Gumy Invader i Bellyfish - nowości Dragona
Adrian Polakowski (Polacki1229)
2015-08-21
CEL i ZAMIERZENIA
Jakiś czas temu trafiły pod moje skrzydła 2 rodzaje gum marki Dragon, są to gumy które ukażą się na rynku wędkarskim z początkiem przyszłego roku. Zadaniem naszym (testerów) jest przetestowanie sprzętu i przynęt w pełni ich możliwości, zarazem łącząc wszystko z profesjonalizmem, zaangażowaniem i poświęceniem. W takich sytuacjach nie ma zmiłuj... chociaż bardzo mi zależało aby przetestować je na Odrze, jej niski stan odebrał mi możliwość przeorania nimi dna rzeki. Łowienie gumami w poszukiwaniu drapieżników przy rzecznej niżówce mija się z celem i jest bardzo trudne...nie o to tu chodzi. Wybór więc padł na niewielkie jeziorko z dość dużą populacją drobnego szczupaka. Do obadania tematu gum poprosiłem również Janusza, dobrego kumpla, a zarazem świetnego wędkarza z którym wędkuje już kilka lat.
WYGLĄD
Jeśli chodzi o sam wygląd przynęt, są bardzo charakterystyczne i wyróżniają się kilkoma "drobiazgami". Na pierwszy rzut oka widać, że gumy są bardzo mięsiste, uwielbiam takie przynęty. Motywacja łowiącego jest całkiem inna wiedząc, że na końcu jest spory kawał "mięska". Ale do rzeczy...zacznę od Invadera. Jest wykonany całkiem inaczej niż wcześniejsze przynęty tej firmy, łowność i jakość wykonania się nie zmieniła, natomiast gruby tułów połączony z prążkami na prawie całej długości ogona pozwala uzyskać bardzo ciekawą pracę całości. Wielkie spłaszczone kopyto ogona świetnie napędza całą przynętę do lekkich wychyleń na boki, jest ono lekko podcięte na rantach u dołu co potwierdza w przekonaniu, że firma bardzo zadbała o szczegóły. Teraz czas na gumę Bellyfish. Tłumacząc na Polski belly-brzuch mówi nam o tym, że nasza "rybka" posiada dość duży brzuszek, jest to jedyna spora część tej przynęty, głowa jest zwężona aż do łączenia z naszym obciążeniem (główka jigową). Ogon przynęty jest wykonany bardzo finezyjnie, przez całą długość gumy jest wąziutki.Jego końcówka wykonana bardzo podobnie jak przy wcześniejszej opisanej gumie,jest troszkę bardziej zaokrąglona co nadaje bardzo charakterystyczną pracę. Ostatni drobny aspekt który mi się nasunął to nacięcie na grzbiecie które bardzo dobrze trzyma nabity hak.
GUMY W PRAKTYCE
Łowienie zaczęliśmy około 6 rano, słońce zaczynało już przygrzewać, a drobnica pchała się na płytszą cieplejszą wodę. Takie też były nasze zamierzenia, szukanie ryb dość blisko brzegu na wodzie max do 1,5m, krótkie rozpoznanie terenu i zaczynamy na pierwszy ogień ląduje u mnie Belly... w kolorze zgniłej zieleni, natomiast u Jasia Invader o jaśniejszych barwach. Zaczęliśmy od przynęt drobnych nie wiedząc czego możemy się spodziewać. Kilka rzutów i....Jest! pierwsze uderzenie w przynętę prowadzoną metodą opadu na główce 5g...rybka spadła po kilku sekundach, no nic lecimy dalej... za chwilę powtórka u Kolegi z takim samym finałem. Zmiana na trochę większy arsenał i "misz masz" przynęt. Bodajże w trzecim rzucie ledwo wyczuwalne PUK i jest króciak, któremu zwracamy od razu wolność. Invader do wody, kontrola opadu i uderzenie! Znowu przedszkole... chwila bez brań, kombinowanie z gramaturą, troszkę inne prowadzenie i jest kolejny strzał, lekkie podbicia ze szczytówki dają świetny efekt gdy chcemy mieć dobrą kontrolę nad przynętą, a zarazem poprowadzić ją w toni lub nad samym dnem. Szybka zmiana miejsca i ciągłe podskubywania okoni w najmniejszych rozmiarów BellyFisha, ta guma naprawdę bardzo je irytowała ponieważ, nawet gdy łowiliśmy selektywniej bardzo agresywnie szarpały za ogon, gdzie wielkość przynęty była równa ich wielkości. Machnięcie pomiędzy trzcinki i waleczny 50tak ląduje w mojej dłoni. Ostatnie miejsca przed powrotem do domu i na największych rozmiarów Invadera melduje się u Janusza kolejny gryzoń, nie wiele większy od przynęty. Łowienie zakończyliśmy kilkoma rybami, natomiast sprawdziłem to na czym najbardziej mi zależało...
WNIOSKI I SPOSTRZEŻENIA
Jeśli chodzi o samo łowisko niczego więcej od niego nie oczekiwałem,liczyłem na sporo brań aby sprawdzić przy jakim prowadzeniu przynęty będą najbardziej atrakcyjne dla ryb. Wszystkie rozmiary były chętnie zażeranie przez szczupaczki, a do tego przekonanie, że duża przynęta jest "za duża" jest tylko urojeniem niektórych wędkarzy. Ogon Bellyfisha ma w sobie coś co strasznie irytuje okonie do ataku i podskubywania przynęty,natomiast Invader świetnie pracuje przy wolnym prowadzeniu oraz opadzie. Każda z tych przynęt ma w sobie coś wyjątkowego, lecz posiadają jedną wspólną cechę...ŁOWIĄ! Jestem pewny,że zagoszczą w moim pudełku na stałe,a zarazem szczupaki nie wykluczą ich ze swojego MENU na jesień 2015r. :)