bardzo w prawo, ale se myślę, zaraz będzie jakaś krzyżówka to skręcę w lewo i OK. Aby do szosy a potem defiladowo do auta...!!!
Oczekiwana krzyżówka była ALE po dłuuugim marszu!! W końcu to Puszcza Goleniowska...Skręciłem w lewo i gdy uszedłem z 1,5 kilometra doszły moich uszu odgłosy drwali-pilarzy,których rano minąłem... Te odgłosy znowu okazały się mocno niezgodne z kierunkiem mego marszu, więc jeszcze raz skręciłem na najbliższej krzyżówce i wreszcie, po już niewielkim odcinku zobaczyłem szosę...! Gdy wyszedłem na szosę pomyślałem: najgorsze za mną - ALE niestety! Szosą zrobiłem ok. 5 km nim zobaczyłem moje auto przy moście w Widzieńsku...Stopy piekły niemiłosiernie, bąble murowane, ale gdy usadowiłem się za 'kółkiem' ulga była nieopisana!!! Już w drodze naszła mnie refleksja, że jak w przysłowiu : KTO DROGI SKRACA PÓŹNO DO DOMU WRACA..!! Oj to,to!!
Dodam na koniec, że każdy, kto dostrzega 'na rybach' nie tylko to co w wodzie, ale także to co wokół, w przyrodzie powinien się choćby raz, dla tej cudnej przyrody TAM, /nad Gowienicą/ znaleźć. Naprawdę warto!