Zaloguj się do konta

Historia pewnego karpia

Będąc na zasiadce linowo - karpiowej latem w 2008r wraz z kolegą(Leszkiem) przygotowaliśmy dwa stanowiska. Jedno na karpie, a drugie na liny blisko grążeli. Karpiowe stanowisko było na jednym z trzech pomostów, na leśnym jeziorku ok. 6-hektarowym. Karpie nęciliśmy ziemniakami i kukurydzą. Kukurydzę zaparzałem na całą noc i następnego dnia gotowałem ją około godziny. Ziemniaki ugotowane, troszkę twardsze niż te obiadowe, kroiłem w kostkę i razem z kukurydzą wywoziłem łódką na stanowisko oddalone ok. 30 m od pomostu. Jednego dnia ja łowiłem liny, drugiego dnia Leszek. Łowiliśmy w systemie zmianowym raz karpie raz liny.

Ale do rzeczy. Przez dwa tygodnie naszego pobytu nad jeziorem nie miałem brania karpia na moje zestawy. Łowiłem na ziemniaki, bo nie mam przekonania do kulek proteinowych. Także zestawy były inne niż te, których używają prawdziwi karpiarze. W sumie to mieliśmy wędki karpiowe i kołowrotki, ale montaż zestawu się troszkę różnił. Używaliśmy spławików 8-10g, żyłka 0,30mm, przypon z żyłki 0,28mm, hak karpiowy bez włosa. Przedostatniego dnia pobytu nad jeziorem postanowiliśmy z Leszkiem opracować 0,7 na pomoście aby miło zakończyć nasz obóz. Ja schodziłem z linowego stanowiska i odniosłem linowe wędki do obozu , po czym przyszedłem na pomost. Kolega zapytał, dlaczego nie zabrałem żadnej karpiówki.

Odpowiedziałem trochę zrezygnowanym głosem, że to już chyba nie ma sensu i Twoje dwie wędki wystarczą. Po krótkiej namowie przyniosłem jedną wędkę, założyłem świetlik, ziemniaka i do wody. Flaszeczka nam się skończyła, ja zmęczony już obozem zaczynałem przysypiać na pomoście. Nagle Leszek zawołał, że mój spławik leży. Szybko się ocknąłem, gdy złapałem wędkę, to spławika już nie było. Zacięcie i zaczęła się zabawa, na którą czekałem 2 tygodnie. Ryba odjeżdżała raz daleko na wodę, raz w trzciny. Nie mogłem jej zatrzymać na początku. W trzcinach opadła trochę z sił.

Po ok. 15 minutach przy pomoście pokazał się niezły karpik. Po kilku próbach podebrania – udało się. Ważymy karpia w sklepie, waga pokazuje równo 7 kilogramów. Nie jest on może rekordowy, ale jak dla mnie (karpiarza amatora), to naprawdę spory. Następnego dnia (ostatniego wieczoru nad jeziorem) złowiłem jeszcze jednego karpia mniejszego – 3,90 kg na zestaw linowy, na kukurydzę, ale to już troszkę inna historia.

Mój przypadek pokazuje, że zawsze należy wierzyć do końca w udany połów i nie poddawać się za wcześnie. Dziękuję Leszkowi za to, że mnie namówił żebym poszedł po wędkę.

Opinie (9)

Misiaczek

A co zrobiłeś z tymi karpiami i tym 7kg,którego warzyliście w sklepie? [2009-02-24 14:41]

pikemeister

tego większego puściłem, a mniejszego zjedliśmy :) [2009-02-24 14:43]

adi

I tu się z Tobą drogi kolego zgodzę. Sam się nie raz złapałem na tym że spiningując bez wyników przez kilka godzin traciłem koncentrację. Rzucałem bo rzucałem a myślami byłem gdzie indziej. I bywało że potrafiłem przegapić branie... [2009-02-24 15:22]

musiek93

Tak to święta prawda. Nigdy nie można stracic wiary bo mozna naprawdę coś porządnego przegapić.Jak wędkować to do konca. Pozdrawiam [2009-02-24 16:23]

mieciu79

Gratuluję ładnych karpi,jak i wytrwałości.Dobrze że kolega namówił cię na tą wędkę a ty dałeś się przekonać,sam miałbym doła po dwóch tygodniach. [2009-02-24 17:17]

swiezy

... jak to mówią machaj wędą ryby będą . Jak nie biorą rano to będą brać wieczorami albo w nocy . Jak nie w niedziele to w środę a z autopsji wiem że jak biorą to biorą albo trzeba mieć dużo czasu żeby się doczekać . Sam kiedyś spędziłem kilka dni na wyspie z dala od brzegu , nie było nawet gdzie kości wyprostować i wynik bezbramkowy . Gratuluję karpików i odwagi do przyznania się do zjedzenia jednego z nich . No bo wiesz tu są sami wegetariani i jedzenie ryb własnoręcznie złowionych jest przestępstwem . Pozdrawiam ode mnie pięć ... [2009-02-24 20:30]

kasztelan15

piękny 7 kg to dla mnie coś jest co cholować odemnie 5.,., [2009-02-24 21:09]

spines21

miałem taki przypadekbyłem nad wodą od 4 rano -sygnałki nawet nie pisnełynigdy nie siedze na tym łowisku dłużej niż do 11przed 11 spakowałem wszystko,zostały tylko kije na podpórkachzawsze tak mam,że jeszcze troche poczekam ,amoże teraz wezmieprzyszedł wędkarz,który też kończył,widział,że zawsze tu siedze i chciał pogadać.gatka szmatka odeszliśmy na bok,nagle sygnałek drze się na całegobiegne -wędka lata na podpórkach w cały świat,jakby nie była zabezpieczonato po niej.zacinam-jest.kolega wędkarz pomaga mi podebrać-jest 54 cm.chyba miał większą frajde niż ja i chyba zacznie na kulki [2009-02-24 22:07]

HaryPaker

A gdzie zasada Catch & Release. [2009-02-25 09:52]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…

Wypad na leszcza

W maju 2007.wybrałem się z kumplami na leszcze na zbiornik pożwirowy w K…